Książka Steffena Möllera Viva Polonia. Jako niemiecki Gastarbeiter w Polsce utrzymuje się w czołówce listy bestsellerów w Niemczech, a spotkania z autorem cieszą się ogromnym zainteresowaniem.
Wydana na początku roku Viva Polonia to - jak mówi sam autor, znany w Polsce aktor i artysta kabaretowy - nieco przepracowana niemiecka wersja książki, która ukazała się w Polsce pt. Polska da się lubić .
Möller w zabawny sposób opowiada w niej o swoich doświadczeniach po przyjeździe do Krakowa, Polakach i ich zwyczajach, osobliwościach języka polskiego, zdrobnieniach, poczuciu humoru, komplementach czy przesądach. Z tego wyłania się pozytywny obraz Polski, przełamujący bądź obracający w żart negatywne stereotypy.
- Za zasługi dla niemiecko-polskiego zrozumienia należy mu się wielka pochwała; na tym polu Möller osiągnął przypuszczalnie więcej, niż Gesine Schwan (koordynatorka niemieckiego MSZ ds. współpracy z Polską) - napisał niedawno dziennik „Berliner Zeitung”.
Książka Steffena Möllera , wydana przez oficynę Fischer Verlag, zbiera pochlebne recenzje; obecnie jest na trzecim miejscu listy bestsellerów niemieckiego tygodnika „Der Spiegel”; w marcu plasowała się na drugiej pozycji.
- Sukces był zaskoczeniem. Nawet literaturoznawcom trudno zrozumieć fenomen _Viva Polonia_ - przyznaje Jacek Głaszcz z Instytutu Polskiego w Berlinie.
Trwa także promocyjne tourne Möllera po dużych miastach Niemiec, wspierane przez Instytuty Polskie. Na dwa spotkania w Berlinie we wtorek wieczorem, które odbyły się w sali mieszczącej ok. 150 osób, bilety wyprzedano już dziesięć dni wcześniej.
Jak przyznają organizatorzy, choć spotkania odbywają się w języku niemieckim, to jak na razie większość ludzi, którzy przychodzą posłuchać autora stanowią mieszkający w Niemczech Polacy, osoby pochodzenia polskiego, bądź w jakiś sposób związane z Polską.
Ale organizatorzy kampanii promocyjnej mają nadzieję, że zainteresowanie książką Steffena Möllera , a w konsekwencji Polską, stopniowo udzieli się również tym Niemcom, którzy, tak jak jeszcze kilkanaście lat temu sam autor, nie wiedzą o swoim wschodnim sąsiedzie prawie nic.