WAŻNE
TERAZ

Czarne chmury nad Wąsikiem i Kamińskim. Jest ruch prokuratury

Sprawa Gorgonowej, czyli dlaczego młoda służąca zamordowała córkę swego kochanka i upozorowała gwałt?

Sprawa Gorgonowej, czyli dlaczego młoda służąca zamordowała córkę swego kochanka i upozorowała gwałt?

Historia najsłynniejszej morderczyni II RP
Źródło zdjęć: © NAC

/ 16Historia najsłynniejszej morderczyni II RP

Obraz
© NAC

23-letnia guwernantka z zimną krwią zamordowała nastoletnią córkę swego kochanka przy użyciu siekierki do lodu. Głowa Lusi Zarembianki została zmasakrowana. Co więcej, morderczyni upozorowała gwałt na dziewczynie, by o zbrodnię podejrzewano mężczyznę. Obok morderstwa doszło więc jeszcze do zbezczeszczenia zwłok...
Dlaczego młoda guwernantka dopuściła się tak drastycznego czynu? Dlaczego sprawa Rity Gorgonowej stała się jednym z najgłośniejszych morderstw II RP, choć pod względem kryminalnym była właściwie banalna i oczywista? Dlaczego akurat tą zbrodnią zainteresowała się cała Polska? Dlaczego mówiło się o niej także po wielu latach (m.in. w PRL-u)? Dlaczego mord Gorgonowej spotęgował zainteresowanie (a raczej: niezdrową fascynację) ówczesnej prasy zbrodniami kobiet? Dlaczego sądzono wręcz, że kobiety - w przeciwieństwie do mężczyzn - są urodzonymi zbrodniarkami?
Na te i na wiele innych pytań odpowiada na kolejnych stronach galerii Kamil Janicki, autor "Upadłych dam II RP" (Wyd. Znak). Prezentujemy szczegóły sprawy Gorgonowej oraz rozmowę z autorem książki tylko dla Wirtualnej Polski.Janicki nie tylko opowiada o zbrodni, ale także o fascynującym kontekście - mówi m.in. o ówczesnej rzeczywistości medialnej, lęku możnych przed przestępstwami służących czy teoriach na temat seksualnych motywach kobiet-zbrodniarek.

/ 16Fascynacja brutalnym mordem

Obraz
© Fot. archiwalna / Domena publiczna

Grzegorz Wysocki, WP.PL: Pracę nad "Upadłymi damami II RP" rozpocząłeś od przypomnienia głośnej sprawy Gorgonowej. Dlaczego właśnie od niej rozpoczynasz swoją książkę? * *Kamil Janicki: Sprawa Rity Gorgonowej rzeczywiście otwiera książkę, ale to raczej pretekst do podjęcia dużo ciekawszych tematów, niż story samo w sobie. Losy służącej, która okazała się morderczynią, pokazują niczym w soczewce przedwojenną obsesję na punkcie złych kobiet. Cała Polska z zapartym tchem śledziła zbrodniczą epopeję i to mimo, że z perspektywy kryminalnej chodziło o przestępstwo... zupełnie płaskie. Od początku wszystko było jasne: kto zabił, w jaki sposób, dlaczego.
Ludzi tak naprawdę nie ciekawił jednak mord, ale jego tło obyczajowe. Tragiczna śmierć w zamożnej rodzinie pozwalała bezkarnie zajrzeć w życie elit - tego wąskiego, zamkniętego światka, który wywoływał u reszty społeczeństwa skrajnie różne emocje. Ludzie podziwiali śmietankę towarzyską za jej szyk i klasę; zazdrościli jej dostatniego, beztroskiego życia. Ale jednocześnie darzyli pięknych i bogatych szczerą nienawiścią - właśnie za ich hulanki, rozrzutność i kompletne oderwanie od problemów codzienności. Tworzyło to istną mieszankę wybuchową, pod którą przedwojenni dziennikarze bez najmniejszych skrupułów podkładali lont.

/ 16Rozpustne życie Henryka Zaremby

Obraz
© Fot. archiwalna / Domena publiczna / Na zdj. Willa Zaremby niedługo po morderstwo

WP.PL: W pewnym momencie szczególnie zainteresowali się pewnym znanym lwowskim architektem i birbantem...
Kamil Janicki: Na początku 1932 roku w centrum ich uwagi znalazł się lwowski bon vivant Henryk Zaremba. Pieniądze zarabiał jako wzięty architekt, by następnie trwonić je po nocach na zabawach w kręgu coraz to nowych przyjaciółek. Miał żonę, ale ta nie była w stanie w żaden sposób poskromić jego apetytu na życie. Dosłownie: nie była w stanie.
W 1924 roku trafiła do zakładu psychiatrycznego z enigmatyczną diagnozą "załamanie nerwowe". Bardzo możliwe, że Zaremba sam pozbył się w ten sposób niewygodnej towarzyszki życia. Teraz na drodze do zupełnej swobody stała mu już tylko jedna przeszkoda: dziewięcioletnia córeczka.

/ 16Młoda i piękna Gorgonowa

Obraz
© NAC

WP.PL: I właśnie po to, by opiekować się córką Zaremba wziął na służbę Gorgonową?
Kamil Janicki: Młodą, podobno bardzo piękną, dwudziestokilkuletnią Gorgonową. On był już po czterdziestce. Gorgonowa miała być tylko gospodynią w jego podmiejskiej willi i boną dla dorastającej córki, ale bardzo szybko rozwinął się między nimi romans. Po kilku latach funkcjonowali w zasadzie jak małżeństwo, tyle, że z jasno określonymi rolami: on był panem domu, ona zawsze stała na drugim miejscu.
Kryzys w ich związku nastąpił dopiero, gdy córka Zaremby, Lusia, zaczęła zbliżać się do pełnoletności. Dotąd Rita była dla niej niczym matka. Teraz, z nieodgadnionych powodów, stała się obiektem jej ślepej nienawiści. 17-letnia dziewczyna zażądała, by ojciec wreszcie się ustatkował. Innymi słowy: by przestał żyć w rozpustny sposób i rozstał się z Gorgonową.

/ 16Morderstwo: krwawe, brutalne i... banalne

Obraz
© NAC

WP.PL: WP.PL: Udało się jej go przekonać.
Kamil Janicki: Tak, po wielu dyskusjach i kłótniach Zaremba przystał w końcu na warunki córki. Gorgonowa miała pozostać w Brzuchowicach, w majątku na prowincji, natomiast on z córką zamierzał przenieść się w Nowy Rok do Lwowa.
Dzień wcześniej Zarembianka została brutalnie zamordowana. Sprawca już pośmiertnie upozorował gwałt. A więc nie tylko morderstwo, ale jeszcze zbezczeszczenie zwłok. Ofiara została zabita kilofem do lodu, który znaleziono w przydomowym basenie. Na rękach Gorgonowej znajdowała się krew, łatwo dało się prześledzić jej wszystkie kroki. Była wybita szyba, było wiadomo, gdzie przebywała, jaką drogę przeszła. Już pierwszego dnia wszystko stało się jasne i Gorgonową uznano za jedyną podejrzaną.
Wielokrotnie próbowano odkręcać tę historię, szukano innych sprawców i motywów, natomiast z dzisiejszej perspektywy, na podstawie akt sprawy i dziesiątek publikacji, które się ukazały wiemy, że tu żadnej tajemnicy nie ma.

/ 16Kobiety - urodzone zbrodniarki

Obraz
© Fot. archiwalna / Domena publiczna

WP.PL: Czyli to, co jest w tej zbrodni ciekawe, to to jak ona rozbudziła fascynację kobietami-zbrodniarkami?
Kamil Janicki: Dokładnie. Nie była to pierwsza taka sprawa, ale spotęgowała fascynację kobiecą zbrodnią. Około 20 procent ówczesnych skazańców było kobietami. Natomiast powszechnie wierzono - i prasa taką opinię starała się w społeczeństwie utwierdzać! - że kobiety mają wewnętrzne, wrodzone predyspozycje do zbrodni.
WP.PL: I to pomimo, że zaledwie co piąta zbrodnia była popełniana przez kobietę.
Kamil Janicki: Zakładano, że jeśli mężczyzna popełnia zbrodnię to musi mieć ku temu określony, namacalny powód. Albo to był jakiś konflikt, albo zemsta, morderstwo honorowe, lub choćby przestępstwo w afekcie, danie upustu emocjom. Ale zawsze coś! W przypadku kobiet sprawa miała się rzekomo zupełnie inaczej. Na bazie święcącej triumfy psychoanalizy prasa brukowa zaczęła propagować swoisty "freudyzm dla mas". "Tajny Detektyw" i inne magazyny znane z umieszczania "krwi na pierwszej stronie" udowadniały, że każda kobieta nosi w sobie pierwiastek zła - każda z samej swojej natury ma predyspozycje do zbrodni.

/ 16Zbrodnie z seksualnym podtekstem

Obraz
© NAC

Kamil Janicki: Na niezliczonych przykładach pokazywano, że kobiety przez swoją pożądliwość i nieokiełznany temperament są z góry skazane na trwającą całe życie walkę z tkwiącym w ich psychice - że użyję serialowego porównania - "mrocznym pasażerem". Mogą go zwalczać i próbować kontrolować, ale nie mogą się go pozbyć.
Najbardziej dziennikarze fascynowali się oczywiście takimi zbrodniami, gdzie można było dopisać jakiś seksualny pierwiastek, ale tak naprawdę dopisywano go w każdej sytuacji. Dowodzono, że dowolne przestępstwo dokonywane przez kobietę - od kradzieży kieszonkowej po oszustwa ubezpieczeniowe i korupcyjne - tkwi swoimi przyczynami w jej chuci.
Media na przestrzeni kilku lat nakręcały patologiczną obsesję społeczeństwa, która prowadziła do kolejnych zbrodni, tworzyła taką atmosferę, gdzie robiono nagonkę na kobiety...

/ 16Ówczesna prasa nie miała żadnych oporów

Obraz
© Fot. archiwalna / Domena publiczna

WP.PL: A czy nie było raczej tak, że zbrodnie kobiet próbowano zatuszować, że ich nie nagłaśniano?
Kamil Janicki: Tak rzeczywiście było, ale tylko do końca lat dwudziestych. Za datę graniczną należałoby chyba uznać rok 1931. Po powstaniu czasopism takich jak "Tajny Detektyw", po sprawie Gorgonowej i wprowadzeniu do obiegu "freudyzmu dla mas" nic już nie było takie samo. Dziennikarze byli gotowi pokazać każdy detal, epatowali drastycznymi szczegółami, fabrykowali dowody, byle potwierdzić swoje szokujące tezy.
Prasa po 1989 roku zawsze miała jakieś granice, a wtedy nikt się nie hamował. Dzień po morderstwie podawano imię i nazwisko oraz adres głównego oskarżonego. Pisano gdzie żyją jego rodzice, bracia, siostry, nie oszczędzano nikogo. Prasa z rozmysłem organizowała nagonki - często na Bogu ducha winne osoby.

/ 16Teorie spiskowe

Obraz
© NAC

WP.PL: A dlaczego ta prosta, oczywista sprawa Gorgonowej wróciła raz jeszcze w okresie PRL-u?
Kamil Janicki: Raz nakręconą machinę prasową, medialną, trudno było zatrzymać. Ta sprawa stała się swoistym symbolem przedwojennej Polski. Z jednej strony mieliśmy Parylewiczową jako symbol zepsutych, obrastających w bogactwa elit, a z drugiej Gorgonową - dowód, że reszta społeczeństwa też nie jest taka święta.
Po wojnie zaczęły się też pojawiać różne teorie spiskowe. Napędzało je zaginięcie Gorgonowej, o której losie po 1939 roku nikt nie wiedział nic pewnego. Ludzie opowiadali, że widziano ją w Opolu, że była w Warszawie, wyjechała do Jugosławii albo Argentyny... Słynna morderczyni stała się kanwą dla miejskich legend, była niczym czarna wołga, ale z krwi i kości.

10 / 16To nie Gorgonowa zabiła Lusię?

Obraz
© Fot. archiwalna / Domena publiczna

Kamil Janicki: Na dodatek w 1949 roku kij w mrowisko włożył dziennik "Echo Krakowskie". Na jego łamach zamieszczono informację, że na łożu śmierci do zamordowania Lusi Zarębianki przyznał się ogrodnik z majątku w Brzuchowicach, Józef Kamiński. Artykuł wywołał prawdziwą sensację, jego treść powtarzano nawet 20 lat później.
I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że ogrodnik Kamiński... do niczego się nie przyznał. Nawet gdyby chciał, to nie mógł tego zrobić "na łożu śmierci", ponieważ przeżył nie tylko rok 1949, ale żył nadal w najlepsze w drugiej połowie lat 70. A o śmierci Zarembianki wiedział wciąż tyle samo, co w roku 1932: obwiniał o nią Ritę Gorgonową.

11 / 16Historia rodem z powieści

Obraz
© NAC

WP.PL: Czyli w sprawie Gorgonowej najbardziej fascynująca i elektryzująca była nie sama zbrodnia, ale to, jak ją przedstawiano?
Kamil Janicki: Ta sprawa była nudna na poziomie kryminalnym. Jeśli zapomnimy o tym, że zbrodni już od pierwszej chwili nie otacza żadna tajemnica, okaże się, że mamy tutaj raczej historię rodem z powieści. Życie elit, które fascynuje społeczeństwo. Służąca, która wkrada się do tego świata i albo bałamuci księcia z bajki, wyzyskuje i niszczy jego rodzinę, albo też jest ofiarą wyrodnej, przybranej córki.
Do tego wszystkie możliwe teorie spiskowe! Czy to ona rzeczywiście zabiła, czy została wrobiona? A co jeśli doszło do prawdziwego gwałtu, co jeśli mordercą był jakiś zatwardziały przestępca, który wkradł się na teren posiadłości?

12 / 16Służąca - źródło niepokojów

Obraz
© NAC

Kamil Janicki: Prasa była w stanie przedstawiać tę historię z przeróżnych stron, naświetlać poszczególne jej aspekty. Dziennikarze przetworzyli nudną historię kryminalną tak, że stała się materiałem na przedni kryminał albo wyciskające łzy z oczu romansidło.
I jeszcze druga warstwa - Gorgonowa była służącą. W tamtych czasach każdy od warstwy średniej po arystokrację miał jakąś służbę w domu. To był standard, że kucharki i pokojówki żyły przy rodzinie. Ale jednocześnie to było źródło wielkiego, nieustannego niepokoju. Człowiek wychodził do pracy albo na jakieś spotkanie, a do głowy samo garnęło się pytanie...

13 / 16Mordercze zapędy kucharek

Obraz
© Fot. archiwalna / Domena publiczna

WP.PL: Co robi służba, gdy nas nie ma?
Kamil Janicki: Dokładnie. Trudno się dziwić, że każdy się w tamtych czasach zastanawiał: "Czy mogę zatrudnić tę nową pokojówkę? Czy ona nie okaże się drugą Gorgonową? Czy ta kucharka nie ma jakichś morderczych zapędów? Czy ona mnie nie otruje?". Takie sprawy zawsze były wyciągane na światło dzienne. Podobnie jak kucharki-trucicielki czy opiekunki porywające dzieci.
Dla każdego była to w pewnym sensie sprawa bliska, bo to były osoby, z którymi się żyło, ale z którymi nie było się na "ty", których właściwie się nie znało. Polska była podzielona na dwa różne światy i te światy w większym stopniu spotykały się ze sobą na łamach pisma "Tajny Detektyw" niż w codziennym życiu...

14 / 16Zbrodnie kobiet

Obraz
© NAC

WP.PL: Czy wszystkie tego rodzaju sprawy były nagłaśniane w dwudziestoleciu?
Kamil Janicki: Naprawdę wielkich spraw kryminalnych z udziałem kobiet było przed wojną dwadzieścia, może trzydzieści. Ale to nie przeszkadzało prasie naświetlać także każdego drobnego występku. Właściwie codziennie gazety informowały o kilkunastu, nawet kilkudziesięciu przestępstwach potwierdzających - w swojej masie - zbrodniczy charakter kobiecej natury.
Pisano o pokojówkach okradających swoich chlebodawców, o kobietach kierujących biznesem narkotykowym, o femme fatale skłaniających zakochanych w sobie mężczyzn do samobójstwa czy choćby o dziewczynach, które wypalały kwasem oczy niewiernym narzeczonym. To ostatnie było akurat niesamowicie popularną metodą zemsty. Wypisałem z przedwojennych gazet przynajmniej z pięćdziesiąt tego rodzaju spraw. Starczyłoby na osobną, opasłą książkę.

15 / 16Od dam pierwszych do upadłych

Obraz
© Fot. archiwalna / Domena publiczna

WP.PL: A propos książek, wcześniej opublikowałeś "Pierwsze damy II Rzeczpospolitej", a teraz nagle zabrałeś się za damy upadłe. Dlaczego? Czy sukces wcześniejszej książki zachęcił cię do tego rodzaju "kontynuacji"? I skąd taki przeskok, od dam pierwszych do upadłych?
Kamil Janicki: Przeskok, o którym mówisz jest tak naprawdę tylko pozorny. Już przy pisaniu wcześniejszej książki zauważyłem, że te piękne, odpicowane elity, pod powłoką eleganckich strojów, wystawnych zabaw i doskonałych obyczajów, kryją drugą, bardzo brudną, kontrowersyjną i nieprzyjemną stronę. To, jak dzisiaj funkcjonuje polityka i życie elit jest niczym w porównaniu z przedwojenną Polską.
W "Upadłych damach..." nie opisuję historii zwykłych kobiet-zbrodniarek, lecz kobiet z najwyższych sfer, prawdziwych dam, które zeszły na drogę przestępczości. Chciałem pokazać, że gdy mówimy o elitach II RP, powinniśmy pamiętać nie tylko o wielkich patriotach i bohaterach narodowych (których oczywiście nie brakowało), ale także o zjawiskach patologicznych. O wynaturzeniach, dzisiaj nie mieszczących się w głowie.

16 / 16O książce

Obraz
© Książki WP

Międzywojenna Polska była zamieszkiwana nie tylko przez wielkich patriotów i bohaterów narodowych, ale także przez morderców i zwyrodnialców. W II RP nie brakowało również kobiet-zbrodniarek. Morderczynie, oszustki, dzieciobójczynie, szantażystki, burdelmamy i przywódczynie gangów. Bezradne i doprowadzone do rozpaczy ofiary czy po prostu brutalne i złe zbrodniarki?
Czy to prawda, że w II RP mieliśmy do czynienia z brutalną zbrodnią bliźniaczo podobną do tej dokonanej przez Katarzynę W. oraz ówczesnym odpowiednikiem afery Amber Gold? Dlaczego kobiety dopuszczały się tak brudnych czynów? Czy ich morderstwa były brutalniejsze niż te autorstwa mężczyzn?
Na te i na wiele innych pytań na temat zbrodni, skandali i najniższych instynktów odpowiada autor "Upadłych dam II Rzeczpospolitej" (Wyd. Znak). Kamil Janicki, autor bestsellerowych "Pierwszych dam II Rzeczpospolitej", odsłania przed czytelnikami nieznane fakty. Choć życie elit było pełne przepychu i elegancji, to międzywojenna Polska miała i inne oblicze.

Oprac. GW, WP.PL. Z autorem rozmawiał: Grzegorz Wysocki, WP.PL. Pełna, dużo obszerniejsza wersja rozmowy z Janickim: do przeczytania tutaj .

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]