Trwa ładowanie...
anna matusiak
KGK
30-08-2022 12:28

"Splątana": poruszająca opowieść o kobiecie, która odsiaduje długoletni wyrok za morderstwo. Twierdzi, że jest niewinna

Młoda dziennikarka Sara odwiedza zakład karny dla kobiet. Ma napisać reportaż, jak wygląda rzeczywistość za kratami. Wśród osadzonych jest Hanna – matka gromadki dzieci – odbywająca karę za zabójstwo córeczki. Wraz z pojawieniem się Sary w Hannie budzi się nadzieja, że w końcu ktoś jej uwierzy i zrozumie, jak perfidnie została wrobiona.

Autorka książki "Splątana", Anna Matusiak-RześniowieckaAutorka książki "Splątana", Anna Matusiak-RześniowieckaŹródło: Materiały prasowe
d4cj9we
d4cj9we

Sara rozpoczyna żmudne i trzymane w najgłębszej tajemnicy śledztwo. Chce oczyścić Hannę z zarzutów, pomóc odnaleźć jej córeczkę i ukarać tych, którzy naprawdę są winni. Czy plan się powiedzie? A może ktoś zechce uciszyć Sarę? Czy Hanna zdąży opowiedzieć historię swojego życia? I gdzie jest maleńka Wiktoria?

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Lekkie publikujemy fragment książki "Splątana" autorstwa Anny Matusiak-Rześniowieckiej. Oparta na prawdziwych wydarzeniach historia jest dostępna w księgarniach od 30 sierpnia.

Dziewczyna w niebieskiej sukience nie drążyła. Za to mała dziewczynka na jej rękach wpatrywała się we mnie wielkimi, orzechowymi oczami, poprawiła małą rączką loczki, które opadały jej na czoło i trochę ją denerwowały, chociaż wyglądała dzięki nim uroczo i spytała:

– Pani też odwiedza swojego tatusia?

d4cj9we

Zrobiło mi się przykro. Nieswojo. Takie maleństwa nie powinny tu być. Zastanawiałam się, jak dzieciństwo spędzone na wizytach w takim miejscu wpłynie na rozwój, dorastanie i dorosłość tej małej. Moją odpowiedź uprzedziła nieco starsza dziewczynka, na oko jedenastoletnia, która – słysząc pytanie małej – przyznała:

– A ja odwiedzam moją mamusię. Ale ona jest niewinna. I niedługo wyjdzie na wolność. Na pewno.

W oczach dziecka pojawił się błysk nadziei i radości. Ta mała nie miała najmniejszych wątpliwości. Jej wiara w mamę była absolutnie niezachwiana.

 * * *

d4cj9we

– O kurde! Jest pani prawdziwą dziennikarką? Niech nam pani pomoże. Nasza mama jest najlepsza. Wrobiono ją. A my tak bardzo tęsknimy. Jest nas znacznie więcej. Ja jestem Tomek. Mam 20 lat, to Zosia – jedenaście lat. W domu został jeszcze sześcioletni Staś, jedenastoletni Franio – bliźniak Zosi – i osiemnastoletnia Krysia. Nie wyrabiamy już. Ojciec się nami zajmuje, ale ojciec to nie matka. My z Kryśką robimy co możemy, bo jesteśmy najstarsi, ale mama zawsze wiedziała, jak postępować w różnych sytuacjach, a my codziennie mamy milion pytań i wątpliwości. Niech się pani spotka z naszą mamą!

Bezpośredniość tej prośby i konkret całej przekazanej informacji mnie zaintrygowały. Tomek był bardzo dojrzały. Patrzył mi głęboko w oczy. Czułam, że dopóki nie obiecam, iż spotkam się z jego matką, nie przestanie patrzeć, nie zaburzy tego spojrzenia nawet jednym mrugnięciem. Czułam wręcz presję i desperację tego młodego mężczyzny. Zosia dołączyła swoje spojrzenie i już wiedziałam na pewno, że nie tylko muszę, ale też chcę poznać matkę tych dwojga i pozostałej trójki.

 ***

d4cj9we

– Ja tego nie zrobiłam, rozumie pani? – Hanna patrzyła mi w oczy równie głęboko, jak tydzień temu patrzyli jej syn Tomek i córeczka Zosia. – Niech mi ktoś w końcu uwierzy… – oczy wypełniły się łzami. A ja próbowałam jakoś rozpocząć nasze spotkanie. Znaleźć spokojny i mniej emocjonalny punkt wyjścia. (…)

Wpuszczono nas do nienależącej do nikogo pustej celi, przysposobionej na coś w rodzaju biblioteczki. Miałyśmy do dyspozycji tylko dwa krzesła i mały stolik. Za mną na przekrzywionej półce leżało kilka książek. Zniszczonych, z pozaginanymi rogami. Niejedna więźniarka już je czytała. Ochrona czekała na zewnątrz, pod drzwiami. Nie sądziłam, że dadzą nam tyle intymności. Byłam jednak umówiona, że wszystko, co napiszę, przejdzie przez cenzurę, więc nie musieli na bieżąco kontrolować, o czym opowiada skazana.

– Pani Haniu, jestem Sara. Proszę się uspokoić. Mamy czas.

d4cj9we

– Nie mamy. Jeśli ktoś tu wejdzie i usłyszy, że mówię o swojej niewinności – zakażą pani spotkań ze mną. Oni doskonale wiedzą, że jestem niewinna.

***

– Pani Haniu… Przez kilka dni nie będę do pani przychodzić. Skupię się na innych dziewczynach, bo dyrekcja zakładu karnego coś zaczyna podejrzewać…

– Ale pani mi wierzy, pani Saro…? – spojrzała mi głęboko w oczy.

– Jeszcze nie mam w co wierzyć, pani Haniu… Na razie po prostu słucham historii pani życia… – próbowałam odpowiadać wymijająco, ale Hanna nie odpuszczała:

d4cj9we

– Chce pani słuchać historii mojego życia, bo czuje pani, że mówię prawdę?

– Pani Haniu… Ja nie jestem sędzią… – wiłam się odrobinę.

– Pani Saro, potrzebuję pani wiary. Błagam! – w jej oczach pojawiły się łzy. Ale nie mrugała, nie odwróciła spojrzenia, przeszywała mnie wzrokiem, przestała nawet oddychać, jakby bała się, że nie zauważy mojego kiwnięcia głową czy jakiegokolwiek innego gestu, który da jej pewność, że jej ufam. Nie chciałam dłużej trzymać jej w niepewności. Pomyślałam o jej dzieciakach. Jeśli ona mówi prawdę – oni stracili matkę. Zabrało im ją państwo. Żyła, a jednak ją stracili. To musiało być dla niej podwójnie bolesne. Przecież sama straciła rodziców. Złapałam jej dłonie w swoje. Lekko drżały. Były to ręce spracowanej kobiety. A jednak zadbane. Paznokcie równo obcięte. Czyste. Skórę pokrywała siateczka zmarszczek. Trzymałam ją mocno. Spojrzałam w oczy równie głęboko jak ona mnie i spokojnie powiedziałam:

d4cj9we

– Wierzę pani. Naprawdę wierzę.

Jedna łza spłynęła jej po policzku…

***

* * *

Któregoś dnia Robert przyszedł do mojego pokoju. Był trzeźwy.

– Hanka, musimy pogadać. Nie możesz urodzić tego dziecka.

To zdanie wybudziło mnie z letargu. Podziałało na mnie, jakby ktoś wylał na mnie wiadro z lodowatą wodą. Aż wstałam na równe nogi:

– Co?! Co ty do mnie mówisz, człowieku? Jak śmiesz? – krzyczałam. Robert też podniósł głos.

– Nie drzyj się, kobieto. Nie widzisz, że nie wyrabiasz z dziećmi, które już mamy i są w miarę odchowane. Gdyby nie mama – nie poradzilibyśmy sobie.

Zaczęłam się teatralnie śmiać:

– No faktycznie zawdzięczam mamusi tyle, że do końca życia jej się chyba nie odwdzięczę.

– Hanka jesteś w traumie. Mama jest już wiekowa. Nie poradzi sobie z noworodkiem. Nie mówiłem ci, żeby nie dokładać zmartwień, ale z firmą gorzej. Musiałem zamknąć dwie filie – w Anglii i Francji. Niemcy jeszcze się trzymają. Polska siedziba podupada. Jest kryzys. Będziemy musieli zacząć oszczędzać. Ty też przestałaś zarabiać.

– Człowieku! Ty w ogóle cokolwiek czujesz do swoich dzieci? Znasz je? Próbujesz poznać? Nie ma mowy. Żadnej aborcji nie będzie. Wybij to sobie z głowy. Nigdy!

Okładka książki "Splątana" Materiały prasowe
Okładka książki "Splątana"Źródło: Materiały prasowe
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d4cj9we
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4cj9we