W swojej najnowszej książce 444 zdania polskie prof. Jerzy Bralczyk zebrał i opatrzył komentarzem najsłynniejsze polskie przysłowia, frazy z wierszy, reklam, piosenek, cytaty, które weszły do codziennego języka - od XIII-wiecznego „Daj, ać ja pobruszę”, poprzez „Co tam, panie, w polityce?” po „Alleluja i do przodu!”.
– Takie zdania są solą języka – powiedział Bralczyk podczas poniedziałkowej promocji książki w warszawskim Klubie Księgarza.
– Oczywiście, nie jest to słownik ani leksykon, nie miałem też ambicji, żeby zebrać wszystkie takie powiedzenia, których przecież jest bardzo, bardzo wiele. Starałem się natomiast wyjaśnić czasem zamazane już znaczenie tych powiedzonek, wskazać na ich źródło. Tak się składało, że każde z nich nasuwało mi pewne refleksje o języku – mówił Bralczyk .
Najbogatszym źródłem takich zdań, jak nazwał je w tytule książki autor, okazuje się literatura piękna. „Bądź wierny. Idź” Herberta , „Ideał sięgnął bruku” Norwida czy „Miałeś chamie złoty róg” z Wesela Wyspiańskiego są znane i zrozumiałe dla większości Polaków, podobnie jak „Chcieliście Polski, no to ją macie” Gałczyńskiego . Nie trzeba znać Ferdydurke Gombrowicza , żeby zastosować w rozmowie cytat „ Słowacki wielkim poetą był”. Mickiewiczowi zawdzięczamy „Uciekł i zmylił pogonie” ( Konrad Wallenrod ), „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie” ( Dziady ), ale też „Jedźmy, nikt nie woła” ( Stepy Akermańskie ).
Rekordzistą jeżeli chodzi o wzbogacenie polszczyzny o chętnie cytowane powiedzenia okazuje się Sienkiewicz – z jego powieści mamy nie tylko „Bar wzięty!”, „Boże, Ty to widzisz i nie grzmisz?”, „Zginę ja i pchły moje” (Zagłoba) czy „Słuchać hadko” (powiedzenie Podbipięty) z Ogniem i mieczem , ale też „Kończ waść! Wstydu oszczędź!” ( Potop ) czy „Dobry uczynek to jak Kali zabrać komuś krowę” ( W pustyni i w puszczy ).
W język codzienny wtopiły się też niektóre slogany reklamowe, jak klasyczne „Cukier krzepi” Melchiora Wańkowicza , „Coca-cola to jest to” Agnieszki Osieckiej , „Radion sam pierze” Mariana Hemara , ale też te nowsze, jak „Podaruj sobie odrobinę luksusu” kosmetyków L'Oreala czy „A świstak siedzi i zawija je w te sreberka” czekolady Milka.
Powiedzenie „Ala ma kota” weszło do języka jako symbol Elementarza Mariana Falskiego , z którego całe pokolenia uczyły się czytać.
Bralczyk zwraca jednak uwagę na dziwny fakt – zdania „Ala ma kota” próżno szukać w tym elementarzu, który zaczyna się od zdania „To As” i potem następuje „As to pies Ali”. Kot pojawia się dopiero na kolejnych stronach, ale tego konkretnego sformułowania – „Ala ma kota” – w książce po prostu nie ma.
Politycy i działacze społeczni także wzbogacają język. U Bralczyka „Bóg mi powierzył honor Polaków” księcia Poniatowskiego sąsiaduje z „Róbta co chceta” Jurka Owsiaka. Językoznawca nie zapomniał też o „Jest źle, będzie gorzej” Wincentego Witosa, „Alleluja i do przodu” ojca Rydzyka, „Jestem za, a nawet przeciw” Wałęsy.
Bogatym źródłem powiedzeń okazują się filmy. Bralczyk wybrał m.in. „Ciemność widzę, ciemność” („Seksmisja”), „Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień” („Czterdziestolatek”), „Czy jest suchy chleb dla konia” („Wojna domowa”), a także „Dzieci lubią misie, misie lubią dzieci” („Miś Uszatek”).
Wiele haseł Bralczyka jest bardzo młodych - jak np. „Baśka miała fajny biust” (zespół Wilki), „Bo zupa była za słona” (reklama społeczna). Czy znajdą one stałe miejsce w polszczyźnie – pokaże czas.
Książkę 444 zdania polskie opublikowało wydawnictwo Świat Książki.