WAŻNE
TERAZ

Zełenski przyjedzie do Polski. Podał datę

Słońce, olimpiada, kokaina

Właśnie rozpoczynają się XXXI Letnie Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Możemy z całą pewnością założyć, że organizatorzy będą bombardować nas obrazami roztańczonej, wielokulturowej i zmysłowej metropolii. To oczywiście nic złego - trudno oczekiwać, aby przy tego typu okazji zdecydowano się na inne chwyty wizerunkowe. Przypomnijmy sobie jednak brazylijski mundial sprzed dwóch lat i rozmaite nadużycia związane z przygotowaniami do mistrzostw. Coś świta, nieprawdaż? Między innymi o tym opowiada "Nemezis. O człowieku z faweli i bitwie o Rio" Mishy Glenny

Fasadowe miasto
Źródło zdjęć: © Łucznicy trenują przed Olimpiadą || Getty Images

/ 10Fasadowe miasto

Obraz
© Łucznicy trenują przed Olimpiadą || Getty Images

To oczywiście nic złego - trudno oczekiwać, aby przy tego typu okazji zdecydowano się na inne chwyty wizerunkowe. Przypomnijmy sobie jednak brazylijski mundial sprzed dwóch lat i rozmaite nadużycia związane z przygotowaniami do mistrzostw. Coś świta, nieprawdaż? Między innymi o tym opowiada "Nemezis. O człowieku z faweli i bitwie o Rio" Mishy Glenny’ego. To historia prawowitego obywatela, który w zaskakujący sposób staje się donem narkotykowej mafii. Rio de Janeiro z reportażu Brytyjczyka jawi się jako miasto, które łudzi nas obietnicami dobrej zabawy i przepychu. W rzeczywistości jednak za tą barwną fasadą skrywają się społeczna niesprawiedliwość, chciwość i przemoc. Tego jednak nie zobaczymy w telewizji.

/ 10Nowy człowiek

Obraz
© Jedna z faweli w Rio || Getty Images

Wspomniany przed chwilą "prawowity obywatel" to Antonio Francisco Bonfim Lopes, mąż Vanessy i ojciec malutkiej Eduardy. Mamy rok dwutysięczny. Mała od jakiegoś czasu choruje na LCH, czyli histiocytozę z komórek Langerhansa. Leczenie wymaga sporych zasobów finansowych, natomiast rodzice chorej nie należą do najzamożniejszych osób w Rio de Janeiro. Antonio i Vanessa robią, co mogą, aby gromadzić regularnie odpowiednie środki pozwalające na terapię. Ich wysiłek to jednak zbyt mało. Ojciec Eduardy wie, że królem Rocinhi, faweli, w której mieszkają, jest niejaki Lulu, narkotykowy don. Jako że o jego wspaniałomyślności jest w Rocinhi dość głośno, Antonio zwraca się do niego z prośbą o pożyczkę. Obiecuje, że spłaci dług własną pracą. W ten sposób zostaje ochroniarzem Lulu: "Na wzgórze wchodził jako Antonio. Schodzi stamtąd jako nowy człowiek, znany odtąd pod pseudonimem Nem, Maluch". Przezwisko w żaden sposób nie określa jednak przyszłości ani aspiracji Antonio. To początek skomplikowanej kariery w narkotykowym
światku.

/ 10Slumsy na wzgórzach

Obraz
© Policja "oczyszcza" fawele || Getty Images

W tym miejscu należałoby wytłumaczyć, skąd wziął się, tak silnie kojarzony z największym krajem Ameryki Łacińskiej, termin "fawela". Glenny, pisząc o burzliwych losach Antonio/Nema, regularnie sięga po historyczne i społeczne tło, które zdeterminowało taki, a nie inny kształt współczesnej Brazylii. W roku 1897 roku, gdy Rio było jeszcze stolicą państwa, żołnierze wracający po stłumieniu powstania w Canudos, rozbili obóz na jednym z miejscowych wzgórz. Ochrzcili je mianem "Faveli", nawiązując tym samym do nazwy strategicznej bazy powstańców. Termin przyjął się i zaczęto go używać w odniesieniu do biednych osad i osiedli. Co ciekawe, Rio de Janeiro jest jednak w kwestii położenia najuboższych dzielnic sporym ewenementem. W większości miast fawele znajdują się na obrzeżach, w wypadku byłej stolicy kraju natomiast: na wzgórzach w różnych punktach miasta. Dlatego też "cariocas" (czyli mieszkańcy Rio) jako jedyni w kraju określają fawele mianem "Wzgórza".

/ 10Śnieg i złoto

Obraz
© "Oczyszczanie" faweli || Getty Images

Choć to Antonio wydaje się głównym bohaterem reportażu brytyjskiego dziennikarza, trudno nie odnieść wrażenia, że mamy do czynienia z jeszcze jedną postacią pierwszoplanową. Jest nią rzecz jasna kokaina. Glenny opisuje nam okoliczności, które sprawiły, że śnieżnobiały narkotyk na dobre zagościł Brazylii i sprawił, że w 1984 w słonecznym Rio "zaczął sypać śnieg". Pod koniec lat siedemdziesiątych, w zachodniej części kraju, w pobliżu rzek Madeira i Mamore, zapanowała istna gorączka złota. Jako że odcinek rzek, w pobliżu którego stacjonowali poszukiwacze, wyznacza granicę z Boliwią, sąsiedzi Brazylijczyków postanowili wykorzystać biznesową szansę: "(...) w zasięgu ręki było coś, co przynosiło ulgę (...) Boliwijczycy sprzedawali im liście koki, które miejscowi wieśniacy od stuleci żuli i z których parzyli herbatkę. (...) Handlarze znad rzeki sprzedawali liście koki również w formie przetworzonej (...) Wielu garimpeiros (czyli górników - przyp. MW) prędko odkryło, że mogą nie tylko przegnać troski, ale także
zwiększyć zarobki, sprzedając kokainę dalej".

/ 10Krew na szortach

Obraz
© Pogrzeb w fawelach || Getty Images

Choć trudno podejrzewać bezpośrednich uczestników zdarzeń o bezstronność, wiele wskazuje na to, że przejęcie najbiedniejszych dzielnic Rio przez narkotykowych donów, znacznie wpłynęło na poprawę bezpieczeństwa w fawelach. Jak mówi Antonio: "Możesz mi wierzyć. Gdyby nie handlarze, wszyscy by kradli, wszyscy by mordowali. (...) Biznes narkotykowy zapełnił pustkę pozostawioną przez państwo". Antonio wspomina przy tej okazji Denisa, który panował w Rocinhi w latach 80. Ów boss był uwielbiany i szanowany przez lokalną społeczność i dbał o interesy najbiedniejszych. Gdy ktoś wszedł mu jednak w drogę, nie pozostawał mu dłużny. Wiąże się z tym pewien nietypowy rytuał związany z odzieżą: "Denis generalnie nie był mordercą, ale kiedy wkładał charakterystyczną parę białych szortów, każdy wiedział, co planuje. < drogę. Był bardzo efektywny - pół godziny i po sprawie>>. Po pozbyciu się ofiary Denis wracał spacerkiem do domu i zmieniał szorty, sygnalizując innym mieszkańcom, że niebezpieczeństwo minęło i życie może wrócić do normy".

/ 10Nie okradamy swoich

Obraz
© Siły specjalne w fawelach || Getty Images

Prezesi lokalnych narkotykowych biznesów, tacy jak wspomniany Denis, nierzadko tworzyli na swoim terenie pewien oddzielny system kar. Złodzieje pochodzący z Rocinhi musieli się liczyć z zakazem okradania miejscowych. Do ich obowiązków należało między innymi meldowanie się przed obliczem dona, składanie sprawozdania dotyczącego pochodzenia przedmiotów, które zdobyli danego dnia i oddawanie przywódcy określonej "prowizji". Autor przytacza historię Simone, mieszkanki Rocinhi, której chłopak został na jej oczach okradziony. Poradzono jej, aby porozmawiała z Lulu, który był wówczas szefem faweli: "Simone wyjaśniła, że została napadnięta, i opisała sprawcę. Lulu wysłuchał jej uważnie, a potem powiedział: - To akurat bardzo dobry moment, bo złodzieje właśnie mają się do mnie zgłosić". Traf chciał, że Simone zauważyła złodzieja, gdy wyszła już z budynku, w którym przebywał Lulu: "Podeszła do niego, uderzyła go w pierś i zażądała zwrotu zegarka, który miał na ręce. - Mówiłaś Lulu? - zapytał nerwowo. - Tak - odparła -
ale nie wiedziałam, jak się nazywasz. Oddał zegarek, ale zapowiedział, że jeśli Simone pociągnie tę sprawę z Lulu, to on ją znajdzie". Dziewczyna zdecydowała, że nie podejmie ryzyka i zapomni o całej sytuacji. Złodziej zginął kilka dni później - prawdopodobnie jego nazwisko dotarło do Lulu.

/ 10"Czyje to dziecko?"

Obraz
© Łucznik trenuje przed Olimpiadą, w tle fawele || Getty Images

Wydaje się, że Latynosi mają maczyzm we krwi. Trudno stwierdzić, na ile mamy tu do czynienia z faktem kulturowym, a na ile ze stereotypem. Co prawda brazylijskie realia są mocno przesiąknięte patriarchatem, w wielu przypadkach mamy jednak po prostu do czynienia z pozą. Ilekroć Nem przebywał wśród swoich podwładnych w towarzystwie żony lub kochanki, traktował kobiety w bardzo szorstki sposób. Z "Nemezis..." jasno wynika jednak, że był to po prostu sygnał dla całej społeczności: tu rządzi don. Glenny pisze, że w domu jego partnerki mogły "jojczeć" ile im się podoba, nikt jednak nie powinien o tym wiedzieć. Inną sprawą jest, że Nem nie do końca panował nad swoim życiem miłosnym, czego dowodem jest pewne nietypowe spotkanie, w którym uczestniczyła Simone, kochanka Antonio, oraz Vanessa, jego żona: "Pewnego popołudnia Simone poszła do ginekologa niedaleko Via Apia na wizytę kontrolną. W poczekalni natychmiast zauważyła Vanessę, również ciężarną. - Simone?! - zawołała Vanessa - Czyje to dziecko? - No... Nema. - O
nie, to niemożliwe. Przecież to moje jest Nema". Szef handlarzy postanowił wówczas wyjechać na parę tygodni. Jak mówi: "Uciekałem nie tylko przed policją, ale jeszcze przed dwiema kobietami!".

/ 10Ulubiona małpka

Obraz
© "Nagrobki" brazylijskich policjantów, zmarłych w trakcie służby || Getty Images

Choć w sytuacjach oficjalnych narkotykowi donowie muszą zakładać maskę bezlitosnych twardzieli i nieposkromionych macho, większość z nich posiada drugą, dużo wrażliwszą naturę. Jak się dowiadujemy, Nem uwielbiał zwierzęta. Jego faworytką była malutka małpka kapucynka o imieniu Chico Bala. Zwierzę zostało któregoś dnia porwane przez funkcjonariuszy policji - zapewne po to, aby podrażnić Nema. Gangster podjął wszelkie starania, aby ją odnaleźć, okazało się jednak, że zginęła w trakcie jazdy samochodem. Prawdopodobnie wyskoczyła przez okno samochodu lub została wypchnięta. Wrażliwa natura Antonio ujawniła się również podczas jednej z prób zakupu broni. Umowa z handlarzami polegała na przekazaniu im zaliczki, przy jednoczesnym przejęciu "zakładnika", który pełnił funkcję kaucji. W razie, gdyby broń nie została dostarczona, miał on zostać zabity. Jak się okazało, rzekomi sprzedawcy uciekli z dzielnicy wraz z zaliczką, nie dostarczywszy rzecz jasna broni. Nem nie zdecydował się na zabicie niewinnego chłopaka
dostarczonego pod zastaw do jego domu. Decyzja ta była o tyle ryzykowna, gdyż stanowiła sygnał dla przeciwników dona: Antonio bywa bardzo miękki i sentymentalny.

/ 10PR-owa pacyfikacja

Obraz
© Zamieszki po meczu Argentyna-Niemcy, podczas mistrzostw świata w 2014 roku || Getty Images

Władze Brazylii zdecydowały się na radykalny ruch, polegający na ostatecznym "wyzwoleniu" faweli spod panowania donów. Trudno jednak w tym wypadku podejrzewać polityków i przedstawicieli służb porządkowych o wspaniałomyślność. Dzielnice takie jak Rocinha należały do handlarzy narkotyków przez dekady. Wielu policjantów czerpało z tego stanu rzeczy znaczne profity. Przekupywanie mundurowych w celu zapewnienia sobie ich obojętności lub ochrony było na porządku dziennym. Gangi nie pasowały jednak do wizerunku nowoczesnego miasta z aspiracjami, nijak nie dało się ich wpasować w strategie promocyjne: "(...) miasto miało być gospodarzem igrzysk panamerykańskich, dlatego Brazylia nie mogła sobie w tym czasie pozwolić na żadną katastrofę. Ponadto w październiku tego samego roku FIFA zamierzała ogłosić, gdzie odbędą się mistrzostwa świata 2014, więc gdyby międzynarodowe media wciąż opisywały Rio jako <> mogło to zaprzepaścić szanse Brazylii". Dziś wiemy już, że udało się wówczas odwrócić uwagę opinii publicznej od
prawdziwych problemów. Nowe stadiony i wypolerowane wozy bojowe, zakupione wówczas przez rząd, nie zdołały jednak zapobiec stale rosnącym nierównościom ekonomicznym i kulturowym, o jakich należy mówić w wypadku południowoamerykańskiego kraju...

10 / 10Mili gangsterzy i straszna policja

Obraz
© Demonstracja przeciwko policyjnej przemocy || Getty Images

Państwowy program zakładający pacyfikację głównych centrów narkotykowego biznesu, z czasem przynosi skutki. Wątpliwym jest jednak, czy to, co skuteczne z punktu widzenia rządu, nie okazało się przeciwskuteczne z punktu widzenia najbiedniejszych. Paradoksalnie bowiem, policjanci, których poznajemy na łamach "Nemezis..." niewiele mają wspólnego z dobrymi bohaterami i - w przeciwieństwie do gangów trzymających pieczę nad fawelami - stanowią dla tutejszych raczej symbol terroru i opresji. Wymowny jest choćby opis nastrojów poprzedzających oficjalne "przejęcie" faweli przez służby państwowe: "Dominowało poczucie strachu - opowiada Margaret Day, czterdziestoletnia Amerykanka, która mieszkała w Rocinhi - Ludzie się bali, dlatego, że był to wielki krok w nieznane. Nie ufali policji. (...) I chociaż nikt nie przepadał za przestępczą działalnością handlarzy, oni przynajmniej zapewniali społeczności pewną stabilność". Przeżywając sportowe emocje, pamiętajcie, aby skonfrontować ten lukrowany obrazek z "Nemezis...". Z
Rio jest bowiem jak z sowami w "Miasteczku Twin Peaks": "nie jest tym, czym się wydaje".

Mateusz Witkowski/książki.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]