Trwa ładowanie...
fragment
15-04-2010 11:03

Słodka jak krew

Słodka jak krewŹródło: Inne
d1lcimm
d1lcimm

Przenikliwy dźwięk dzwonka dociera do mnie, zanim jeszcze zdążę się obudzić. Chudy facecik w moim łóżku przewraca się leniwie.

– Leż – syczę przez zęby, wyplątując się spod kołdry.

Moje wczorajsze trofeum przykrywa głowę i znowu zapada w sen. Mam nadzieję, że nie na wieki.

– Policja.

d1lcimm

Krzywię wargi. Znowu dźwięk dzwonka.

– Policja!

To już całkiem budzi nawet nieszczęśnika w moim łóżku.

– Kto to, kotku?

– Gliny – chrypię przez ściśnięte gardło i otwieram drzwi.

Stoi w nich Konrad Ber, jak zwykle wypełniając sobą całą futrynę.

– Masz towarzystwo? – Lata doświadczenia nie pozwalają mu nie zauważyć męskich butów rozrzuconych w przedpokoju.

– Nie twoja sprawa.

– Wyrzuć go, Tino – to prośba; tonem grzeczniejszym niż ten, do którego jestem przyzwyczajona.

d1lcimm

– Nie.

– Proszę.

Podnoszę ku niemu wzrok.

– „Proszę”?

Kiwa głową.

Wlokę się do sypialni.

– Spadaj.

Moje polecenie nie jest konieczne. Chudy facecik właśnie podnosi z ziemi plecak.

– Jakieś problemy? – pyta raczej z obowiązku.

– Nie. Buty są w przedpokoju.

Przemyka obok mnie i zbiera z podłogi schodzone buciory.

– Cześć.

Nie odpowiadam, zatrzaskując za nim drzwi. Potem odwracam się w stronę Bera.

– Słucham.

– Piłaś z niego? – Konrad z ciekawością przegląda książki w mojej biblioteczce. – To ćpun.

d1lcimm

– Tym lepiej. Mniej z nimi problemów.

Dotykam zębów językiem i wspomnienie smaku krwi wstrząsa mną jak orgazm. Wzdycham.

– Przecież wiesz, Ber. Muszę czasem jeść.

Siada na fotelu z Ikei, który skrzypi pod jego ciężarem.

– Wstawaj, gwarancja jest tylko do stu kilo. – Kopię go w kostkę.

– Mam niewiele więcej niż sto czterdzieści, kotku – naśladuje intonację mojego nocnego towarzysza, ale wstaje i przesiada się na łóżko, a ja padam na fotel. Nawet nie drgnie, w końcu ważę jedną trzecią tego, co Konrad.

d1lcimm

– Nie mam nic przeciwko temu, żebyś czasem jadła, Tino. – Wzdrygam się, w głosie Konrada słychać policyjne wazeliniarstwo, którego nabrał przez długi czas spędzony w branży. Wszystko rozumiem, ale to, że był w gestapo, do dziś ciężko mi znieść. Wiem, działo się to dawno temu, ale dla mnie nie dość dawno.

– Tak? – Podnoszę brwi.

– Nie mam nic przeciwko temu, żeby swojan się najadał, byle z pomyślunkiem i...

d1lcimm

– A niektórzy swojani jadają bez pomyślunku, to chciałeś powiedzieć?

Patrzy na mnie, ręce, pokryte gęstymi rudymi włoskami, ma spokojnie oparte o mocarne uda.

– Możliwe.

– Spadaj.

– Bądź grzeczna.

– Spadaj, nie mam nastroju słuchać od rana tych twoich policyjnych opowiastek. Przyjdź wieczorem, może będę w domu.

– A może nie, prawda? Nie baw się ze mną, Tino.

Wstaję. Kły boleśnie naciskają na moje wargi.

– Jeszcze nawet nie zaczęłam się bawić.

d1lcimm

– Ani ja – głos Konrada jest trochę niewyraźny i nagle owłosienia na grzbiecie rąk zrobiło się więcej, potem jeszcze więcej i potem...

– Nie wygłupiaj się! – krzyczę na niego.

Ber jest niedźwiedziołakiem. Siedzimy w sypialni, Ber owłosiony już tylko tak, jak wypada człowiekowi, ja już bez nabrzmiałych warg. Podaję mu kubek.

– Co to?

– Napar z chryzantem. Jadłam w nocy, nie mam nic innego.

Niepewnie pociąga łyk jasnej cieczy i odkasłuje.

– Posłuchaj – zaczyna. Słucham. – Znaleźliśmy dwie rumuńskie dziwki wykrwawione na śmierć. Oraz jednego bezdomnego bez głowy, krwi też ani śladu. Ktoś tu chyba ma pragnienie.

– Ja. – Oblizuję usta i zamyślam się. – To musiały być jakieś młodziaki, Konrad, nikt ze starych tak by nie robił.

Splata palce grube jak pęta kiełbasy.

– Wszystko mi jedno, kto to robi. Musi z tym skończyć.

– Zatuszujesz sprawę? – pytam obojętnie.

– Jak zawsze, ale tylko jeśli już będzie spokój. I twoja w tym głowa, żeby był. – Klepie mnie łapskiem w ramię.

Wzdrygam się.

– Moja? Popytam, rozejrzę się, ale nic więcej...

Kładzie dłoń na moim nagim udzie.

– Zrobisz o wiele więcej, Tino. Znajdziesz sprawcę i potem...

– Konrad, ja nie zabijam.

Śmieje się.

– To ciekawe słowa w ustach wampirzycy.

– Nie jestem wampirzycą.

Głośno wyciera nos w papierową chusteczkę.

– To jest jeszcze ciekawsze w ustach wampirzycy.

– Nie pracuję za darmo – chwytam się ostatniej wymówki.

– Chyba starzy zapłacą ci za trochę spokoju?

Opieram ręce o kolana.

– Nie chce mi się tym zajmować.

Konrad podnosi się z łóżka i wyciąga rękę po kapelusz. Wciąż nosi kapelusz, świat zmienia się zbyt szybko jak dla niego.

– Kiedy przyjdziesz, bo będziesz potrzebowała nowych papierów, to może mnie nie będzie się chciało. Jak znajdą tu u ciebie koks, może nie będę miał czasu, i jeśli przyjdzie na policję jakiś pogryziony narkoman, już go nie wyślę na detoks, dziewczynko. Przemyśl to sobie.

Przewracam się na łóżku.

– Hm.

– To jak będzie?

– Przyniesiesz mi jakieś papiery tej sprawy?

Kiwa głową.

– Trafisz sam do drzwi?

Znowu kiwa.

– I nie przychodź przed ósmą, będę spała.

Wkłada kapelusz na rudą, krótko ostrzyżoną głowę i macha dłonią.

– Ten piercing w pępku to srebro? – pyta jeszcze uprzejmie.

– Platyna.

Leżę na plecach bez ruchu i obserwuję, jak zwalisty mężczyzna rusza w kierunku drzwi.

– Dobranoc – wołam za nim.

– Dobranoc, Tino.

Drzwi się zamykają, a ja leniwie wstaję i zaciągam zasłony. Dzienne światło jednak trochę mi przeszkadza.

d1lcimm
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1lcimm

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj