Trwa ładowanie...
fragment
15 kwietnia 2010, 10:11

Skarby

SkarbyŹródło: Inne
d3aom6u
d3aom6u

(...)

Zostawił ją, płaczącą, zawiniętą w kołdrę na mokre ubranie, bo wstydziła się rozebrać. Pobiegł szukać psa. Naprawdę wolałby, żeby nie zginął. „Przecież to wodołaz, nowofundlandy pływają bez problemu pomiędzy krami, nic mu nie będzie”. Biegł coraz wolniej, w sztywnym, lodowatym ubraniu, w parokilowych, obcierających butach. Kiedy tylko znalazł się u wylotu ulicy, zamienionej w płytką rzekę wpływającą na rynek, w jego stronę z podcieni Starowolskiej ruszył kudłaty cień. Winston długim skokiem posadził go w wodzie i rzetelnie wylizał cieknące mu z oczu łzy.

Mikołaj nie mógł widzieć, że pies jeszcze przed chwilą siedział na kamiennej ławeczce obok półżywego z zimna i strachu Henia. Niesłyszalne dla ludzi w kawiarni wołanie Henia o pomoc skłoniło Winstona do zanurzenia się w gliniastych odmętach wykopu na rynku, zalanego chwilę wcześniej niż Starowolska. Prąd wody wpadającej do dołu jak do studni był tak silny, że pies z najwyższym trudem, krztusząc się i prychając, wywlókł za ubranie na płyciznę zatopionego nieszczęśnika. Instynkt ratowniczy przezwyciężył niechęć psa do zamaczania futra, ale kiedy spełnił swoją misję, otrzepał się wielokrotnie i starannie, po czym usiadł na wystającej z wody ławce. Czekał na swojego pana możliwie najbliżej miejsca, w którym stracił jego trop. Henio przywlókł się za nim. Wiedział, że powinien uciekać, ale nogi miał z galarety, a w głowie kompletny zamęt. Co właściwie się stało? Domyślał się, że grobowe ciemności zalegające cały zamglony rynek mają coś wspólnego z powodzią. Usłyszał syreny nadjeżdżających służb. „Na logikę to
musiało zalać parę cennych zabytków. Ciekawe, ile czasu zajmie im wypompowywanie wody i osuszanie tego wszystkiego?” – ta myśl go jednak w końcu skutecznie otrzeźwiła. Lepiej, żeby żaden z dzielnych strażaków, a tym bardziej policjantów, nie zobaczył go tutaj. Potykając się i klnąc, uciekł z zalanego rynku.

Tymczasem kataklizm dopiero nabierał rozpędu, mimo że wody nie przybywało po zalewie pierwszej – i na szczęście jedynej – powodziowej fali, na dość niewielkim obszarze. Nagłość wodnego przyboru spowodowała, że znaczna część mieszkańców miasta była go kompletnie nieświadoma. Spali mniej lub bardziej spokojnie. Apogeum odczuwalnej dla ludności klęski żywiołowej miało nastąpić w porze porannego wstawania. Tymczasem deszcz padał na ciemne śródmieście, tonące pod kilkucentymetrową warstwą wody i otulone zacierającą kontury mgłą. Pod wodą znalazły się jezdnie – nieprzejezdne – i chodniki, po których można by chodzić w kaloszach. Pod wodą – pod dużą ilością wody – były przejścia podziemne, piwnice domów i piwniczne knajpy. Kanalizacja też skryła się pod wodą i wszelkie jej nieszczelności dawały znać o sobie. Instalacje elektryczne, zanurzone w wodzie, wyłączyły się same, podobnie jak telefony w centrum. Na peryferiach jednak można by niczego nie zauważyć.

d3aom6u

Henio mieszkał na osiedlu dość odległym od centrum i kiedy w końcu dowlókł się do domu – komunikacja nocna nie działała, jak zwykle – miał wrażenie, że wyrwał się z sennego koszmaru. Zanurzył się w wannie z ciepłą wodą i czekając, aż sine zabarwienie zniknie z przemarzniętego ciała, zastanawiał się, co właściwie się stało. Nie bał się. Już nie – zmęczenie i zimno przekroczyły granicę strachu. Pomyśleć, że życie uratował mu wielki pies! Gdyby nie ten futrzany potwór, pewnie utopiłby się w błocie w wykopie na rynku. „Skąd do cholery się wziął ten psi anioł? Gdzie się podział Kundel? I skąd ta powódź?!!”.

Odpowiedź na to ostatnie pytanie nie była tak skomplikowana, jak mogło się wydawać Heniowi; zagadkowość zjawiska wynikała wyłącznie z tego, że tylko kilka osób było wtajemniczonych w działania, które do niego doprowadziły. Cóż, dyskrecja była konieczna, łamanie prawa, a tym bardziej mieszanie w prawach natury, wymaga pozostawania w cieniu.

Mikołaj, przemoczony i przemarznięty do szpiku, miał nadzieję przenocować u Moniki. Wędrówka do domu w mokrym ubraniu, w tej temperaturze, nie była kuszącą perspektywą. Obawiał się, że dziewczyna nie będzie zachwycona tym pomysłem, i przygotowywał jakieś pokrętne usprawiedliwienia. Monika, już sucha, ale wciąż drżąca, z zimna czy z emocji, ucieszyła się – jak powiedziała – na widok Winstona. Wyciągnęła z szafy stare prześcieradła i pomogła wycierać psa. Mikołajowi zaoferowała do przebrania płaszcz kąpielowy – jedyną część garderoby, która w przybliżeniu mogłaby osłonić centralną część jego ciała – i przymałe wełniane skarpetki. Chciał ją, drżącą ciągle, przytulić, ale Winston zazdrośnik wcisnął się pomiędzy nich ze szczekaniem. Monika wypieściła go i wytargała za futro. Pijąc kolejne herbaty i grzejąc się na kanapie przy kominku, zastanawiali się nad przyczynami nieoczekiwanej powodzi. Mikołaj przypomniał sobie wykopki przy rzeczce, służącej w razie powodzi jako kanał ulgi.

– Było ciemno, ale gdyby zebrało się naprawdę dużo wody, to zauważyłbym na pewno, specjalnie tam zaglądałem.

d3aom6u

Wspomnienie Deszczowca w pelerynie jak z kreskówki rozśmieszyło ich na chwilę. Jednak Mikołaj szybko spoważniał:

– Uratowałaś mi życie. – Monika bardzo się zmieszała na taką sugestię.

– Nie przesadzaj. Ciekawe, gdzie Winston się podział, kiedy wybiegł z kawiarni? Siedzieli na kanapie i gwarzyli, nie czując senności.

– Nigdy nie miałam psa. Babcia uważała, że to kłopot.

– Ja też nie. Ale jak skończyłem osiemnaście lat, kupiłem szczeniaka nowofundlanda za oszczędności z kieszonkowego. Moja mama była zdania, że trzymanie psa w mieszkaniu jest niehigieniczne. Nic jej nie powiedziałem, tylko przyniosłem go, sześciotygodniowy kłębuszek, do domu. Zakochała się od pierwszego wejrzenia, mimo że na wejściu nasiusiał jej na kolana. A kłopoty się zdarzają – opowiedział jej o porannej akcji Winstona w garderobie, po której na wszelki wypadek zabrał go ze sobą na zajęcia i do pracy.

d3aom6u

– Rodzice nie będą się denerwować, że nie wróciłeś na noc? – Jak mają jakieś wątpliwości, to dzwonią.

Wyciągnął telefon z kieszeni suszących się przy kominku spodni. Był mokry i ubłocony. I oczywiście nieczynny.

– Najwyżej przeproszę. Eleganckie przeprosiny to moja specjalność. Czasami nawet kupuję kwiaty.

Przypomniał sobie poranną przygodę z zamianą koszyków i opowiedział Monice, jak przepraszał wiedźmę.

d3aom6u

– Jest bardzo sympatyczna i w ogóle babka z klasą. Prawie się zaprzyjaźniliśmy. Ale żebyś słyszała te krzyki, jak odkryła, że mam jej zakupy!

Monika zwierzyła się Mikołajowi, że kiedyś marzyła o projektowaniu wnętrz, ale bała się startować na akademię. On jej opowiedział, dlaczego zaczął fotografować cmentarze. Zaskoczyło ich, że zwiedzał i fotografował cmentarz, na którym pochowano mamę Moniki. W tajemnicy zdradziła mu, jak udało jej się zostać w sklepie IKEA po zamknięciu, żeby przespać się na wielkim małżeńskim łożu wypełnionym poduszkami. Opowiadając z zapałem o modelu małego samochodu miejskiego, który lepił z gliny na uczelni, zauważył, że dziewczyna zasnęła. Wyjął jej z ręki kubek, podłożył pod głowę poduszkę i nakrył kołdrą. Chciał pocałować śpiącą, ale się nie odważył. Okręcił się kocem na łóżku Moniki i odpłynął.

(...)

d3aom6u
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3aom6u

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj