Stan wojenny razy dwa
Raczkowski to wdzięczny rozmówca z łatwością balansujący na granicy tego, co uniwersalne i prywatne. Gdy tylko wzięty na tapetę zostanie któryś z palących współczesnych tematów w rodzaju in vitro lub politycznego podziału Polski, możemy mieć pewność, że zaraz usłyszymy jakąś anegdotę z własnego podwórka. Dowiadujemy się między innymi o nastrojach panujących w bliskim rysownikowi środowisku w latach 80. Temat wieńczy opowieść dotycząca okoliczności, w których Raczkowski dowiedział się o wprowadzeniu stanu wojennego. Stało się to 12 grudnia na weselu znajomych.
Rodzice młodej pary byli "ludźmi reżimu" i uprzedzili weselników o tym, co wydarzy się rano. Rysownik był akurat w toalecie - wraz z siostrą panny młodej: "Byłem podwójnie rozczarowany - raz, że stan wojenny, dwa, że w rezultacie do niczego między mną i koleżanką nie doszło. Zrobiło się straszne zamieszanie, wsadzili nas do czarnych wołg i rozwieźli do domów. Położyłem się spać w małym pokoiku brata mojej żony i rano - na makabrycznym kacu - po raz drugi dowiedziałem się, że jest stan wojenny".