Trwa ładowanie...

Sekcja zwłok ujawniła okrutną zbrodnię. Chłopiec miał tylko kilka miesięcy

Nikt nie rozumiał, co dzieje się z małym Paulem. Matka wracała z nim co chwilę do szpitala. To była wielka zagadka dla lekarzy. Aż w końcu jeden z nich zwrócił uwagę na... matkę. Patolog Vincent Di Maio opisał tę skomplikowaną historię sprzed lat.

Dr Vincent Di Maio opisał przypadki, z którymi zetknął się w swojej pracyDr Vincent Di Maio opisał przypadki, z którymi zetknął się w swojej pracyŹródło: getty images, fot: Damian Dovarganes
d24riit
d24riit

"Niemowlę umiera bez marzeń wspomnień. Właśnie dlatego jego odejście jest tak wielką tragedią. Niedane mu było poznać tego, co wiemy o życiu, o świecie i o nas samych. Nie zdążyło się jeszcze zastanowić, skąd wzięły się gwiazdy. Nie śpiewało piosenek. Nie śmiało się naprawdę. Chcieliśmy, żeby było szczęśliwsze, niż my kiedykolwiek byliśmy […] Gdy takie dziecko umiera, to także i często cząstka nadziei" - pada w audiobooku "Sekcja zwłok. True crime – historie z prosektorium".

Dla Vincenta Di Maio tak było ze śmiercią małego Paula. Jego drobne ciało trafiło do niego, do prosektorium, we wrześniu 1969 r. Co się z nim stało? Dziecko w ostatnim czasie wielokrotnie przyjmowano do szpitala, ale gdy w końcu zmarło, nikt nie potrafił ustalić, jaka była przyczyna.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Gwiazdy piszą książki. I to na potęgę

Mały Paul krótko po narodzinach został przekazany pod skrzydła opieki społecznej. Nie chorował, nie okazywał najmniejszych oznak problemów ze zdrowiem. Dość szybko trafił do domu sierżanta Harry'ego Woodsa, jego żony Marthy i córeczki Judy. Byli idealną rodziną zastępczą. Martha kochała dzieci i poświęcała się im, gdy mąż spełniał się jako wojskowy. Miesiąc po tym, gdy Paul pojawił się w ich domu, niemowlak po raz pierwszy trafił na oddział ratunkowy.

d24riit

Kochająca mama, chorujący syn

- Kobieta poinformowała ratownika, że Paul bawił się na kocu z siostrą Judy, gdy nagle nienaturalnie wygiął głowę do tyłu. Wokół ust, oczu i nosa pojawiły się sine plamy - mówi spokojnym głosem Łukasz Borkowski w audiobooku "Sekcja zwłok. True crime – historie z prosektorium".

Historia ta nie jest jednak tak kojąca jak głos lektora. W książce doktor Vincent di Maio, który ma za sobą 9 tys. autopsji, otwiera drzwi do prosektorium, zdradza tajemnice i ciekawostki swojego zawodu, rozwiązując przy tym krok po kroku zagadki kryminalne. Jedną z nich było to, co stało się z kilkumiesięcznym Paulem.

Martha opowiadała ratownikom, jak bardzo bała się o dziecko. Gdy dojechała z nim na oddział ratunkowy, stan Paula się poprawił. Zrobiono mu badania, ale wszystko było OK. Nic nie zapowiadało żadnych problemów. Lekarz wypisał mamę z dzieckiem do domu. Kilka godzin później blady i wiotki Paul znowu trafił na izbę przyjęć. – Zaobserwowano u niego trójkąt siniczy. Terminem tym określa się niebieskawe przebarwienie wokół ust i nosa, spowodowane niedoborem tlenu w krwi – opisuje doktor Di Maio. Martha twierdziła, że dziecko się krztusiło.

d24riit

Lekarze nic nie rozumieli. Przez trzy dni robili mu najróżniejsze badania, w tym nawet nakłucie lędźwiowe, ale wszystkie wyniki wskazywały, że chłopiec rozwija się prawidłowo i jest całkiem zdrowy. Zrzucono winę na bliżej nieokreślone zakażenie dróg oddechowych. Dziecko mogło wrócić do domu. Nie na długo. Dzień później Martha wezwała ambulans, twierdząc, że dziecko straciło przytomność. I kolejna seria badań. Kolejny powrót do domu i kolejne wezwanie ratowników dzień później.

Jak to możliwe, że zdrowy chłopiec wciąż wracał na oddział ratunkowy? Paula trzeba było przebadać w specjalistycznym centrum. Robiono mu przez 5 dni szczegółowe badania, w tym badania mózgu, prześwietlenia klatki piersiowej. I nic. Malutki Paul Woods większość swojego 6-miesięcznego życia spędzał w szpitalach, gdzie personel zachodził w głowę, co mu dolega.

Dzień po wypisaniu z centrum, dziecko trafiło jeszcze raz do szpitala. Stwierdzono zatrzymanie akcji serca i płuc. Oba narządy po prostu przestały pracować. W obszernej karcie dziecka uwagę zwracał fakt, że za każdym razem maluch cierpiał jedynie w domu.

d24riit

Diagnoza, której nikt się nie spodziewał

Niedługo później do szpitala trafiła jego siostra Judy. Martha powiedziała lekarzom, że nagle przestała oddychać. W szpitalu, kilka pięter niżej, w śpiączce leżał mały Paul. Douglas Kerr, który zajmował się dziećmi, zaczął podejrzewać, że kryje się za tym jakaś mroczna historia.

Nie pomylił się. W końcu lekarz przedstawił opiece społecznej swoją mrożącą krew w żyłach diagnozę. To, co ustalił, było gorsze niż szkodliwe opryski na owady czy toksyczne farby w mieszkaniu. 10 dni po przyjęciu Judy, lekarze potajemnie wypisali ją ze szpitala, wywożąc z dala od adopcyjnych rodziców. Paul w tym czasie powoli umierał. 21 września 1969 r. zmarł w samotności. Trafił do prosektorium doktora Vincenta Di Maio.

d24riit

Serce – zdrowe. Inne narządy także. Nie znalazł absolutnie niczego, co tłumaczyłoby tak liczne napady duszności. – Biorąc pod uwagę objawy u innych dzieci Marthy Woods, stwierdziłem, że objawy Paula odpowiadały celowemu, chwilowemu podduszaniu, które nie pozostawia żadnych śladów. Uważałem, że Paul Woods został zamordowany – opowiada Vincent Di Maio.

"Sekcja zwłok" Materiały prasowe
"Sekcja zwłok"Źródło: Materiały prasowe

Potworne zbrodnie

Paul nie był jedynym zmarłym dzieckiem Marthy Woods. To ona odpowiadała za jego śmierć. I nie tylko jego. Martha zabiła w sumie siedmioro dzieci.

d24riit

Schemat zawsze był podobny. Dzieci z nieznanego powodu miały problemy z oddychaniem. Trafiały do szpitala, ale tam nic im nie było. Kolejne ataki bezdechu pojawiały się w kilka-, kilkanaście godzin po powrocie do domu. Policja policzyła, że przez 23 lata aż dziewięcioro dzieci, będących pod opieką Marthy, miało 27 zagrażających życiu "ataków bezdechu".

Ustalenie, jakiej karze powinna podlegać Martha Woods, wcale nie było takie łatwe. Trzeba pamiętać, że to był 1969 r. Nie znano wtedy jeszcze czegoś takiego jak zespół Münchhausena. Osoba zaburzona psychicznie krzywdzi najczęściej swoje dziecko, by móc się spełniać w opiece nad nim, zwracać na siebie uwagę otoczenia. Przypadek znany np. z produkcji "The Act", gdzie opowiedziano prawdziwą historię Dee Dee Blanchard.

Vincent Di Maio był jedną z osób, które najbardziej przyczyniły się do skazania Marthy Woods. W fenomenalnym audiobooku "Sekcja zwłok. True Crime – historie z prosektorium" usłyszycie, jak dokładnie zakończyła się ta sprawa.

d24riit

Doktor Di Maio podzielił się wieloma innymi. Wstrząsają, przerażają, niektóre przypadki po prostu fascynują. Autor zaprosił do świata koronerów, przysięgłych, świadków i sędziów. Pokazał, że czasem jeden drobny szczegół odnaleziony w trakcie oględzin zwłok w prosektorium może zmienić przebieg wielkiego śledztwa. Od historii czytanych spokojnym głosem Łukasza Borkowskiego dla Audioteki nie będzie się łatwo oderwać.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d24riit
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d24riit