Stalin był alkoholikiem. Wciągnął w nałóg cały naród
Józef Stalin nie tylko nałogowo pił alkohol, ale także zmuszał do spożywania napojów wyskokowych swoich partyjnych towarzyszy. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że dyktator rozpijał też radzieckich obywateli – za jego rządów konsumpcja spirytusu wzrosła 10-krotnie!
Nawet podczas wielkiej wojny ojczyźnianej budowano przedsiębiorstwa monopolowe – w latach 1942–1944 pojawiło się aż 10 takich fabryk, więcej niż w jakimkolwiek innym okresie istnienia Związku Radzieckiego. W 1945 roku wyroby alkoholowe stanowiły aż 35 proc. obrotu towarowego.
Szorstka męska przyjaźń
Stalin urodził się i wyrósł w Gruzji, gdzie tradycja konsumpcji wina była zakorzeniona w świadomości obywateli. Gdy w czasie wojny domowej Trocki zarzucił Stalinowi nadużywanie alkoholu, ten wzruszył ramionami i powiedział: "Cóż począć, skoro my Gruzini nie potrafimy obejść się bez wina?".
Gdy Józef Wissarionowicz objął władzę, na Kremlu pojawiła się nowa tradycja – obiady i kolacje, podczas których alkohol lał się strumieniami. Obecność na nich była dla przedstawicieli partyjnej wierchuszki obowiązkowa.
Zobacz: Jak imprezował Józef Stalin?
Dla Stalina wspólne picie wódki oraz innych napojów wyskokowych było czymś więcej niż wesołym spędzaniem czasu. Stanowiło istotny element wizerunku prawdziwego mężczyzny, który pił dużo, zachowując przy tym kontrolę nad ciałem i trzeźwość umysłu. Słowem – miał mocną głowę. Jako że żony dygnitarzy krzywo patrzyły na to biesiadowanie, a niektóre nawet zabraniały picia, alkohol spożywano wyłącznie w męskim gronie. Magali Delaloye, autorka książki "Historia erotyczna Kremla", tak podsumowała rolę wielogodzinnych libacji w mieszkaniu Stalina:
"...kto pije dużo, nie pije sam. To praktyka społeczna i kolektywna, której oddawano się w męskim gronie. I nie chodziło tu o chwilę odprężenia, ale o swoisty turniej. Żeby być mężczyzną, nie wystarczy mieć mocną głowę: trzeba mieć głowę mocniejszą od innych".
Kremlowskie bankiety
Józef Stalin prowadził nocny tryb życia. Zazwyczaj budził się w godzinach popołudniowych, więc obiad spożywał wieczorem, a kolacje – nocą. Jego podwładni z Politbiura i KC musieli funkcjonować w sposób narzucony im przez wodza i – chcąc nie chcąc – musieli stawiać się w mieszkaniu Stalina zazwyczaj wieczorem i biesiadować do białego rana.
Wczesnym rankiem dyktator kładł się spać, a jego goście musieli stawić się w pracy – udział w bankiecie nie zwalniał ich z pełnienia swoich bezpośrednich obowiązków. Nikita Chruszczow tak wspominał te nocne spotkania:
"Kolacje były okropne, nie odchodziliśmy od stołu do świtu, a do domu wracaliśmy tylko po to, żeby zjeść śniadanie i iść do pracy. W ciągu dnia starałem się trochę zdrzemnąć w porze obiadowej, bo jeślibym się nie przespał, mógłbym – gdyby Stalin znowu nas zaprosił – zasnąć z nosem w talerzu, a tego, komu coś takiego zdarzyłoby się przy stole Stalina, nie czekało nic dobrego".
O wymówieniu się od udziału w kolacji nie było co marzyć. Pijatykami dyrygował sam wódz, podporządkowywał sobie gości i wykorzystywał swoją pozycję, żeby ciągnąć ich za języki, kiedy ci tracili kontrolę nad sobą pod wpływem alkoholu. Chruszczow wspominał:
"Powiedziałbym, że Stalin dobrze się bawił, obserwując ludzi, którzy stawali w kłopotliwej sytuacji albo wręcz się kompromitowali. Z niepojętych dla mnie powodów czerpał prawdziwą przyjemność z poniżania innych. Przypominam sobie, jak kiedyś kazał mi tańczyć hopaka przed kilkoma wysokimi funkcjonariuszami partii. Musiałem kucnąć na piętach i wyrzucać nogi do przodu, co – szczerze mówiąc – nie był dla mnie łatwe. Mimo wszystko robiłem to, starając się uśmiechać".
Pewnego wieczoru Malenkow i Beria, którzy nie przepadali za alkoholem, usiłowali oszukać Stalina, pijąc kompot zamiast wina. Gdy Stalin odkrył ten fortel, nie posiadał się ze złości.
Czytaj też: Za co Rosjanie kochają Stalina?
Pij, ludzie radziecki
W 1914 roku, wraz z wybuchem I wojny światowej, w Rosji zakazano produkcji i sprzedaży alkoholu. Na początku lat 20. władze wycofały się z tych obostrzeń w kwestii piwa i wina. W 1925 roku, rok po śmierci Lenina, w kraju zaczęto wyrabiać i sprzedawać także wysokoprocentowy alkohol.
Tak rozpoczęła się alkoholizacja radzieckich obywateli. Statystyki z roku 1927 świadczą, że tylko 9–11 proc. dzieci w wieku 8–16 lat nie piło alkoholu. Na wsi pędzono bimber – jego konsumpcja w latach 1923–1927 wzrosła aż 40-krotnie! W miastach roczne spożycie alkoholu osiągnęło poziom 13 litrów spirytusu na osobę. Ponad połowa wszystkich wódek produkowanych w ZSRR była wypijana w Moskwie i Leningradzie. W stolicy kraju regularnie spożywało alkohol 93 proc. rodzin. W przeciętnej radzieckiej rodzinie wydatki na napoje wysokoprocentowe stanowiły 10 proc. domowego budżetu.
Władze musiały zaradzić temu problemowi. Od lipca 1928 roku ukazywało się pismo "Trzeźwość i Kultura" pod auspicjami Towarzystwa Walki z Alkoholizmem, promującego zdrowy styl życia. W całym kraju zaczęto otwierać izby wytrzeźwień. Większość knajp przekształcono na stołówki lub herbaciarnie. Zamknięto browary w Moskwie, Leningradzie i innych miastach. Spożycie alkoholu zaczęto traktować jako poważne wykroczenie. Wskutek tych działań spożycie wysokoprocentowych napojów zmniejszyło się o 25–40 proc.
Stalin jednak nie cieszył się z tego sukcesu, bo oznaczał on mniejsze wpływy do budżetu. "Skąd możemy zdobyć pieniądze?" – pisał do Wiaczesława Mołotowa we wrześniu 1930 roku. "Trzeba odrzucić fałszywy wstyd i dążyć do zwiększenia produkcji i sprzedaży wódki. Tylko to pozwoli nam na zapewnienie obronności kraju. Należy pamiętać, że rozwój lotnictwa cywilnego będzie wymagał dużych nakładów".
Kampania antyalkoholowa została natychmiast ograniczona. Towarzystwo Walki z Alkoholizmem przekształcono w strukturę pod nazwą Zdrowe życie. W literaturze medycznej zaczęły pojawiać się publikacje o korzyściach płynących z "umiarkowanego spożywania alkoholu", a prasa przestała pisać o niebezpieczeństwach płynących z picia wyskokowych trunków.
Alkohol sprzedawano nawet w stołówkach robotniczych. Ponadto w filmach bohaterowie zaczęli świętować swoje sukcesy kieliszkiem wódki. Wskutek tej polityki już w 1932 roku zysk ze sprzedaży samej wódki wyniósł 5 mld rubli, czyli 17 proc. wszystkich wpływów do budżetu. A przecież spożywano też wina i piwo!
W lutym 1941 roku zwiększono moc wódki – z 30 do 40 proc. Po wybuchu wielkiej wojny ojczyźnianej walczący na froncie żołnierze otrzymywali tak zwane "frontowe 100 gramów". W latach powojennych obniżono cenę wódki i zaczęto sprzedawać coraz tańsze wina. Od dyrektorów sklepów wymagano, by w asortymencie znajdowało się jak najwięcej różnego rodzaju napojów alkoholowych, sprzedawców rozliczano z ilości sprzedanych napojów wyskokowych. Większość przestępstw popełniały osoby nietrzeźwe, ale milicja przymykała na to oko.
Bibliografia:
- Delaloye, "Historia erotyczna Kremla". Warszawa, 2018
- Wołkogonow, "Stalin". Warszawa, 2005
- В. Томилин, "Как Сталин сам пил и «страну советов» спаивал", https://gazetaby.com/post/kak-stalin-sam-pil-i-stranu-sovetov-spaival/152692/, dostęp w dn. 09.07.2021.
O AUTORZE
Violetta Wiernicka - dr nauk humanistycznych, autorka książek: "Sekrety rosyjskich kolei", "Polki, które rządziły Kremlem", "Sekrety rosyjskich carów", "Prawosławni w Łodzi, Rosjanie w Polsce; czas zaborów 1795-1915". Zainteresowania: mniejszość prawosławna w Polsce, historia Rosji, stosunki polsko-rosyjskie (ze szczególnym uwzględnieniem okresu 1815-1915)