Zabójstwo Marii Wisnowskiej. Proces mordercy śledziła cała Warszawa
1 lipca 1890 r. Warszawą wstrząsnęła śmierć popularnej aktorki Marii Wisnowskiej, amantki i uwodzicielki. Jej mordercą okazał się kochanek.
O 5:30 rano do koszar jednostki wszedł kornet Bartieniew i skierował się do dowódcy Aleksandra Lichaczowa. Oddał się do dyspozycji starszego stopniem oficera, zdjął pagony i powiedział: - Zabiłem Manię.
Lichaczow wszedł do mieszkania aktorki w asyście dozorcy i policjantów. Znalazł trupa Marii Wisnowskiej w kałuży krwi. Obok kobiety leżał list pożegnalny:
"Ten człowiek będzie działał sprawiedliwie, zabijając mnie […]. Żegnam moją ukochaną, świętą matkę i Aleksandra […]. Żal mi życia i teatru… Biedna matko, nieszczęśliwa, nie proszę o przebaczenie, skoro nie umieram z własnej woli […]. Mamo, zobaczymy się tam na górze. Czuję to w ostatniej chwili. Nie igraj z miłością!"
Warszawska femme fatale
Maria Wisnowska była niekwestionowaną gwiazdą ówczesnej sceny. Łączyła w sobie niewinność i zepsucie, co bardzo pociągało mężczyzn (a szczególnie uczniów i studentów) oglądających spektakle z jej udziałem. Pozując do zdjęć, rozchylała wargi i szeroko otwierała oczy. W spojrzeniu miała coś wyzywającego i jednocześnie łagodnego.
Dziennikarzy i wielbicieli przyjmowała w obitym różowym suknem buduarze, ozdobionym kwiatami i orientalnymi meblami. Leżała na otomanie, eksponując gołe nogi. Gdy chciała pozyskać przychylność mężczyzny, zapraszała go do siebie, siadała blisko, łapała go za rękę i patrząc mu w głęboko oczy, przekonywała, że musi się w niej zakochać.
Uwielbiała rozkochiwać w sobie mężczyzn, bawić się ich uczuciami i patrzeć, jak cierpią.
ZOBACZ TEŻ: Tajemnicza śmierć Mozarta
Myśli samobójcze
Gdy na początku swej kariery aktorskiej grała we Lwowie, dyrektor tamtejszego teatru, 60-letni Jan Dobrzański, chciał dla niej rozwieść się z żoną po 25 latach udanego małżeństwa. Wdała się w romans z hrabim Alfredem Potockim, galicyjskim politykiem i bajecznym bogaczem, a potem go porzuciła.
Śpiewak operowy Aleksander Myszuga nawet rozstał się z powodu Wisnowskiej z żoną, która niedawno urodziła mu dziecko, ale w międzyczasie aktorka straciła zainteresowanie jego osobą.
Już jako bardzo młoda dziewczyna fascynowała się tematami śmierci i przemijania. Lubiła oglądać martwe ciała, interesowały ją samobójstwa. Pewnego wieczora zaproponowała wspólne zażycie trucizny zakochanemu w niej dziennikarzowi. Podobne sytuacje zdarzały się zresztą często, a mężczyźni nie wiedzieli, czy Wisnowska faktycznie chce się zabić, czy tylko odgrywa kolejną rolę.
Zabójczy romans
Aleksander Bartieniew pochodził z rosyjskiej rodziny szlacheckiej, służył w elitarnym grodzieńskim pułku lejbgwardii, który od lat stacjonował w Warszawie. Koszary jednostki mieściły się w Parku Łazienkowskim.
Znajomość artystki i Bartieniewa rozpoczęła się w lutym 1889 r. Na początku oficer, człowiek wstydliwy i nieśmiały, zachowywał się wobec Marii powściągliwie, jedynie wysyłając jej kwiaty. Ich związek rozwijał się powoli i został skonsumowany dopiero trzy miesiące przed zabójstwem aktorki.
Rosjanin poważnie traktował tę znajomość i liczył, że będzie jedynym mężczyzną w życiu ukochanej. Tak się jednak nie stało. Już po zabójstwie artystki szef wydziału śledczego warszawskiej prokuratury, baron von Raden, napisał w akcie oskarżenia:
"Szczęście jednak Bartieniewa nie było zupełne. Wielkie powodzenie sceniczne, piękna powierzchowność i silnie rozwinięta kokieteria Wisnowskiej pociągały ku niej mężczyzn, a odwiedzanie przez nich ukochanej kobiety wywołało u Bartieniewa uczucie zazdrości.
Morderstwo z miłości
Wisnowska dręczyła i prowokowała oficera. Sugerowała, że muszą wspólnie popełnić samobójstwo. Pytała, czy przed odebraniem sobie życia byłby w stanie ją zabić. Barteniew zaprzeczał.
Podczas pewnej kolacji Wisnowska wyznała kornetowi, że marzy o tym, by umrzeć na scenie w obecności widzów. Kochanek miałby strzelić do niej przy wręczaniu kwiatów po zakończeniu spektaklu, a potem przegryźć kapsułkę z trucizną i skonać obok niej.
Aktorka zwierzała mu się też ze swoich wizji, w których pojawiał się diabeł pod postacią mężczyzny z krwawiącą raną na twarzy.
Feralnej nocy Wisnowska ponownie podjęła temat wspólnego samobójstwa. Kochankowie jedli wiśnie i pili zmieszanego z opium szampana. W pewnym momencie Maria powiedziała, że nie zostało im już nic poza śmiercią.
Półprzytomni od alkoholu i opium zakochani napisali pożegnalne listy. Wisnowska położyła na twarz nasączoną chloroformem chusteczkę, wielokrotnie powtarzając: "Jeśli mnie kochasz, zabij". Oficer objął ją, pocałował i wystrzelił z rewolweru przyciśniętego do jej lewej piersi. Maria zmarła natychmiast.
Proces
Rodzina korneta wynajęła jednego z najznamienitszych rosyjskich adwokatów Fiodora Plewako, krasomówcę wygrywającego beznadziejne procesy. Rozprawa odbyła się w Warszawie i wzbudziła ogromne zainteresowanie mieszkańców miasta.
Plewako nie zaprzeczał, że oficer zabił aktorkę. Swoją linię obrony adwokat oparł na ukazaniu Bartienewa jako ofiary sprytnej manipulantki.
Po pierwsze, według Plewaki osobowość Wisnowskiej była "piekielną mieszkanką granych przez nią postaci". Potrafiła być jednocześnie "kokietką, marzycielką i intrygantką". W rezultacie Barteniew nie wiedział, czy ma przed sobą prawdziwą Marię, czy zlepek granych przez nią kreacji. Podobno oficer nie potrafił zrozumieć, że prowadzone przez aktorkę rozmowy o śmierci były grą. Po drugie, dla niego relacja z artystką nie była przelotną miłostką.
Jednocześnie adwokat twierdził, że sama Wisnowska była ofiarą artystycznego środowiska, które wymagało od niej, by epatowała, zaskakiwała, wyróżniała się. Dlatego dała się ponieść grze i wciągnęła w nią Barteniewa.
Oficer został skazany na 8 lat katorgi. Cesarz Aleksander III zamienił karę na 8 lat służby wojskowej w stopniu szeregowego.
Duch Barteniewa
Zabójstwo Wisnowskiej odbiło się głośnym echem także w Rosji. Julij Jelec, pułkowy kolega Barteniewa, napisał powieść "Choroba wieku", bazującą na romansie aktorki i oficera oraz zabójstwie i procesie. Książka rozeszła się niczym świeże bułeczki.
W roku 1925 laureat Nagrody Nobla Iwan Bunin napisał powieść "Sprawa korneta Jełagina", opartą na wydanych w Petersburgu aktach warszawskiego procesu. W 2003 r. powstał film na motywach zabójstwa "Igra w modern", ale nie został przychylnie przyjęty.
A jak potoczyły się losy Aleksandra Barteniewa? Nie ma na ten temat żadnych danych. Ponoć jego duch pojawia się raz w roku na Powązkach, gdzie pochowano Wisnowską, i kładzie na jej mogile czerwoną różę.
Bibliografia:
J. Kasprzak, "Który z was życie swe bez skargi odda za noc spędzoną ze mną?", Teatralny.pl (dostęp: 8.10.2021).
A. Tuszyńska, Maria Wisnowska. Jeśli mnie kochasz – zabij!, Warszawa, 2003.
А. Харченко, Игрушечное кино. В Москве показали "Игру в модерн", kommersant.ru (dostęp: 8.10.2021).
Не так. Суд над корнетом Александром Елагиным, program radiowy z 16.02.2020, "Echo Moskwy".
Autor:
Violetta Wiernicka - dr nauk humanistycznych, autorka książek: Sekrety rosyjskich kolei, Polki, które rządziły Kremlem, Sekrety rosyjskich carów, Prawosławni w Łodzi, Rosjanie w Polsce; czas zaborów 1795-1915. Zainteresowania: mniejszość prawosławna w Polsce, historia Rosji, stosunki polsko-rosyjskie (ze szczególnym uwzględnieniem okresu 1815-1915).