WAŻNE
TERAZ

Weto Nawrockiego ws. kryptowalut. Sejm zagłosował

Rzym: Wieczne Miasto czy gród kryminalistów?

Wiedza dotycząca starożytnego Rzymu, którą dysponuje większość z nas, pochodzi zazwyczaj z dwóch źródeł. Pierwsze z nich to szkolne podręczniki, proponujące nam okrojoną wersję historii i chętnie posługujące się skrótami myślowymi. Wedle podręcznikowej wykładni, czołowe postaci Imperium Romanum to wyzwoliciele ludu, którzy nieśli poprzez Europę kaganiec oświaty i upowszechnili znaną nam dziś prawdę, iż każdy obywatel państwa jest równy wobec prawa i zasługuje na odpowiednie traktowanie. Drugie źródło naszej wiedzy to oczywiście komiksowe dzieła Rene Goscinny'ego i Alberta Uderzo dotyczące przygód dzielnych Galów - Asteriksa i Obeliksa - wadzących się z okrutnymi, bogatymi, ale i nieco głupawymi Rzymianami, notorycznie otrzymującymi od przedstawicieli dzielnego plemienia nauczkę.

Podręczniki lub "Asterix"
Źródło zdjęć: © Forum Romanum/Getty Images

/ 10Podręczniki lub "Asterix"

Obraz
© Forum Romanum/Getty Images

"SQPR. Historia starożytnego Rzymu" , autorstwa Mary Beard, bierze na warsztat rozmaite mity zakodowane w naszej świadomości i dowodzi, że o ile zawdzięczamy spuściźnie największego imperium swoich czasów całkiem sporo, nie warto traktować jego skomplikowanej historii zbyt dosłownie i nieuważnie.

/ 10Naród z lupanaru

Obraz
© Romulus i Remus karmieni przez wilczycę na obrazie Rubensa/domena publiczna

Choć spory dotyczące genezy poszczególnych państw i mitów założycielskich danych narodowości mogą nam się wydawać domeną świata współczesnego, przodowali w nich również starożytni Rzymianie. Historia wilczycy, która zaopiekowała się bliźniakami Romulusem i Remusem nastręczała mieszkańcom imperium sporo problemów. Pomijając bratobójczy charakter legendy, wątpliwości budził fakt, że wedle opowieści pierwszymi mieszkańcami Rzymu byli kryminaliści, którym jeden z braci zapewnił azyl. Przez lata starano się złagodzić niezbyt chlubną wymowę mitu - interpretowano go jako sygnał, że stolica przyszłego imperium jest miastem otwartym i (jak nazwalibyśmy to dziś) multikulturowym.

Jako że w czasach starożytnych mity traktowano bardzo dosłownie, sceptycyzm budził fakt, że wilczyca zdecydowała się podjąć opiekę i wykarmić przypadkowo napotkane dzieci rodzaju ludzkiego. Niektórzy sugerowali jednak, że słynna "matka" bliźniaków była w istocie... prostytutką: "Łacińskie słowo oznaczające wilczycę ("lupa") było zarazem potocznym określeniem prostytutki (słowem "lupanar" nazywano burdel). Czy nie mogło być tak, że to nie dzikie zwierzę, ale miejscowa prostytutka znalazła bliźnięta i wzięła je pod opiekę? Bez względu na to, kim lub czym była lupa, wkrótce na chłopców natrafił życzliwy pasterz i zabrał ich do siebie. Czy prostytutka była jego żoną? - zastanawiał się Liwiusz".

/ 10Najgorszy poeta w Rzymie

Obraz
© Cyceron przemawiający w Senacie/domena publiczna

Cycerona, jednego z najważniejszych Rzymian w historii, zapamiętaliśmy jako doskonałego mówcę, którego umiejętności retoryczne potrafiły zmienić bieg dziejów. Beard wspomina, że jego słynne słowa: "Jak długo jeszcze nadużywać będziesz, Katylino, naszej cierpliwości?", pochodzące z obrad dotyczących spisku uknutego przez wspomnianego arystokratę, na stałe weszły do tradycji politycznej. Jako dowód autorka przytacza choćby przykłady wykorzystywania ich podczas współczesnych demonstracji i ich popularność wśród użytkowników Twittera, którzy podmieniają nieszczęsnego "Katylinę" na nazwiska polityków, których - delikatnie mówiąc - nie cenią.

Niewielu z nas wie jednak, że ów wybitny mówca był również poetą. Co istotne - raczej kiepskim: "(...) Równie frapującym i może jeszcze bardziej zaskakującym zabytkiem jest fragment długiego poematu, który Cyceron napisał dla uczczenia swych dokonań jako konsula; nie zachował się on w całości, był jednak wystarczająco sławny, lub niesławny, by przeszło siedemdziesiąt linijek z niego przetrwało w formie cytatów u innych antycznych pisarzy oraz w późniejszych dziełach samego Cycerona. Jest wśród nich jedna z najgorszych łacińskich rymowanek, jakim udało się nie zginąć w mrokach średniowiecza: "O fortunatam natam me consule Romam" - czyli rzecz w stylu: "O, jak Rzym szczęśliwie żył / kiedym ja konsulem był".

/ 10Miasto jak z pocztówek?

Obraz
© Rzym na obrazie Giovanniego Paolo Paniniego/domena publiczna

Gdy rozmyślamy o antycznym Rzymie, przed oczami stają nam imponujące gmachy z marmuru, zdobione płaskorzeźbami fasady domów oraz potężne amfiteatry. Krótko mówiąc, wszystko to, co sprawia, że dzisiejsza stolica Włoch to jedno z najbardziej efektownych i najczęściej uczęszczanych przez turystów miast na Ziemi. Jak się jednak okazuje, estetyka nie zawsze szła w parze z rozwojem terytorialnym. Mimo że Rzym zdobył na przestrzeni lat status największego ośrodka miejskiego świata, jego widok musiał być dla przyjezdnych żyjących w I w. p.n.e. dość rozczarowujący:

"Rzym z czasów Cycerona, z blisko milionem mieszkańców, zbudowany głównie z cegły lub miejscowego kamienia, tufu, wciąż stanowił plątaninę krętych ulic i mrocznych zaułków. Przybysz z Aten lub egipskiej Aleksandrii, gdzie było wiele budowli w stylu, jaki przedstawił Maccari, uznałby to miasto za niezbyt imponujące, by nie rzec obskurne. Było ono taką wylęgarnią chorób, że pewien późniejszy rzymski lekarz napisał, iż do zdobycia wiedzy na temat malarii nie trzeba czytać podręczników - w całym mieście widziało się jej przykłady. Rudery z mieszkaniami do wynajęcia zapewniały nędzne kwatery biedakom, ale lukratywne zyski ich pozbawionym skrupułów właścicielom."

/ 10Co powiedział tak naprawdę Cezar?

Obraz
© Zabójstwo Juliusza Cezara/domena publiczna

Nasza wiedza dotycząca śmierci Juliusza Cezara, który został zasztyletowany przez spiskowców czerpiemy dziś głównie z kina oraz Szekspirowskiej sztuki zatytułowanej imionami rzymskiego wodza. Beard przypomina, że historyczne źródła wskazują, iż zamach miał nieco bardziej skomplikowany przebieg, niż moglibyśmy sądzić. O mały włos, a zbrodnicza operacja skończyłaby się fiaskiem. Uczestnicy przewrotu byli na tyle zestresowani całą sytuacją, że zadawali ciosy na oślep, prawdopodobnie raniąc się przy tym wzajemnie: "Jeden z nich dał sygnał do ataku, klękając u stóp dyktatora i pociągając go za togę. Zamachowcy uderzali nieco na oślep albo być może strach odebrał im zborność ruchów (...) kilku zamachowców poraniło się nawzajem". Juliusz Cezar miał ponoć przez moment możliwość odwetu, gdyż dysponował w momencie zamachu ostrym rylcem, ostatecznie przeważyła jednak znaczna przewaga liczebna.

Wracając do Szekspira: autorem łacińskich słów "Et tu, Brute?", czyli "I ty, Brutusie (przeciwko mnie)?", przypisywanych przez nas rzymskiemu dyktatorowi, jest tak naprawdę słynny Brytyjczyk. W rzeczywistości Cezar, używając w tamtym momencie greki, rzucił w stronę swojego dawnego przyjaciela: "I ty, dziecię?", co - zdaniem Beard - mogło być zarówno groźbą, jak i sygnałem, że Brutus był tak naprawdę nieślubnym synem dyktatora.

/ 10Cesarz PR-u

Obraz
© Oktawian August/CC BY-SA 3.0

Następca Juliusza Cezara, Oktawian August, zapisał się w dziejach jako błyskotliwy reformator i władca idealny, nie bez kozery otaczany przez poddanych boską czcią. Beard zastanawia się nad tym, jakie są przyczyny tego stanu rzeczy. Jak wskazuje autorka, początki jego panowania nie rokowały najlepiej. Oktawian dał się poznać jako władca brutalny i gnuśny. Wśród zachowanych świadectw pojawiają się między innymi wzmianki na temat wystawnej biesiady, na której pojawił się w stroju boga Apollina, w czasie, gdy miasto przymierało głodem. Beard poddaje też pod wątpliwość reformatorski zmysł cesarza.

Jak dowodzi, jego wpływ na rzymskie ustawodawstwo bywa przeceniany: "Większość ustaw, które zwykle przypisuje się Augustowi, została oficjalnie wprowadzona albo przynajmniej firmowana przez regularnych urzędników". Autorka sugeruje, że kluczowy okazał się w tym wypadku PR-owy zmysł Augusta, jako żywo przypominający mechanizmy znane ze współczesnej kultury obrazu: "Jedną z jego najbardziej znaczących i trwałych innowacji było zalanie rzymskiego świata swymi portretami: od głów wybitych na miedziakach będących w powszechnym użyciu, po (...) posągi z marmuru i brązu stojące na publicznych placach i w świątyniach oraz miniatury repusowane lub grawerowane na pierścieniach, gemmach i zastawach stołowych. Było to zjawisko na nieznaną dotąd skalę".

/ 10Pierwsi feminiści?

Obraz
© Rzymska mozaika przedstawiające kobiety w trakcie różnych aktywności fizycznych/CC BY-SA 2.5

W zachwycie nad ateńską demokracją pomijamy fakt, że "każdy obywatel" nie znaczyło bynajmniej "każdy mieszkaniec", a z pełni praw wyborczych mogli się cieszyć jedynie przedstawiciele grup uprzywilejowanych, a więc: wolni mężczyźni. Podobnie jest w przypadku starożytnego Rzymu, który traktujemy jako jedną z ojczyzn swobód obywatelskich i wzór obyczajowej postępowości. W tym wypadku warto wspomnieć o statusie rzymskich kobiet: "Właściwą rolą (...) było być oddaną mężowi, rodzić dzieci, być ozdobą, zarządzać sprawami domowymi oraz wspomagać rodzinny budżet, przędąc i tkając (...) w Rzymie głośno wyrażano nostalgię za surowymi dawnymi czasami, kiedy żony były trzymane krótko".

Aby oddać Rzymianom sprawiedliwość, autorka podkreśla jednak, że sytuacja płci pięknej w starożytnym Rzymie była mimo wszystkim czymś całkiem nowatorskim. "Nie ulega (...) wątpliwości, że Rzymianki ogólnie cieszyły się znacznie większą niezależnością niż kobiety w wielu częściach klasycznego greckiego i bliskowschodniego świata (...) Kobieta nie przyjmowała nazwiska swego męża ani nie przechodziła całkowicie pod jego władzę. Po śmierci ojca dorosła kobieta mogła posiadać własny majątek, kupować i sprzedawać, dziedziczyć albo sporządzać testament oraz wyzwalać niewolników - wiele z tych praw kobiety w Wielkiej Brytanii uzyskały dopiero w latach siedemdziesiątych XIX wieku".

/ 10Śmierć parodysty

Obraz
© Rzymska mozaika przedstawiająca aktorów/domena publiczna

Wielką zaletą dzieła Beard jest niewątpliwie wgląd w obyczajowość Rzymian, jaki otrzymujemy podczas lektury. Mieszkańcy imperium jawią się nam jako postaci z krwi i kości, które marzą, pragną i nienawidzą. A także: poszukują rozrywki, która często okazuje się tragiczna w skutkach. I nie chodzi tu bynajmniej o kojarzone z Wiecznym Miastem walki gladiatorów, a o - pozornie niewinne - sztuki sceniczne.

Opisany przez autorkę incydent, do jakiego doszło w roku 91 p.n.e. w Askulum, stanowi wyraźny sygnał, że rzymskie imperium nie należało wcale do państw jednolitych kulturowo. "Podekscytowana publiczność, złożona zarówno z Rzymian, jak i miejscowych, oglądała jakieś występy w miejskim teatrze, kiedy akcja wyszła poza scenę. Rzymska część widowni, oburzona antyrzymską postawą jednego z komików, zaatakowała go z taką wściekłością, że pozbawiła go życia. Jako następny wystąpić miał wędrowny aktor latyńskiego pochodzenia, uwielbiany przez rzymską publiczność za swoje żarty i talent parodystyczny. Przerażony, że druga część widowni zwróci się teraz przeciwko niemu, nie miał wyboru, jak tylko wyjść na scenę, gdzie dopiero co zabito jego poprzednika, i dowcipem wybrnąć z opresji. 'Ja też nie jestem Rzymianinem - powiedział widzom. - Przemierzam wzdłuż i wszerz Italię i zabiegam o względy ludzi, bawiąc ich i sprawiając im radość. Oszczędźcie więc jaskółkę, której bogowie pozwalają gnieździć się bezpiecznie we
wszystkich waszych domach!' Słowa te poruszyły ich i usiedli z powrotem, by obejrzeć resztę widowiska. Ale było to tylko krótkie komiczne interludium: wkrótce potem wybito do nogi wszystkich Rzymian w mieście".

/ 10Religia czynów

Obraz
© Pomnik Jowisza, króla rzymskich bogów, władcy nieba i błyskawic/CC BY-SA 3.0

Częstym błędem, który popełniamy, rozmyślając o czasach najdawniejszych, jest interpretowanie zachowań mieszkańców antycznej Europy poprzez pryzmat wzorców najbardziej nam znanych. W wypadku starożytnego Rzymu, dotyczy to między innymi religijności jego mieszkańców. Bogobojny Rzymianin, w przeciwieństwie do chrześcijan czy muzułmanów, nie myślał wcale o indywidualnym zbawieniu. Jego stosunek do poszczególnych bóstw był zdecydowanie bardziej pragmatyczny, sam kult natomiast nie posiadał żadnego sformalizowanego, instytucjonalnego charakteru:

"W Rzymie nie było żadnej doktryny jako takiej, żadnych świętych ksiąg i w zasadzie nawet niczego, co moglibyśmy nazwać systemem wierzeń. Rzymianie wiedzieli, że bogowie istnieją; nie wierzyli w nich w zinternalizowanym sensie znanym z większości religii współczesnego świata. [Religia] skupiała się głównie na należytym odprawianiu rytuałów, które miały pielęgnować związek między Rzymem a bogami, i w ten sposób zapewniać miastu sukces i dobrobyt. Ofiary ze zwierząt stanowiły centralny element większości tych obrzędów, które poza tym były niezwykle zróżnicowane. (...) Podczas lutowego święta Luperkaliów, na przykład, młodzi mężczyźni biegali nago po mieście, chłoszcząc każdą napotkaną kobietę (...). Ogólnie rzecz biorąc, była to religia czynów, a nie wiary".

10 / 10Historia nie jest zero-jedynkowa

Obraz
© wyd. Rebis

Beard kończy swoją opowieść na roku 212, kiedy to cesarz Karakalla zdecydował się na przyznanie wszystkim (powtórzmy: wolnym) mieszkańcom imperium statusu pełnoprawnych obywateli Rzymu. Autorka powątpiewa w szlachetne pobudki cesarza. Niewykluczone, że ów akt łaski był motywowany kwestiami ekonomicznymi. Jako że w cesarskim skarbcu dało się zauważyć pewne braki, postanowiono uzupełnić je przy pomocy podatków ściąganych z najdalszych zakątków państwa. Beard sugeruje jednak, że tego typu operację dałoby się przeprowadzić bez nadawania mieszkańcom imperium specjalnych przywilejów. Czy mamy w takim razie do czynienia z happy-endem i zwycięstwem demokratycznego i równościowego sposobu myślenia? Niekoniecznie.

Prawo wprowadzone przez Karakallę nie załatwiło problemów cesarstwa: "Po tysiącu lat 'obywatelski projekt' Rzymu został zakończony i rozpoczęła się nowa epoka. Nie była to jednak epoka pokojowej, wielokulturowej równości (...) Dekret o obywatelstwie był tylko jednym z elementów łańcucha transformacji, zaburzeń, kryzysów i inwazji, które w III wieku odmieniły rzymski świat nie do poznania". Czy w takim razie autorka sugeruje, że odejście od podziału na równych i równiejszych to początek upadku? Znów pudło. "SPQR..." zachęca po prostu do odejścia od zero-jedynkowego rozumienia historii, zwraca uwagę na wieloznaczność dziejów każdego narodu i przestrzega przed jednostronnymi interpretacji tychże. A ponadto, łączy naukową wnikliwość z narracyjną swadą i publicystycznym zacięciem, co sprawia, że jej książce nie grozi raczej los obszernego akademickiego tomiszcza, które dogorywa w zapomnieniu na półce uczelnianej biblioteki.

Mateusz Witkowski/ksiazki.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]