Sekretne życie ludzi. Nie każdy jest typowym monogamistą
Remigiusz Ryziński opisał, jak wyglądają współczesne związki. Autor książki "Moje życie jest moje" i jego bohaterowie udowadniają, że nie wszystko jest czarne lub białe. Każdy z nas skrywa pewne tajemnice i inaczej wyraża swoją seksualność.
Patrycja Ceglińska-Włodarczyk: Pisanie o seksie jest łatwe?
Remigiusz Ryziński, autor książki "Moje życie jest moje": Nie jest łatwe, ponieważ funkcjonuje przekonanie, że o seksie nie powinno mówić się głośno. Najczęściej ten temat przejawia się w żartach. Oczywiście jest też dyskurs medyczny o seksie, który jest zarezerwowany dla bardzo wąskiego grona.
ZOBACZ: Julia Wieniawa: "Seks nie jest tematem tabu"
W Polsce wciąż mało mówimy o seksie. Zwłaszcza o jego innych formach niż ogólnie przyjęto. Jak myślisz, jak ta książka zostanie odebrana?
Chciałbym, żeby ludzie sięgali po nią z zainteresowaniem i otwartością. Nie mam nad tym jednak władzy, poza tym nie wyobrażam sobie przyszłości, ponieważ to wywołuje lęki i oczekiwania. Zależy mi na tym, aby nie pojawił się hejt na osoby, które mi zaufały, które opowiedziały swoje historie i które zaprosiły mnie do swojego życia.
One mogą być nieprzygotowane na negatywne reakcje innych ludzi. Myślę jednak, że będę skupiał się na pozytywach, a ich jest bardzo dużo. Cieszę się, że mogłem opowiedzieć o współczesności i o ludziach, którzy mają nietuzinkowe życie.
Przez książkę chcesz też edukować?
Zdecydowanie chciałbym, żeby książka miała jakiś aspekt edukacyjny. Musimy nauczyć się, że seksualność człowieka nie jest jednolita. Nawet w zakresie tego, co uważamy za heteronormę, są zachowania seksualne, które tę heteronormę mogą rozbijać od wewnątrz i mogą się komuś nie podobać. Często wynika to z niezrozumienia.
Uczestniczyłeś m.in. w imprezach swingersów. Czułeś dyskomfort?
Nie, dlatego że nie oceniam ludzi, nie mam wobec nich oczekiwań ani jakiegoś katalogu właściwych zachowań. Bardzo szybko zrozumiałem, że moi bohaterowie stanowią odrębną grupę osób, o silnym poczuciu tożsamości. Stąd biorą swoją siłę do przeżywania własnego życia i intymności. Podziwiam tę ich siłę.
Sam jestem 40-latkiem i mam wrażenie, że moje życie osiągnęło już jakiś poziom nasycenia. Wiem kim jestem, czego pragnę, rozumiem siebie i cieszę własnymi doświadczeniami. Ale to jest pewien poziom stabilności, który nie jest może specjalnie ekscytujący.
W obecnych czasach naszym największym lękiem jest lęk o dopasowanie. Czy ja pasuję? Czy ja jestem odpowiedni w danym środowisku? Czy jestem odpowiednio dobry? To, co zrozumiałem podczas rozmów z tymi ludzi, to to, że muszę wyzbyć się oczekiwań wobec siebie, odnaleźć przyjemność bycia w grupie, która mnie akceptuje, przestać ulegać presji wyobrażeń, czy projekcji kultury wymagającej ode mnie niemożliwego.
Wierność to kulturowa bzdura?
Nie. Ale tożsamość człowieka ewoluuje, nie jest monolitem, zmienia się w czasie. Jeśli mam w swoim życiu etap bogatych doświadczeń seksualnych, to to jest okej. Jeśli to wejdzie w etap związku na wyłączność, to też jest dobrze. Tutaj ci nikt nie powie, że bycie w monogamicznym związku jest czymś złym. Absolutnie nie. To jest twój scenariusz i super, że to robisz.
Emma, jedna z moich bohaterek, mężatka i swingerka, mówi wprost, że nie wierzy w wierność, nie wierzy w wyłączność. Jej zdaniem to "bzdura biologiczno-chemiczna". Ona jest zwolenniczką czasowej monogamii. Według niej trzeba wsłuchiwać się w siebie i starać podążać własną ścieżką. Stoi na stanowisku: "Odważ się być sobą". To od niej pochodzi tytuł książki.
Co to znaczy?
"Moje życie jest moje" to nie tyle protest wobec kultury, co umiłowanie siebie, wsłuchanie się we własne pragnienia. Bycie sobą to odpuszczenie tego, co w świecie narzuca się jako obowiązujące. Nie muszę być perfekcyjny, nie muszę być taki, jak należy, wolę być szczęśliwy w byciu sobą. Co oznacza też, że mam autokontrolę, w znaczeniu wiem, ile wolności mogę sobie wziąć i wiem, że jeśli wezmę jej za dużo, to poniosę konsekwencje. Nie każdy scenariusz będzie dla ciebie.
Wybieram jednak wolność i rezygnuję z bezpieczeństwa gotowych schematów, do których nie pasuję. Wiem, że dopóki będę uległy wobec kultury, to marne szanse, że stanę się sobą i będę wolny. To jest ta odpowiedzialność za siebie samego.
Opisujesz też historię dość klasyczną. Dziewczyna z trudnymi relacjami rodzinnymi zaczyna pracować w klubie go-go. W książce obnażasz kulisy tej pracy.
Paris jest wyjątkową osobą. Uczy akceptacji ciała, kocha być naga i podziwiana. Jest przepiękną kobietą i z tego czerpie siłę.
Odkrywa przed czytelnikami, jak funkcjonuje świat klubów go-go, który nie jest idealny, a ona o tym doskonale wie. Paris radzi sobie w tym nieidealnym świecie, bo ma silne poczucie własnej wartości, jest odważna i sympatyczna, przez co ludzie ją lubią. Nie daje też sobą pomiatać. No i marzy o czymś, co wydaje się być poza zasięgiem, a jednak staje się powoli rzeczywistością. Poznaje mężczyznę, którego kocha i któremu ufa.
Nie ukrywa też, że dobrze wychodzi na tej pracy finansowo.
To są duże i szybkie pieniądze, dlatego ich nie szanuje. I ma tego świadomość. Są dziewczyny, które zbierają pieniądze, mają rodziny, chcą kupić dom. Ale Paris była bardzo młodą dziewczyną, kiedy zaczęła tańczyć i prawdopodobnie ujęło ją to, że ona może sobie na wszystko pozwolić. Że może sprawić, że to życie jest takie jakie ona chciała. Jedyny element jaki jej doskwiera to zaburzenie pór dnia, czyli w dzień śpi, a w nocy pracuje.
Historia Paris jest jedną z tych najmniej szokujących. Mnie bardzo zaintrygowała opowieść mężczyzny, który przebiera się za kobiety, aby sprawić przyjemność mężczyznom heteroseksualnym.
Mnie to nie szokuje, mnie to ciekawi. Mogłem to opisać dzięki temu, że mój bohater szczegółowo odpowiadał na wszystkie pytania, pokazywał i zdjęcia, i swój profil na stronie randkowej. To było coś niesamowitego! Zainteresowanie kontaktem z Mariuszem jako Maliną było ogromne.
Ta historia zaczęła się 3 lata temu. Początkowo był przerażony tym, co się wydarzy. Bał się, że zostanie pobity. Kiedy zamieścił w sieci sugestywne zdjęcia, odzew był jednak ogromny. Każdy z tych mężczyzn, którzy są zainteresowani kontaktem, wie że to chłopak, ale, mimo że są hetero, chcą spełnić swoje pragnienia.
Dla Mariusza też zresztą otworzyły się drzwi do świata, o którym marzył. Do świata, który wywoływał w nim poczucie spełnienia, emocjonalnego spokoju, zadowolenia. Mówi w książce, że to, że się przebiera nie tyle jemu sprawia przyjemność, co tym mężczyznom, którzy go odwiedzają. On natomiast czerpie satysfakcję ze sprawiania im przyjemności.
Z opowieści twoich bohaterów wyłania się ten stereotyp, z którym mierzymy się od lat. Czyli kobieta lubiąca seks jest puszczalska, a mężczyzna, który często zmienia partnerki seksualne jest godny podziwu. Zauważyłeś to?
Wszystkim nam doskwiera pewna kulturowa projekcja tego, kim mamy być. Kobiety mają być wiernymi żonami, matkami, masz być spójna w zakresie swojej cielesności. Natomiast mężczyźnie wolno więcej, ale to też jest jakaś projekcja. Często mężczyźni postrzegają męskość przez ilość partnerek seksualnych.
Kobieta poddawana jest niuansom kulturowym, które niekoniecznie do niej pasują. Najczęściej przybiera schemat przypisany danej kulturze. W przypadku mężczyzn 40+ jest też wymaganie, że on musi już mieć syna, który przedłuży ród. To nadal pokutuje, a współcześni mężczyźni niekoniecznie muszą mieć syna, dom i posadzić drzewo, by czuć się męscy.
To jest przykre, bo gdyby zapytać ludzi o ich wizję seksu, to wiele osób miałoby wyobrażenia niepokrywające się z rzeczywistością, w której żyją.
Myślisz, że nasze myślenie o tym, jak powinien wyglądać związek, zmieni się?
Wydaje mi się, że to będzie możliwe wtedy, gdy uznamy prawdę o sobie. Poczucie pełni szczęścia wynika nie z tego, że doskoczysz do czegoś, tylko z tego, że polubisz siebie. O tym jest ta książka. O sile do tego, żeby odpuścić konieczność bycia jakimś. Wierzę i chciałbym, żeby nasza seksualność, otwartość do świata pozwoliła na stworzenie dobrych, szczerych relacji międzyludzkich.
Czy Twoim zdaniem na nowo powinniśmy zdefiniować intymność i miłość?
Miłość w starożytnej Grecji i miłość w średniowiecznej Francji były zupełnie czymś innym. Tak samo relacje w przedwojennej Polsce i dzisiaj wyglądają też zupełnie inaczej.
Miłość i seks to nie jest monolit ustalony z góry raz na zawsze. Osoby, które używają niesprawiedliwego schematu, mówiąc, że coś jest "naturalne", nie dostrzegają różnorodności natury. Związek monogamiczny, czy po prostu relacja kobiety i mężczyzny nie są jedynymi formami relacji. Jeśli mówimy, że coś jest naturalne, to właściwie z góry zakładamy, że jest różnorodne.
Jeśli będziemy szczerzy wobec siebie, to zrozumiemy, że jesteśmy w takim momencie, w którym możemy stać się lepszymi, otwartymi, akceptującymi ludźmi. A nie takimi, którzy wybierają bezpieczeństwo kalk kulturowych nad wolność bycia sobą.
Książka "Moje życie jest moje" ukaże się nakładem Wydawnictwa Czarne 24 czerwca.