Rotmistrz Pilecki i jego oprawcy

Rotmistrz Witold Pilecki - żołnierz Armii Krajowej, współzałożyciel Tajnej Armii Polskiej, a wreszcie i więzień Auschwitz, który do końca życia nie złożył broni. W obozie koncentracyjnym zorganizował ruch oporu i dostarczał współwięźniom pożywienie, ubrania oraz wiadomości z zewnątrz. Później został autorem sprawozdań dotyczących Holokaustu - tak zwane "raporty Pileckiego" - które wysyłano na Zachód, by poinformować cały świat o ludobójstwie. Po ucieczce z obozu walczył w powstaniu warszawskim; gdy zakończyła się wojna, a on otrzymał rozkaz opuszczenia kraju, odmówił.

Do końca życia nie złożył broni
Źródło zdjęć: © Witold Pilecki/domena publiczna

/ 11Do końca życia nie złożył broni

Obraz
© Witold Pilecki/domena publiczna

Aresztowany w maju 1947 roku, torturowany ("Oświęcim to była igraszka", wspomni potem), został skazany przez władze komunistyczne na śmierć. Kilkadziesiąt lat później Tadeusz M. Płużański, syn żołnierza walczącego pod dowództwem Pileckiego, w książce "Rotmistrz Pilecki i jego oprawcy" zgłębia historię "Niezłomnego rotmistrza", przyglądając się zarówno jego przyjaciołom i towarzyszom niedoli jak i tym, którzy doprowadzili do upadku Pileckiego.

/ 11''Słyszałem jeden strzał''

Obraz
© Symboliczny grób rotmistrza Pileckiego na Powązkach/Lukasz2/CC BY-SA3.0

Witold Pilecki zginął 25 maja 1948 roku. Tak jego ostatnie chwile wspominał zeznający w sądzie Ryszard Mońko, zastępca naczelnika więzienia mokotowskiego w czasach stalinowskich:

- Widziałem, jak prowadzili Pileckiego pod ręce, a on poprosił ich, żeby go puścili, bo chce iść sam. Weszli do środka, ja zostałem na zewnątrz. Słyszałem jeden strzał. Więźniów politycznych rozstrzeliwano, pospolitych wieszano. Lekarz w wojskowym mundurze wszedł do budynku i stwierdził zgon - relacjonował.

/ 11Ostatnia droga

Obraz
© Wystawa plenerowa IPN, Szczecin 2009/domena publiczna

Zupełnie inaczej tę sytuację opisywał jednak ksiądz Jan Stępień, współwięzień Pileckiego.

- Prowadziło go pod ręce dwóch strażników. Ledwie dotykał stopami ziemi. Nie wiem, czy był wtedy przytomny. Sprawiał wrażenie zupełnie omdlałego.

Płużański zauważa, że możliwe jest, iż "prowadzony na śmierć" Pilecki już nie żył - i nie byłby to wcale taki rzadki przypadek.
- Często najgorsze śledztwo rozpoczynało się po procesie i wyroku skazującym, kiedy oprawcy wiedzieli już, że ich ofiara nie wyjdzie na wolność. Że zginie w więzieniu. Mogli sobie pofolgować - pisze.

/ 11Kat Pileckiego

Obraz
© domena publiczna

W swojej książce Płużański śledzi losy oprawców Pileckiego - sędziów, oskarżycieli, znęcających się nad nim agentów. Interesuje go również postać kata, który pozbawił rotmistrza życia, Piotra Śmietańskiego, "dowódcy plutonu egzekucyjnego", funkcjonariusza UB. Mężczyzna nie poniósł kary i nigdy nie stanął przed sądem. Jeszcze do niedawna nie było wiadomo, co się z nim stało.

- Na temat tego zbrodniarza, wykonującego wyroki śmierci w majestacie komunistycznego prawa, niewiele można ustalić - pisał historyk Adam Cyra. - Podobno za pozbawienie życia więźnia otrzymywał tysiąc złotych. Pensja nauczyciela w tym czasie wynosiła sześćset złotych. Dopiero zakrojone na szeroką skalę poszukiwania pomogły ustalić fakty - okazało się, że Śmietański zmarł na gruźlicę w 1950 roku.

/ 11Strzał w tył głowy

Obraz
© Rotmistrz Pilecki w areszcie mokotowskim, 1947/domena publiczna

Areszt śledczy przy Rakowieckiej 37 na Mokotowie uchodził za najcięższe wiezienie polityczne dla wrogów Polski Ludowej.

- Nawet nie wiedziałem, gdzie jest wejście - wspominał Tadeusz Słodowski, jeden z więźniów. - Wwożono nas zasłoniętymi ciężarówkami, wrzucano do ciemnych cel.

Ale nie zapomniał, że w podziemiach, na końcu korytarza, znajdowały się drzwi prowadzące do bocznych pomieszczeń.

- Tu był karcer, miejsce straceń - pisze Płużański. - Skazany często nie domyślał się nawet, co go za chwilę spotka. Przecież tą samą drogą był prowadzony z pawilonu mieszkalnego na przesłuchania. Tylko tym razem po przekroczeniu progu drzwi i pokonaniu dwóch, trzech schodków w dół jego życie kończył oddany znienacka sowiecki strzał w tył głowy.

/ 11Ochotnicza misja

Obraz
© Brama obozu/Persona77/CC BY-SA 3.0 pl

Zanim jednak Pilecki trafił na Rakowiecką, dał się złapać i uwięzić w Auschwitz. Zgłosił się na tę misję dobrowolnie.
- Chciał wyzwolić więźniów i temu była podporządkowana jego ochotnicza misja - pisze Płużański. - Poszedł do obozu w dwóch celach: wysondować, co to za miejsce, czy to obóz pracy czy obóz koncentracyjny, ale celem było właśnie wyzwolenie więźniów obozu.

I zaznacza, że to właśnie dzięki Pileckiemu, który zgłosił się do obozu, by zorganizować tam konspirację zbrojną, poprawiły się warunki życia więźniów. Dopiero gdy jego misja była zagrożona, uciekł z obozu w nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 roku i to on jako pierwszy poinformował świat o ludobójstwie. Choć początkowo mało kto w jego raporty uwierzył.

/ 11Dzieci szpiega

Obraz
© Andrzej i Barbara Pileccy/AKPA

W czerwcu 1946 roku Pilecki otrzymał rozkaz opuszczenia kraju. Odmówił. Nie ujawnił się również podczas amnestii. Został aresztowany 8 maja 1947 roku.

- Mama nie brała udziału we wszystkich rozprawach, nie była w stanie - opowiadał Płużańskiemu syn Pileckiego, Andrzej. - Na sali sądowej mama zauważyła, że ojciec miał pozrywane paznokcie.

- Kiedy transmitowano relacje z procesu, nauczycielka spytała mnie w obecności całej klasy: "Czy ty jesteś córką tego szpiega?". Potwierdziłam. Byłam dumna z ojca - wtórowała mu siostra Zofia.

/ 11''Oświęcim to igraszka''

Obraz
© Ława oskarżonych w procesie Pileckiego/domena publiczna

Dla Pileckiego ważne było, "by sumą kar wszystkich - mnie tylko karano". Bał się, że represje dotkną jego najbliższych i rodziny jego współwięźniów; o siebie się nie martwił i do końca pozostał wierny swoim przekonaniom. Cierpliwie znosił najokrutniejsze tortury.

- Zwyczajem bezpieki było przesłuchiwanie jednego więźnia bez przerwy przez kilku "oficerów śledczych, niedouczonych typków z awansu społecznego, którym władza uderzyła do głowy - pisze Płużański. - Faktycznie byli tylko narzędziem w rękach zbrodniczego kierownictwa. Rotmistrzowi, który nie chciał pójść na współpracę i przyznać się do absurdalnych zarzutów zdrady ojczyzny, zerwali nawet paznokcie. To dlatego nasz bohater wypowiedział słynne słowa: "Mnie tu wykończyli. Oświęcim przy tym to była igraszka".

/ 11Sala tortur

Obraz
© Areszt na ul. Rakowieckiej/Foma/CC BY-SA 3.0

Tortury były na Rakowieckiej na porządku dziennym.

- Ponieważ bicie kijem było niewygodne, wartownicy znaleźli kawałek kabla grubości wiecznego pióra, ogumionego, z cienkim drutem wewnątrz. Tą gumą posługiwało się kilku oficerów, a później każdy zaopatrzył się w kawałek kabla - przyznawał po latach Jerzy Kędziora z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego.

Naturalnie wówczas śledczy zaprzeczali, jakoby kiedykolwiek znęcali się nad ofiarami, i zapewniali, że nigdy nie stosowali przemocy.

- Aresztowani nie zgłaszali mi o tego typu sytuacjach - mówił jeden z nich, Krawczyński.

- Osoby te nie zgłaszały mi takiego faktu, aby były bite w śledztwie - wtórował mu Kiszel.

- Nie widziałem żadnych obrażeń na ciele przesłuchiwanych i o nich nie słyszałem - zapewniał Chimczak.

10 / 11''Wrzód na ciele Polski Ludowej''

Obraz
© Rotmistrz Pilecki w trakcie procesu, 1948/domena publiczna

Proces Pileckiego był pokazówką i został starannie zaplanowany przez służby bezpieczeństwa. Żądanie kary śmierci prokurator Łapiński tłumaczył później "presją przełożonych". Tak naprawdę wyrok zapadł jeszcze przed procesem.

- Boli mnie zaciekłość, jaką kierował się prokurator wobec mojego ojca - mówiła później córka Pileckiego. - Był wyjątkowo zajadły, zarówno na rozprawie jak i później. Po wyroku mama poszła do Ł. z prośbą o pomoc. Właśnie wtedy powiedział jej: "Pani mąż to wrzód na ciele Polski Ludowej, który trzeba wyciąć".

11 / 11Wypalanie śledztwa

Obraz
© wyd. Fronda

Pilecki ani nie chciał zeznawać, ani nie godził się na współpracę.

- Witold Pilecki był przeszkolonym oficerem wywiadu i już podczas pierwszego przesłuchania musiał zorientować się co do zakresu wiedzy o nim i jego współpracownikach, jaki już posiadają śledczy. Podjął więc grę z nimi, którą można nazwać taktyką "wypalania śledztwa" - mówił historyk Tomasz Łabuszewski.

Z Pileckiego władze chciały uczynić kapusia, potrzebowano go do rozpracowania niepodległościowego podziemia.

- Ponieważ odmówił, najpierw został zmaltretowany, a potem zabity - kwitował Płużański.

SM/ksiazki.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]