Ronald Reagan i obalenie komunizmu
Clark, pobożny katolik, oddany papieżowi i Polsce, od samego początku wydawał się z nimi dosłownie związany. Czwartego stycznia, w pierwszy dzień pracy, otrzymał list od Jana Pawła II, będący odpowiedzią na dwa listy Reagana, wysłane do papieża w ciągu minionych dwóch tygodni. Papież pisał, że popiera podjęte przez administrację kroki przeciwko stanowi wojennemu w Polsce i uważa je za uzupełniające do moralnego nacisku, który sam zamierza wywierać. Podbudowany tą odpowiedzią, nowy doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego napisał dwie notatki do Reagana (obie odtajnione dopiero w lipcu 2000 roku), podsumowując reakcję papieża i donosząc z radością, że list Jana Pawła II „wyraźnie wskazuje”, iż popiera on działania i cele Reagana, uważając „swoje działania za uzupełniające wobec naszych”.
Istniały jednak ograniczenia tego, co papież może, a czego nie może zrobić publicznie, i notatki Clarka odzwierciedlały ten fakt. Papież – donosił Clark - uprzedzał, że nie może „publicznie wyrazić tego poparcia w sposób tak otwarty, jakbyśmy sobie tego życzyli”. Ten brak otwartego poparcia spowodował problemy w relacjach z Europą Zachodnią, szczególnie rządem zachodnioniemieckim, który - dążąc do łagodniejszej polityki w stosunku do nowych władz w Polsce - oznajmił, że jego stanowisko jest zbieżne ze stanowiskiem Watykanu. Clark powiedział, że jest wręcz przeciwnie – list papieża jasno świadczył, że Watykan znajduje się bliżej Waszyngtonu niż Bonn.
Odpowiedź Reagana na list papieża z czwartego stycznia była niejawna przez blisko dwadzieścia lat. Reagan powiedział papieżowi, że list, w którym Jan Paweł II opowiada (według słów Reagana) „tragiczne dzieje” narodu polskiego i jego „niezaspokojone pragnienie wolności”, głęboko go poruszył. Prezydent opłakiwał „straszliwe zbrodnie” i „nieopisane nieszczęścia”, jakie Polacy musieli znosić przez lata. Potem, w zaskakującym religijnym osądzie, nietypowym dla Reagana – który skłonny był mówić o boskim miłosierdziu, a nie gniewie – prezydent stwierdził:
Tragiczny jest fakt, że przywódcy zachodnich państw demokratycznych, nawet w bieżącym stuleciu, zbyt często gotowi byli milcząco tolerować straszliwe konsekwencje w politycznym życiu narodów. Drżę na myśl o boskim wyroku na tych, którzy przyzwalali na te czyny, a także tych, którzy je popełniali...
Najwyższa odpowiedzialność Związku Sowieckiego za tę tragedię jest niepodważalna, choćby Rosjanie nie wiem jak zgrabnie ukrywali własne zaangażowanie. Działanie sowieckie w Polsce to nie wypaczona polityka. To akt przemocy.
Bill Clark doskonale znał żywe zainteresowanie Reagana Polską, teraz zaś znalazł się na stanowisku, na którym mógł je zaspokoić. Dysponował protokołem, dzięki któremu sprawa Polski cały czas znajdowała się na pierwszym planie. W PDB - niezwykle ważnym President’s Daily (Intelligence) Brief, przygotowywanym dla prezydenta codziennym streszczeniu najważniejszych wiadomości (wywiadu) – powstał dział poświęcony wyłącznie Polsce. Clark wspomina, jak Ronald Reagan czekał niecierpliwie na codzienne poranne nowości z Polski:
Codziennie około piątej rano Bill Casey przesyłał PDB kurierem do naszej sali narad na dole w biurze Rady Bezpieczeństwa [Narodowego]. Było to bardzo ograniczone wydanie, w pięciu kolorach, podsumowujące, co się działo na całym świecie w ciągu poprzednich dwudziestu czterech godzin. Prezydentowi dostarczano to do rezydencji, zanim się pojawił (przed siódmą rano). Przez długi czas jego pierwsze pytanie brzmiało: „Co się dzisiaj dzieje w Polsce?”
Na marginesach notował pytania na temat spraw, które wydawały mu się niejasne. I oczywiście agencja [CIA] dostarczała dalsze wyjaśnienia. Nazywał Polskę rdzeniem imperium sowieckiego – spośród siedmiu przyległych krajów ustępującą znaczeniem jedynie samej Rosji. Uważnie śledził działania Jana Pawła II ... Śledził także, co się dzieje z Lechem Wałęsą i z tym wspaniałym ruchem, od razu bowiem zdał sobie sprawę, że gdy ten rdzeń zacznie się rozpadać, pociągnie za sobą resztę. Uważał, że jeśli Polska wypadnie z imperium, to wszystko się rozwali. Polska stanowiła szansę na to, co nazywał „rozplątaniem imperium”.