Wybitny historyk Rosji, emerytowany profesor Uniwersytetu Harvarda Richard Pipes , wyraża uznanie Sołżenicynowi za jego walkę z komunizmem, ale krytykuje jego wielkoruski nacjonalizm i wypowiedzi antyzachodnie.
- Zawsze miałem podzielone uczucia co do Sołżenicyna . Z jednej strony, był on bardzo odważnym przeciwnikiem i demaskatorem komunizmu w czasach, gdy pociągało to za sobą surowe kary. Za swoją działalność na tym polu zapłacił wysoką cenę i to u niego podziwiałem. Z drugiej strony, był nacjonalistą i miał bardzo urojone wyobrażenia o tym, czym była i czym powinna być Rosja. Miał bardzo błędną koncepcję w tym zakresie. Nie podobała mi się także jego wrogość wobec Zachodu - powiedział Pipes .
*Nie uważa on także literackiego dorobku Sołżenicyna za szczególnie wartościowy. * - Nie sądzę, by jego powieści żyły długo. Są zbyt rozwlekłe i zbyt związane z reżimem sowieckim. Nie był wielkim pisarzem. Będzie pamiętany głównie za Archipelag Gułag - powiedział.
Pipes przypomniał, że Sołżenicyn po powrocie do Rosji nie odgrywał tam takiej roli, jaką spodziewał się odgrywać.
- Mówił językiem, którego większość Rosjan już nie rozumiała. Jego program telewizyjny został zdjęty z anteny, a książki nie były szeroko czytane. Cieszył się w Rosji prestiżem, ale nie darzono go ciepłymi uczuciami. Nie był kochanym autorem. Będąc w Rosji wiele razy nigdy nie słyszałem, by ludzie mówili o nim z afektem - zauważył.