Paweł Czarny z Łotwy zdobył w sobotę Grand Prix kończącego się w Białymstoku, 18. Konkursu Recytatorskiego dla Polaków z Zagranicy Kresy 2009. W finale tegorocznej imprezy, bardzo cenionej przez środowiska polonijne, wzięło udział 27 recytatorów z dwunastu krajów.
Konkurs kończy wieczorny koncert laureatów w Białostockim Teatrze Lalek. Jury, w którym zasiadały m.in. aktorki Anna Romantowska i Teresa Budzisz-Krzyżanowska, przyznało kilkanaście innych nagród i wyróżnień. Nagrodę za interpretację utworu Adama Mickiewicza, patrona konkursu, otrzymała Lora Todorowa z Bułgarii.
Główną ideą konkursu jest pielęgnowanie wśród Polaków za granicą języka ojczystego, ale też popularyzacja literatury, głównie polskiej poezji. Chodzi również o podtrzymywanie związków Polonii z Polską. Organizuje go podlaski oddział stowarzyszenia "Wspólnota Polska", m.in. dzięki finansowemu wsparciu Senatu RP.
W tym roku we wszystkich wielostopniowych eliminacjach w trzynastu krajach, wzięło udział około 2,5 tys. osób w trzech kategoriach wiekowych: do 12. roku życia, od 12. do 16. lat i powyżej 16. lat. Do Białegostoku przyjeżdżają rokrocznie w grudniu najlepsi recytatorzy w tej ostatniej kategorii. W tym roku to Polacy z Białorusi, Litwy, Łotwy, Rosji, Kazachstanu, Czech, Rumunii, Mołdawii, Grecji, Gruzji, Bułgarii oraz Serbii. Nie dojechali Polacy z Ukrainy, których zatrzymała grypa.
Zdobywca Grand Prix, Paweł Czarny, mieszka w Dyneburgu na Łotwie. Uczy się tam w polskim gimnazjum. W konkursie recytował fragment Pamiętników z Powstania Warszawskiego Mirona Białoszewskiego oraz wiersz Zbigniewa Herberta Tren Fortynbrasa.
Pytany po próbach konkursowych co dla niego oznacza możliwość przyjazdu do Polski i recytacji polskiej poezji żartował, że Kresy to tygodniowe wagary. Finały Kresów w Białymstoku trwają bowiem niemal cały tydzień, a w ich programie są nie tylko występy konkursowe ale także warsztaty artystyczne. Recytatorzy chodzą do kina, teatru, poznają się wzajemnie i z rówieśnikami z Polski.
Członek jury i jeden z pomysłodawców konkursu, białostocki aktor i wykładowca Piotr Damulewicz uważa, że finaliści przyjechali bardzo dobrze przygotowani, poziom uznał za wyrównany, a co do nagród głównych jurorzy byli wyjątkowo zgodni. Zwrócił uwagę, że impreza zachowuje młodość i świeżość, zwłaszcza po zmianie regulaminu, po której laureaci poprzednich edycji nie mogą już brać w konkursie udziału.
W jego ocenie, młodzi uczestnicy, choć pochodzą z różnych krajów, w których różny jest poziom i sposób nauczania języka polskiego (w niektórych krajach są polskie szkoły, w innych tylko nauczanie sporadyczne lub wyłącznie możliwość mówienia po polsku w domu rodzinnym), to dzięki pobytowi w Białymstoku zaczynają wyrabiać w sobie tożsamość narodową.