Akademia Świętokrzyska wprowadziła zakaz używania na terenie uczelni wulgaryzmów. Czy w ślad za nią pójdą inne polskie szkoły?
– Obniżyła się kultura języka. Dawni studenci tak nie przeklinali – mówi recepcjonistka jednego z poznańskich akademików.
Językoznawca prof. Bogdan Walczak przyznaje jej rację. Jednak według profesora powstrzymaniu fali słów uznanych powszechnie za nieprzyzwoite musi towarzyszyć powszechna społeczna dezaprobata. A o to trudniej.
W tym tygodniu marszałek Senatu Bogdan Borusewicz zainaugurował obchody Roku Języka Polskiego. Akademia Świętokrzyska, jako jedyna wyższa uczelnia w kraju, już uczciła to wydarzenie wprowadzając na terenie jednego z wydziałów zakaz używania wulgaryzmów. Wkrótce zakaz ten obejmie całą szkołę.
– Senat naszej uczelni nie będzie dyskutował na temat wprowadzenia takiej ustawy – mówi rzeczniczka Uniwersytetu Adama Mickiewicza Marzena Barańska-Sereda. Zaprzeczyła ona w ten sposób pogłoskom, iż poznański uniwersytet ma zamiar przyłączyć się do akcji zwalczania wulgaryzmów.
– Kto miałby egzekwować taki przepis? Czy policja, mająca dzisiaj prawo wlepić mandat za „kwieciste wiązanki”, mogłaby wejść na teren uczelni, aby przetrzepać kieszenie studenckie za nadużywanie „ozdobników”? – pyta Barańska-Sereda.