Trwa ładowanie...
fragment
15 kwietnia 2010, 10:47

Randka z Addisonem

Randka z AddisonemŹródło: Inne
d6zwvac
d6zwvac

Rozdział pierwszy

Pewien znany podróżnik stwierdził kiedyś, że wyprawy na biegun są najgorszą formą spędzania wolnego czasu wymyśloną przez ludzkość. Ale pewnie nigdy nie szukał pokoju do wynajęcia ani nie mieszkał z bandą przypadkowych ludzi. Choć z drugiej strony, gdyby nie te wszystkie osoby, nie poznałabym Addisona. Hmm...

I gdy się teraz nad tym zastanawiam, to mogłabym powiedzieć: faktycznie odmroziłam po drodze wszystkie palce, ale poznałam kilka całkiem uroczych pingwinów. Po trzydziestu sześciu godzinach przebywania na 12a Wendle Close, w dzielnicy Harlesden, uświadomiłam sobie, że popełniłam fatalny błąd. Przecież to jakiś absurd! Przemykasz cichaczem po czyimś mieszkaniu, a na dodatek nie spałaś zbyt długo (randka nocną porą) i ani nie pamiętasz imion tych ludzi, ani nie masz pojęcia, gdzie trzymają płatki śniadaniowe. Równie dobrze mogłabym być złodziejem.

Takie skradanie się jest lekko żenujące, ale cóż - wróciłam chyłkiem do mojego pokoju i cichuteńko zamknęłam drzwi. Serce waliło mi jak oszalałe, bo przedtem obiegłam wszystkie okoliczne sklepy, próbując zawrzeć bliższą znajomość ze sprzedawcami i rozeznać się w smakach laysów. Wystarczyło, że przyłożyłam głowę do pokrytych cienką drewnianą okleiną drzwi, ijuż słyszałam, o czym rozprawiają moje nowe "przyjaciółki", które siedziały w paskudnym aneksie kuchennym, całym w laminatach.

- Cóż, pozostało nam jeszcze ustalenie długoterminowego grafiku dyżurów: czyszczenie zasłony prysznicowej i półek w łazience, no i oczywiście mycie listew wykończeniowych.
- Rewelacyjny pomysł, Carol! - odezwał się jakiś inny głos. - A może tak robiłybyśmy coś w rodzaju wielkiego sobotniego sprzątania? Potem mogłybyśmy zamawiać pizzę na telefon!
- Nie zapomnijcie o siatkach przeciw owadom! - zapiszczała karłowata Farah (o rety! co za imię!), którą notorycznie mylono albo z małpą, albo z Martinem Amisem. - Zaraz wyciągnę kredki i wszystko rozrysuję. Będzie wspaniała zabawa!
Usłyszałam zbiorowy jęk zachwytu.
- Czyżby Holly wróciła? - spytała flegmatyczna, niska i krępa Laura, która ciągle gdzieś przysiadała. - Wydawało mi się, że skrzypnęły drzwi jej sypialni...
O cholera!

d6zwvac

"Ależ skąd! - spróbowałam przemówić do nich telepatycznie. - To na pewno był wiatr. Ten tajemniczy, wewnętrzny przeciąg..."
- To może pójdziemy zapytać, czym chciałaby się zająć.
Niemal zachłysnęłam się powietrzem.
- Tak! Koniecznie! - rozdarła się Farah.
Usłyszałam walenie do drzwi.
- Holly? Holly, jesteś tam?
Carol, przewodnicząca Stowarzyszenia Maniakalnych Czyściochów, wpakowała bezczelnie głowę w szparę między drzwiami a futryną. Nie dalej jak tydzień wcześniej zbadałam autentyczność kruszcu, z którego wykonano jej bransoletkę na kostkę, i zadałam sobie pytanie, czy mamy szanse, żeby kiedykolwiek się do siebie zbliżyć.

Obrzuciła mnie pogardliwym spojrzeniem. Wyczułam, że mimo iż od samego początku dzielnie walczyłam o nieskazitelność otoczenia, Carol, w zupełnie niepojęty dla mnie sposób, odkryła tajemnicę mojego dowiedzionego naukowo, przewrotnego stosunku do prac domowych (im większy bałagan, tym mniejsza szansa, że kiwnę palcem).
- Zastanawiałyśmy się właśnie... - zaczęła.
Nagle Laura głośno pociągnęła nosem. Laura bez przerwy pociągała nosem. W takich chwilach zawsze chciałam ją uspokajać, że nic się nie stało, i że nikt nie będzie kazał jej zostać po lekcjach z powodu zaniedbania higieny osobistej.

Carol rzuciła jej jadowite spojrzenie i odchrząknęła.
- Zakładając, że w ogóle ustalamy dyżury, zastanawiałyśmy się, czy miałabyś ochotę na jakieś konkretne zajęcie?
Zmierzyłam ją wzrokiem, dając tym samym do zrozumienia, że nie dam się nastraszyć komuś, kto obrysowuje usta ciemną konturówką.
- Mogłabym wziąć na siebie czyszczenie żarówek i usuwanie wielkich pająków.
- Bombowo! - zapiszczała Farah, plącząca się między moimi kolanami.
Carol rzuciła kolejne spojrzenie w stylu Roberta de Niro w roli mafiosa - tym razem mnie.
- Myślałyśmy, że wybierzesz raczej ubikację, zlewy i podłogi - powiedziała znacząco.
- Ooo... - wymamrotałam. - Czyli pełny zestaw?
- Przecież nie gotujemy zbyt często, prawda ? - uśmiechnęła się.
Stało się jasne, że dałam się wrobić.
- A co ty będziesz robić? - zapytałam, przechodząc do kontrataku.
- Będę koordynować pracę - odparła.
Laura potakiwała z entuzjazmem.
- Tak, to rzeczywiście ciężka harówa.
- ...będę musiała kupować środki czystości, rozpisywać dyżury, ewentualnie umawiać specjalne ekipy sprzątaczy, na przykład do czyszczenia dywanów, ustalać godziny telefonowania i nadzorować malowanie ścian. Jak więc widzisz, wszystkie będziemy miały sporo obowiązków.

Pomyślałam, że spróbuję jeszcze raz. Chciałam zaproponować, żeby Farah zajęła się podłogami, bo w końcu miała do nich najbliżej, ale zamiast tego wykrztusiłam tylko:
- Godziny telefonowania...?
- Tak. Wszystko przemyślałam - odparła z dumą Carol.
- Fantastyczny pomysł! - entuzjazmowała się Farah, plącząca się między nogami Carol.
- Najprościej mówiąc, chodzi o to, że dzwonisz i odbierasz telefony wyłącznie wieczorami, o ściśle określonej porze. Później, kiedy dostajemy rachunek, płacisz za rozmowy wykonane w twoim czasie i nikt nie może oszukiwać na drogich połączeniach.
- Wobec tego drastycznie spadną moje dochody z seks linii - stwierdziłam, wlepiając w nią wzrok.

d6zwvac

Laura wybałuszyła oczy. Carol uśmiechnęła się grzecznie, dając mi do zrozumienia, że jeżeli chcę wojny, ona podejmuje wyzwanie.
- No dobrze, a co powstrzyma mnie przed korzystaniem z telefonu poza wyznaczonymi godzinami?
- Zainstalujemy specjalną blokadę, którą tylko ja będę mogła otworzy6. Jeśli musisz zadzwonić, przychodzisz do mnie, a ja sprawdzam, czy to aby na pewno twoje godziny - oznajmiła Carol, potrząsając głową. - Wierz mi, twoje obowiązki są znacznie mniej skomplikowane od moich.
- O rany! Zdaje się, że dzwoni moja komórka! - przerwałam jej.
Żadna z nich nie zdradzała chęci zamknięcia drzwi mojego pokoju od zewnątrz.
- Przepraszam, ale muszę... Wybaczcie...

Na szczęście wierna świta Carol zaczęła się powoli wycofywać na dany przez nią znak; w przeciwnym razie musiałabym wrzasnąć, żeby spieprzały w cholerę, wykopać je z pokoju i się zabarykadować.

Zatrzasnęłam drzwi i klapnęłam na łóżko. Naturalnie nikt do mnie nie dzwonił, ale mimo to wyjęłam komórkę i podziękowałam maleństwu. Jak mogłam kiedykolwiek pomyśleć, że komórki służą wyłącznie zboczeńcom, którzy uważają, że podczas gdy oni jadą autobusem, inni ludzie, których wtedy tam nie ma, będą chcieli się o tym koniecznie dowiedzieć? A w ogóle to jak, do diabła, mam się stąd wydostać?

d6zwvac

Niektórzy wciąż trafiają na niewłaściwych partnerów. Ja trafiałam na niewłaściwych współlokatorów. No dobra, z facetami też mi nie idzie najlepiej. Ale mniejsza z tym. Dopiero co udało mi się uciec od mojego poprzedniego obleśnego gospodarza z Hackney, który śmierdział moczem i wpadał do mnie w środku nocy , żeby przeszukać moje rzeczy, łącznie z szufladą na bieliznę.

Wcześniej, w Dulwich, mieszkałam z trzema dziewczynami, które wstąpiły w szeregi sekty brodatych odmieńców i nie wpuszczały do siebie żadnych facetów poza przywódcą, z którym chodziły do łóżka na zmianę, kiedy tylko chciał. No a teraz wylądowałam z trzema postrzelonymi panienkami, laborantkami ze szpitala rejonowego.

Zdaje się, że pobierały ludziom krew. Podejrzewam, że Carol zamiast igły używała własnych zębów. Tak czy owak, ogłosiły w "Loot", że poszukują czwartej współlokatorki do nowego mieszkania w atrakcyjnej dzielnicy Harlesden i, o dziwo, załapałam się. Pewnie jako jedyna nie straciłam zimnej krwi, gdy w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej weszła Laura i położyła przed Carol raport z dezynfekowania filiżanek.
- A ty jak często odkażasz zastawę? - padło pytanie.
- Ee... yyy... wydaje mi się, że raz na godzinę wystarczy - bąknęłam i na moim formularzu, podzielonym na szesnaście kolumn, pojawił się duży plus. Uczucie ulgi, towarzyszące swoistemu awansowi z meliniarskiego Hackney (gdzie doliczali do czynszu za luksus w postaci kibelka w mieszkaniu) do ekstraklasy jaką wydawało mi się wtedy nowe mieszkanie w "ekskluzywnej" dzielnicy w północnozachodniej części Londynu, nieopodal składowiska odpadów przemysłowych, umacniało mnie w przeświadczeniu, że ubiłam doskonały interes.

d6zwvac

No i jednocześnie zupełnie zamydliło mi oczy , bo w rzeczywistości wszystkim tym ludziom odbijała szajba, i tylko ich przewaga liczebna sprawiła, że zastanawiałam się czy nie mają racji. Właśnie podejrzliwie oglądałam z bliska moją komórkę, szukając drobnoustrojów, gdy aparat zadzwonił. Wrzasnęłam jak oparzona i jak niezdarny żongler upuściłam go pod łóżko.
- Wszystko w porządku? - usłyszałam zza drzwi głos Carol.
Podsłuchiwała, jakżeby inaczej. Zachłysnęłam się powietrzem, zakaszlałam, i w końcu wysapałam:
- Tak, dzięki.
- Pod twoim łóżkiem musi być sporo kurzu.
- Chyba masz rację - odpowiedziałam, prostując się na wyrku. Nagle podskoczyłam. Skąd ona, do jasnej cholery, wie, gdzie w tej chwili jestem? Poczułam na plecach zimny dotyk strachu.
- Słucham... - wykrztusiłam w końcu do telefonu.
- Czy ty wiesz, że od lat żadna kobieta nie krzyczała dzięki mnie w taki sposób? - dobiegł mnie rozmarzony męski pomruk.
Poczułam lekką ulgę.

d6zwvac
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d6zwvac

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj