Trwa ładowanie...
fragment
15 kwietnia 2010, 10:03

Q - taniec śmierci

Q - taniec śmierciŹródło: Inne
duiyffa
duiyffa

Poza granicami Europy, rok 1555

Na pierwszej stronicy znajdują się słowa: Na fresku jestem jedną z postaci stojących w głębi. Pismo jest drobne i dokładne, bez zacieków atramentu. Imiona, miejsca, daty, refleksje. Zapiski z ostatnich, gorączkowych dni. Litery pożółkłe i postarzałe, pokryte kurzem minionych dziesięcioleci. Moneta z królestwa szaleńcówkołysze się na piersi, przypominając mi o wiecznej huśtawce losów ludzkich. Notatnik, być może jedyny ocalały egzemplarz, nie został już więcej przez nikogo otwarty. Imiona, to imiona umarłych. Moich bliskich i wszystkich tych, którzy przebyli kręte ścieżki.

Lata, które przeżyliśmy, na zawsze pogrzebały niewinność świata. Obiecałem wam, że nie zapomnę. Uratowałem was w ludzkiej pamięci. Chcę od samego początku trzymać się ściśle wszystkiego, szczegółów, głównego wątku, toku wydarzeń. Zanim upływ czasu zaciemni spojrzenie, które kieruje się w przeszłość, uśmierzając zgiełk ludzkich głosów, szczęk broni, tupot maszerujących wojsk, śmiechy, okrzyki. Wszakże tylko oddalenie pozwala wrócić do początku, odtworzyć go w prawdopodobnym kształcie.

Rok 1514. Albrecht Hohenzollern zostaje arcybiskupem Magdeburga. W dwudziestym trzecim roku życia. Złoto znowu płynie do papieskich skrzyń—Albrecht kupuje także arcybiskupstwo Halbertstadtu. Rok 1517. Moguncja. Najrozleglejsze księstwo kościelne Niemiec oczekuje mianowania nowego biskupa. Jeśli Albrecht otrzyma tę 9 nominację, położy rękę na jednej trzeciej całego niemieckiego terytorium. Składa swoją ofertę: czternaście tysięcy dukatów za arcybiskupstwo, plus dziesięć tysięcy za papieską dyspensę, która pozwoli mu piastować wszystkie te godności. Transakcja zostaje przeprowadzona za pośrednictwem banku Fuggerów w Augsburgu, który wykłada potrzebną kwotę. Po zakończeniu operacji Albrecht jest winien Fuggerom trzydzieści tysięcy dukatów.

duiyffa

Bankierzy określają warunki zapłaty. Albrechtma zorganizować na swoich ziemiach wygłaszanie kazań zachęcających do kupowania odpustów udzielanych przez papieża Leona X. Wierni wniosą swój wkład w zbudowanie Bazyliki Świętego Piotra, a w zamian otrzymają świadectwo, że papież udzielił im odpuszczenia grzechów. Tylko połowa wpływów zasili budowniczych w Rzymie. Albrecht przeznaczy resztę na zwrócenie długu Fuggerom. Misja wygłaszania kazań zostaje powierzona Johannowi Tetzlowi, najbardziej doświadczonemu kaznodziei na tych terenach. Tetzel wędruje przez wsie i miasteczka przez całe lato 1517 roku. Zatrzymuje się na granicy Turyngii, która należy do Fryderyka Mądrego, księcia Saksonii. Nie może postawić tam nogi. Fryderyk ciągnie dochody z odpustów na własny rachunek, poprzez sprzedaż relikwii. Nie będzie tolerował konkurentów na swoich ziemiach. Ale Tetzel to stary wyga — wie, że poddani Fryderyka chętnie pokonają te parę mil, żeby znaleźć się poza granicą księstwa.

Warto podjąć wysiłek w celu usunięcia przeszkód z drogi do raju.

Wędrówki dusz pragnących zapewnić sobie wiekuiste szczęście śmiertelnie oburzają młodego augustiańskiego zakonnika, doktora uniwersytetu w Wittenberdze. Nie jest w stanie tolerować bezwstydnego handlu podjętego przez Tetzla, otwarcie wykorzystującego papieski herb i pieczęci. 31 października 1517 roku zakonnik przybija na północnych drzwiach kościoła w Wittenberdze dziewięćdziesiąt pięć napisanych własną ręką tez wymierzonych przeciwko handlowi odpustami. Zakonnik ten nazywa się Marcin Luter. Jego wystąpienie rozpoczyna Reformację.

Punkt wyjścia. Zapiski, które ożywią na nowo szczątki pewnej epoki. Mojej epoki. I epoki mojego wroga — Q.

duiyffa

Tajne oko Carafy

(1518)
wakat
List wysłany do Rzymu z saksońskiego miasta Wittenbergi, adresowany do Gianpietra Carafy, członka rady teologicznej Jego Świątobliwości Papieża Leona X, z datą 17 maja 1518 roku. Do najdostojniejszego i najczcigodniejszego Pana, przewielebnego Giovanniego Pietra Carafy w radzie teologicznej Jego Świątobliwości Leona X w Rzymie.
Najdostojniejszy, Wielmożny Panie, dobrodzieju mój najczcigodniejszy!
Najwierniejszy sługa Waszej Wielmożności ośmiela się przesłać sprawozdanie z tego, co dzieje się na tych dalekich, zatraconych ziemiach, które od roku zdają się ogniskiem najgwałtowniejszych zaburzeń.
Od czasu gdy osiem miesięcy temu augustiański mnich Marcin Luter wywiesił swoje osławione tezy na drzwiach kościoła katedralnego, nazwa Wittenbergi znalazła się na ustach wszystkich mieszkańców, wzdłuż i wszerz całego kraju. Studenci z sąsiednich księstw zbiegają się do tego miasta, żeby słuchać na żywo kaznodziei głoszącego te niewiarygodne teorie.
Wszczególności kazania przeciwko sprzedaży odpustów zdają się zyskiwać największy oddźwięk w młodych umysłach, otwartych na nowe idee. To, co jeszcze wczoraj było przyjętą, niebudzącą sprzeciwu praktyką, polegającą na odpuszczaniu grzechów w zamian za pobożną ofiarę na Kościół, dziś staje się przedmiotem powszechnej krytyki, tak jakby była to rzecz siejąca haniebne zgorszenie. Tak wielka i natychmiastowa sława sprawiła, że Luter triumfuje w swej zarozumiałości; czuje się niemal kimś, kogo obarczono nadziemskim zadaniem, i to popycha go do jeszcze śmielszych poczynań, do przekraczania wszelkich granic.

13
I w rzeczy samej, wczoraj, jak w każdą niedzielę, wygłaszając z ambony kazanie na temat ewangelii przepisanej na ten dzień (chodziło o słowa Jana 16, 2 „Wyłączą was z synagogi”), dodał do „hańby” handlu odpustami następną tezę, moim zdaniem jeszcze bardziej niebezpieczną. Stwierdził mianowicie, iż nie należy obawiać się nadmiernie skutków niesprawiedliwej ekskomuniki, ponieważ odnosi się ona tylko do zewnętrznej jedności z Kościołem, a nie do wewnętrznej. A w istocie jedynie ta ostatnia dotyczy więzi Boga z Jego wyznawcą, więzi, której żaden człowiek, nawet papież, zerwać nie może. Tym bardziej zatem niesprawiedliwa ekskomunika nie jest w stanie zaszkodzić duszy, a jeśli znosi się ją z synowską uległością wobec Kościoła, może się nawet stać cenną zasługą. Jeśli więc ktoś zostaje niesprawiedliwie ekskomunikowany, nie musi wypierać się słowami i uczynkami przyczyny, z powodu której go wyklęto, i powinien cierpliwie znosić ekskomunikę, nawet gdyby miał umrzeć jako potępiony i nie zostać pogrzebanym w
poświęconej ziemi, ponieważ te rzeczy mają o wiele mniejszą wagę niż prawda i sprawiedliwość. Zakończył wreszcie tymi słowami: „Szczęśliwy i błogosławiony ten, kto umiera w stanie niesprawiedliwego ekskomunikowania; albowiem dlatego, że poniósł tę surową karę w imię umiłowania sprawiedliwości, której nie chciał ani przemilczeć, ani porzucić, otrzyma z wiekuistej łaski koronę zbawienia”.
Łącząc z pragnieniem służenia Waszej Wielmożności świadomość zaufania, jakimWaszaWielmożność obdarzyła swojego sługę, ośmielę się teraz wspomnieć, co sam myślę o opisanych wyżej rzeczach. Pokornemu obserwatorowiWaszej Przewielebnej Wysokości wydało się sprawą oczywistą, że Luter wyczuwa w powietrzu zapach ekskomuniki dla samego siebie, tak jak lis wyczuwa zapach ogarów. Ostrzy on już swój doktrynalny oręż i poszukuje sprzymierzeńców na najbliższą przyszłość. W szczególności myślę, że stara się zyskać oparcie w osobie swego pana, księcia elektora Fryderyka Saskiego, który nie okazał jeszcze publicznie swojego nastawienia względem brata Marcina. Nie przypadkiem nazywają go Mądrym. Władca Saksonii posługuje się zręcznym pośrednikiem, którym jest Spalatin, bibliotekarz i radca dworu, aby z jego pomocą rozważyć i ocenić zamiary tego mnicha. Osobnik to niebudzący zaufania i przebiegły, ten Spalatin, którego opisałem już pobieżnie w ostatnim liście. Wasza Wielmożność lepiej od swego niegodnego sługi pojmie powagę
twierdzenia wygłoszonego przez Lutra: chciałby on pozbawić Świętą Stolicę Apostolską jej najpotężniejszej podpory, oręża ekskomuniki.
A zarazem jest oczywiste, że Luter nigdy nie ośmieli się przedstawić tej tezy na piśmie, świadom potworności, jaką ona niesie, i gróźb, jakie mogłoby to sprowadzić na jego osobę. Postanowiłem przeto zrobić to sam, ażeby Wasza Dostojność zdążył zastosować wszelkie środki, jakie uzna za konieczne do powstrzymania tego diabelskiego mnicha.
Całując dłoń Waszej Najczcigodniejszej Wielmożności, polecam się Jego nieustającym łaskom.
Z Wittenbergi,
17 maja 1518 roku,
wierny obserwator Waszej Wielmożności
Q.

duiyffa

14
List wysłany do Rzymu z saksońskiego miasta Wittenbergi, adresowany do Gianpietra Carafy, członka rady teologicznej Jego Świątobliwości Papieża Leona X, z datą 10 października 1518 roku.
Do najdostojniejszego i najczcigodniejszego Pana, przewielebnego Giovanniego Pietra Carafy w radzie teologicznej Jego Świątobliwości Leona X w Rzymie.
Najdostojniejszy, Wielmożny Panie, dobrodzieju mój najczcigodniejszy!
Jako sługa Waszej Wielmożności poczułem się niezmiernie zaszczycony wspaniałomyślnością, jaką Wasza Wielmożność zechciał mnie obdarować; już samo służenie Waszej Wielmożności jest dla mnie wielkim przywilejem, a prawdziwą radością napełnia mnie myśl, że mogę być użyteczny. Oficjalne oskarżenie brata Marcina Lutra o herezję — na podstawie przesłanki, której dostarczyło jego kazanie na temat ekskomuniki — powinno było skłonić księcia elektora Fryderyka do zajęcia wreszcie jakiegoś stanowiska wobec tego mnicha, zgodnie z życzeniem Waszej Wielmożności. Fakty, z których spieszę zdać Waszej Wielmożności relację, są być może pierwszą reakcją elektora na nieoczekiwany rozwój wypadków: w rzeczy samej, jest on gotów wzmocnić szeregi teologów swojego uniwersytetu.
25 sierpnia przybył do Wittenbergi w charakterze wykładowcy greki Filip Melanchton, przenosząc się z cieszącego się uznaniem uniwersytetu w Tybindze. Myślę, że na żadnym uniwersytecie cesarstwa nie widziano nigdy młodszego profesora od niego. Ma dopiero dwadzieścia jeden lat, a jego słabowita, wychudzona powierzchowność sprawia, że wygląda tak, jakby miał ich jeszcze mniej. Ale mimo pewnej sławy, która go poprzedziła i która towarzyszyła mu w drodze, doktorowie z Wittenbergi przyjęli go zrazu bez wielkiego entuzjazmu. Ich postawa, a w szczególności stosunek Lutra, zmieniła się jednak trochę od czasu, gdy ten fenomen klasycznej nauki wygłosił swój inauguracyjny wykład, w którym przedstawił konieczność surowych studiów nad oryginalnymi tekstami Pisma. Od tej chwili między nim i Lutrem zawiązało się natychmiastowe i mocne porozumienie.
Od momentu, w którym stali się solidarni pomimo tak wielkich różnic, ci dwaj profesorowie są z pewnością potężną bronią w rękach elektora saskiego. Uzupełniają się wzajemnie w taki sposób, żeby mogli stać się prawdziwym zagrożeniem dla Rzymu: Luter jest śmiały i energiczny, choć nieokrzesany i impulsywny, podczas gdy Melanchton jest światły i subtelny, ale młodszy i spokojniejszy, nadający się raczej do dysput doktrynalnych niż do otwartej walki.
Pierwszym groźnym płodem tej unii będzie z pewnością Biblia po niemiecku, nad czym, jak się mówi, pracują wspólnie; w dziele tym uczoność Melanchtona będzie niczym manna z nieba. Ponieważ Wasza Wielmożność życzy sobie, abym dołożył starań w zbieraniu szczegółowych informacji o rzeczach ważnych, w najbliższej przyszłości będę śledził z uwagą obu doktorów i przekazywał wszystko Waszej Wielmożności, w jedynej nadziei, że w dalszym ciągu pozostanę Waszym użytecznym sługą.
Całuję pokornie ręce Waszej Najczcigodniejszej Wielmożności.
Z Wittenbergi,
10 października 1518 roku,
wierny obserwator Waszej Wielmożności
Q.
16

duiyffa
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
duiyffa

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj