Breivik widziany z bliska
"Tak naprawdę był chyba dość normalny. To tylko nasze oczekiwania zostały wywrócone do góry nogami. Kiedy zabójca przebywał w izolacji w Ila, wyobrażenia o nim i o tym, co nam zrobił, rozrosły się mocno i pociemniały. Jednak gdy siedział w kajdankach i brzmiał jak człowiek, obłąkana istota żyjąca na własnej planecie, niemal nie mogliśmy uwierzyć własnym uszom" - wspomina w książce Adrian Pracoń.
Norwego polskiego pochodzenia twierdzi, że nigdy nie patrzył na Breivika jak na anioła śmierci, lecz "gdy tak siedział, nerwowo poprawiając mankiety, poczułem coś na kształt rozczarowania. To ten człowiek zadecydował o moim losie? To w jego rękach było moje życie?".