Przerażające historie o duchach i demonach. "Kwaidan" to arcydzieło literatury grozy
"Kwaidan" znaczy "opowieści niesamowite" – przerażające historie o duchach i demonach, nawiedzeniach i egzorcyzmach zaczerpnięte z japońskiego folkloru. Opowieści zgromadzone i spisane przez Lafcadio Hearna – człowieka Zachodu, który przyjął Japonię za swoją ojczyznę – dowodzą, że w odpowiedniej formie literatura grozy może stać się arcydziełem.
Dzięki uprzejmości wyd. Replika publikujemy fragment książki "Kwaidan. Demony japońskiego folkloru" Lafcadio Hearn (tłum. Ewa Ratajczyk).
Śmiertelny sekret
Dawno temu w prowincji Tamba żył bogaty kupiec Inamuraya Gensuké. Miał on córkę o imieniu O-Sono. Ponieważ była bardzo mądra i ładna, pomyślał, że szkoda byłoby ją skazać na wykształcenie, jakie mogli zapewnić jej wiejscy nauczyciele. Pod opieką kilku zaufanych służących wysłał ją więc do Kioto, by tam nabrała umiejętności, jakich uczą się młode mieszkanki stolicy z dobrych domów. Odebrawszy solidne wykształcenie, została wydana za mąż za przyjaciela rodziny ojca – kupca Nagarayę – i żyła z nim szczęśliwie przez prawie cztery lata. Doczekali się jednego syna. W czwartym roku małżeństwa O-Sono zachorowała i zmarła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polska jak Japonia? Terlikowski wskazuje na znaczące podobieństwo
W noc po pogrzebie mały syn O-Sono powiedział, że mama odwiedziła go w pokoju na górze. Uśmiechnęła się do niego, ale nie chciała z nim rozmawiać, więc przestraszył się i uciekł. Kilkoro krewnych udało się do pokoju, który należał do O-Sono, i w świetle zapalonej przed kapliczką lampki z przerażeniem ujrzeli postać zmarłej. Wyglądała, jakby stała przed tansu, czyli komodą, która wciąż skrywała jej ozdoby i stroje. Głowa i ramiona O-Sono były bardzo wyraźne, ale od pasa w dół zarys postaci rozmywał się aż do całkowitego zniknięcia – była jakby niedoskonałym odbiciem dawnej osoby, ulotnym niczym cień.
Przerażeni krewni natychmiast wyszli z pokoju i odbyli na dole naradę. Matka męża O-Sono zauważyła:
– Kobiety kochają swoje drobiazgi, a O-Sono była do swoich bardzo przywiązana. Być może wróciła, aby na nie popatrzeć. Zmarli często tak robią, chyba że ich rzeczy zostaną przekazane do świątyni. Jeśli złożymy szaty i klejnoty O-Sono w ofierze, jej duch prawdopodobnie zazna spokoju.
Uradzono, że należy to zrobić jak najszybciej. Następnego ranka szuflady zostały opróżnione, a wszystkie ozdoby i suknie zmarłej zaniesiono do świątyni. O-Sono powróciła jednak następnej nocy i znów wpatrywała się w tansu jak poprzednio. Zjawiła się także następnej nocy, i następnej, i kolejnej, a jej dom stał się domem strachów.
Matka męża O-Sono udała się do świątyni sekty Zen, opowiedziała bonzie o wszystkim i poprosiła o poradę. Główny mnich, leciwy mędrzec znany jako Daigen Oshō, powiedział:
– W tansu lub w jego pobliżu musi być coś, co niepokoi zmarłą.
– Opróżniliśmy wszystkie szuflady – odrzekła kobieta. – Komoda jest pusta.
– W takim razie przyjdę dziś wieczorem do twojego domu, będę czuwał w pokoju i zobaczę, co można zrobić – powiedział mnich. – Musisz jednak wszystkich uprzedzić, że nie mogą wejść do pokoju, gdy będę czuwał, chyba że kogoś wezwę.
Po zachodzie słońca Daigen Oshō udał się do domu zmarłej, gdzie czekał na niego przygotowany pokój. Pozostał w nim sam, czytając sutry i aż do godziny Szczura nic się nie wydarzyło. O tej jednak porze przed tansu nagle pojawiła się postać O--Sono. Jej twarz wyrażała tęsknotę; wzrok miała wbity w komodę.
Mnich wypowiedział stosowną świętą formułę, a następnie zwrócił się do postaci, używając jej kaimyō:
– O-Sono, przyszedłem, by ci pomóc. Być może w tansu jest coś, co budzi twój niepokój. Czy mam spróbować odnaleźć to dla ciebie?
Cień wyraził zgodę lekkim ruchem głowy, a mnich wstał i otworzył górną szufladę. Była pusta. Wysunął kolejno drugą, trzecią i czwartą, przeszukał dokładnie miejsca za i pod nimi, po czym uważnie obejrzał wnętrze komody. Niczego nie znalazł. Postać nadal wpatrywała się w tansu z tą samą tęsknotą. "Czego ona może chcieć?", pomyślał mnich. Nagle przyszło mu do głowy, że coś skrywa się pod papierem, którym wyłożone były szuflady. Podniósł arkusz z pierwszej szuflady – nic! Zajrzał pod papier w drugiej i trzeciej szufladzie – nadal nic. W końcu pod płachtą najniższej szuflady znalazł list.
– Czy to jest ta rzecz, o którą się martwisz? – zapytał.
Cień kobiety odwrócił się w jego stronę i utkwił wzrok w liście.
– Chcesz, bym go spalił? – zapytał ponownie.
Postać się ukłoniła.
– O poranku zostanie spalony w świątyni – obiecał – i nikt poza mną go nie przeczyta.
Postać uśmiechnęła się i znikła. Świtało, gdy mnich zszedł po schodach i zastał na dole przejętą rodzinę.
– Nie ma powodu do obaw – zapewnił. – Już więcej się nie pojawi.
I rzeczywiście, nigdy więcej nie nawiedziła domu.
List został spalony. Był to list miłosny, który O-Sono otrzymała, gdy pobierała nauki w Kioto. Jego treść poznał tylko mnich i sekret umarł wraz z nim.
Powyższy fragment pochodzi z książki "Kwaidan. Demony japońskiego folkloru" Lafcadio Hearn (tłum. Ewa Ratajczyk), która ukazała się nakładem wyd. Replika.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" masakrujemy szokującego i rozseksualizowanego "Idola" od HBO, znęcamy się nad Arnoldem Schwarzeneggerem i jego Netfliksowym "FUBAR-em" i, dla równowagi, polecamy najlepsze seriale wszech czasów. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.