Trwa ładowanie...
Informacja prasowa
9 sierpnia 2016, 15:17

Przeczytaj fragment książki ''W cieniu'' Diane Chamberlain

Czy można budować szczęście na cierpieniu innych? Czy jest cień nadziei na ukojenie sumienia i odkupienie winy? Czy wśród tylu krzywd jest miejsce na prawdziwą miłość? Odpowiedzi na te pytania szuka Diane Chamberlain, autorka książki "W cieniu". Dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka publikujemy fragment tej powieści.

Share
Przeczytaj fragment książki ''W cieniu'' Diane ChamberlainŹródło: Materiały wydawcy
d3vtw2y
d3vtw2y

Czy można budować szczęście na cierpieniu innych? Czy jest cień nadziei na ukojenie sumienia i odkupienie winy? Czy wśród tylu krzywd jest miejsce na prawdziwą miłość? Odpowiedzi na te pytania szuka Diane Chamberlain , autorka książki "W cieniu" . Dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka publikujemy fragment tej powieści.

Prolog

Big Sur, Kalifornia, 1967

Mgła, gęsta i biała jak wata, otulała wybrzeże, falując leniwie na wietrze. Ktoś, kto nie wiedział o tutejszej komunie, nie domyśliłby się istnienia dwunastu niedużych domków na klifach ponad oceanem. Mgła nie była tu niczym szczególnym, lecz od siedmiu dni ani razu się nie przejaśniło. Jakbyśmy mieszkali w chmurach, mówiły dzieci. Dwadzieścioro dorosłych i dwanaścioro dzieci po omacku przemieszczało się z domu do domu; nie wiedzieli, czy trafili do siebie, póki nie znaleźli się w środku. Rodzice przestrzegali swoje pociechy przed zabawą zbyt blisko urwiska, rano zaś, kiedy mgła była najgęstsza, bardziej nerwowe matki nie pozwalały malcom wychodzić na zewnątrz. Pracujący w ogrodzie musieli się nisko pochylać, aby wyrywać chwasty zamiast młodych pędów brukselki bądź sałaty, i niejeden mężczyzna trafił pod pretekstem mgły do cudzego łóżka – choć w komunie Cabrial, gdzie panowała zasada wolnej miłości, nikt nie potrzebował do tego wymówki. Tak, w trzecim tygodniu lata wszyscy mieszkańcy komuny mieli po trosze
okazję zakosztować ślepoty.

d3vtw2y

Mgła tłumiła również odgłosy. Nadal słychać było syreny mgłowe, ale brzmiały jak ściszone zawodzenie nie wiadomo skąd. Położenie oceanu wzbudzało podobne wątpliwości.

Tylko jeden dźwięk przeszywał mgłę na wskroś. Urywane krzyki dobiegały z jednego z domów, a wtedy dzieci, w większości nagie, przerywały zabawę w chowanego i kierowały wzrok w tamtą stronę. Kilkoro z nich, te z natury wrażliwsze lub bardziej bojaźliwe, dygotało. Wiedziały, co się dzieje. Tutejsze dzieci były świetnie poinformowane. Wiedziały, że w domu numer cztery, Tęczy, Ellen Liszt rodzi.

Na małej polanie z boku domu dziewiętnastoletni Johnny Angel rąbał drewno na opał. Na przekór mgle było ciepło, toteż zdjął bluzę i przewiesił ją przez balustradę rozchwianego ganku. Felicia, akuszerka, siedziała w środku z Ellen i gotowała sznurek oraz nożyczki na piecu, Johnny uznał więc, że przyda się podpałka, choć narąbał już na cały tydzień. Mimo to raz po raz unosił i opuszczał siekierę, stukot go uspokajał. Mniej więcej co minuta przystawał i zaciągał się papierosem odłożonym na balustradę, czując, jak serce tłucze mu w nagiej piersi. Dłoń z papierosem drżała – z wysiłku, przekonywał sam siebie, ale wiedział, że chyba niekoniecznie. Wzdrygał się na dźwięk kolejnego krzyku i czym prędzej sięgał znów po siekierę w nadziei, że go zagłuszy.

Kiedy to się skończy? Zgodnie z ich przewidywaniami, bóle zaczęły się na dobre w środku nocy, więc pobiegł – potykając się we mgle i ciemności – do chaty Księżycowej obudzić Felicię. Złapała torbę z przyborami i wróciła z nim do Tęczy, po czym ująwszy dłoń Ellen, przemówiła do niej kojącym głosem. Johnny był wstrząśnięty widokiem Ellen w świetle latarni: wyglądała jak dziecko, a nie na swoje osiemnaście lat. Przypominała wystraszoną dziewczynkę, a on bał się do niej podejść, nie wiedział, co powiedzieć i czy jej dotknąć. Jak pomóc. Miała spoconą twarz, z trudem łykała powietrze. Bał się, że zwymiotuje. Nie cierpiał tego widoku, bo też robiło mu się niedobrze.

d3vtw2y

Zostawił obie kobiety i wyszedł rąbać drewno. Nie przypuszczał, że to się tak przeciągnie. Ile godzin minęło? Wiedział tylko, że zaczął drugą paczkę i od mentolu rozbolało go gardło.

Felicia spytała, czy chce być przy Ellen, ale wytrzeszczył na nią oczy, zdumiony pytaniem. Cholera, w życiu. Dlatego wyszedł. Teraz czuł się jak ostatni tchórz. Wiedział, że niektórzy mężczyźni zabiegają o prawo przebywania na sali porodowej, dwóch z ich komuny też było w tamtej chwili przy swoich kobietach. Ale nie on. Nie zniósłby bliskości strachu i cierpienia Ellen. Zresztą nie znajdowała się na sali porodowej, tylko leżała na starym podwójnym materacu na gołej podłodze w maleńkiej sypialni, gdzie spali od pół roku, i miała pod tyłkiem gazety, sterylne, zdaniem Felicii. Felicia nie była położną. Ani nawet prawdziwą akuszerką, a jedynie matką czwórki dzieci, które właśnie bawiły się we mgle w chowanego.

Gdy po raz pierwszy rozmawiali o tym z Ellen, myśl o Felicii odbierającej poród nie wzbudziła ich wątpliwości, wręcz przeciwnie: bądź co bądź, od zarania dziejów kobiety pomagały rodzącym kobietom. Ale gdy przyszło co do czego, i włos mu się jeżył od krzyków Ellen, wiele kuszących niegdyś aspektów komuny wydało mu się idiotyczne. Jego zrezygnowani rodzice z niesmakiem przewracali oczami na wieść, że wraz z Ellen przenosi się do Big Sur. Opowiedział im o dużym kamiennym domu ze wspólną kuchnią i ogromną jadalnią, gdzie mieszkańcy na zmianę gotowali, sprzątali i wykonywali wszystkie czynności niezbędne do życia we wspólnocie, na co matka spytała, dlaczego w domu nigdy nie kiwnął palcem. Nazwy domów – Tęcza, Słoneczny Blask i Gwiezdny Pył – też nie wzbudziły zachwytu, a informacja o braku telefonu bardzo ich zaniepokoiła. Potem mu zagrozili: jeśli rzuci studia na Berkeley i wyjedzie, nie dadzą mu centa, ani teraz, ani w przyszłości. No i dobrze, odparł. Po co im pieniądze w komunie? Będą żyć z plonów. I mieć
siebie nawzajem.

d3vtw2y

Teraz oddałby wszystko, by mieć przy sobie matkę. W głowie jej nie postało, że zostanie babcią. Czy nie byłaby przerażona, że jej pierwszy wnuk czy wnuczka przychodzi na świat w taki sposób, z dala od cywilizacji, w dodatku bez ślubu rodziców? Johnny mógł sobie tylko wyobrazić, co powiedziałaby na rytuał po narodzinach, gdy Felicia weźmie łożysko i zakopie je gdzieś na terenie komuny, po czym zasadzi na nim drzewo, cyprys wielkoszyszkowy, na zawsze łączący duszę dziecka z tym pięknym miejscem. Johnny uwielbiał tę tradycję, bez względu na fakt, że przed przeprowadzką nie wiedział, co to jest łożysko.

Trzynaste dziecko. Właśnie zanosił porąbane drewno na stertę przy ganku, gdy nagle uświadomił sobie, że jego syn lub córka będzie trzynastym dzieckiem komuny, i chociaż nie był przesądny, strach go obleciał. Nie chciał, żeby dzieciak z góry był naznaczony. Zapalił kolejnego papierosa, zachodząc w głowę, czy przypadkiem nie podeszli wraz z Ellen zbyt lekko do rodzicielstwa. Rozmawiali o tym, jak dziecko będzie wyglądać. Że nigdy nie zetną mu włosów i pozwolą hasać na golasa, jeśli tylko zechce, żeby nigdy nie wstydziło się własnego ciała. Będzie dorastało w komunie, wolne od ograniczeń i sztywnych zasad zewnętrznego świata, nauczane przez innych dorosłych, którzy wyznają te same wartości, jak jego rodzice. Wybrali imiona: Shanti Joy dla dziewczynki i Sky Blue dla chłopca. Wyobrażał sobie, jak jego córka lub syn któregoś dnia idzie do szkoły, mieszczącej się w budynku najbardziej wysuniętym na północ, gdzie dwie kobiety i jeden z mężczyzn przez większość dni powszednich nauczają tutejsze dzieci. Przyszłość
jawiła mu się sielankowo. Obecnie miał jednak poczucie, że oboje igrają z ogniem.

Znowu zapalił i z obolałymi ramionami usiadł na schodkach, w chwili gdy Ellen zaczęła zawodzić. Zacisnął powieki. Czy ją kochał? Kiedy przyprowadził Felicię, prawie jej nie poznał. Taka młoda, błyszcząca od potu, z ciemnymi włosami w strąkach, zajmowała większość materaca. Boże, ale przytyła. Kiedyś upodobni się do Felicii, bogini urodzaju z szopą długich, siwiejących włosów. Wszystko na to wskazuje. Zganił siebie w duchu. A cóż to ma za znaczenie? Wygląd nie powinien się liczyć. Zapewne też, znajdując się teraz na jej miejscu, przedstawiałby żałosny widok. Świństwo, że w ogóle o tym pomyślał.

d3vtw2y

Zgniótł niedopałek sandałem i wstał. Przejechał ręką po ciemnym, rzadkim zaroście, brodzie chłopca, a nie mężczyzny, i wbił oczy w mgłę. Gdyby nie ona, widziałby stąd ocean, za innymi domami, za klifami, które szybowały w dół aż ku wodzie. Ale dziś napotkał wzrokiem tylko dryfujące opary.

Cisza natychmiast przykuła jego uwagę. Nasłuchiwał przed drzwiami. Już po wszystkim? Zawodzenie i jęki ustały. Dziecko powinno chyba płakać?

Usłyszał szybkie kroki na surowej drewnianej podłodze i Felicia stanęła w progu. Poczerwieniała na twarzy i wyglądała jak obłąkana.

d3vtw2y

– Biegnij po pomoc, Johnny! – zawołała. – Dziecko nie oddycha. Leć po kobietę, która wczoraj przyjechała. Koleżankę Penny. Carlynn. Jest lekarzem.

Odwróciwszy się, pognał w stronę Bławatka, domu Penny; miał nadzieję, że go szybko znajdzie. Kilkakrotnie w ciągu ostatnich miesięcy zbłądził tam w środku nocy za namową Ellen, która pchnęła go w ramiona starszej kobiety, bo sama nie miała siły i ochoty na seks. Teraz też trafił.

Przypomniał sobie, iż zeszłego wieczoru widział w jadalni obcą kobietę, ale mu jej wówczas nie przedstawiono. Ktoś powiedział, że to dawna przyjaciółka Penny, przyjechała w odwiedziny. Przyciągała jego wzrok. Była drobną, smukłą kobietą o niebieskich oczach i sięgających ramion jasnych włosach, które w ujmujący sposób zmierzwione okalały jej twarz. Pewnie miała około trzydziestu pięciu lat, prawie tyle, ile jego matka. Ale nie wyglądała na niczyją matkę. Ani na lekarza.

d3vtw2y

Wpadł do środka, obie kobiety siedziały po przeciwnych końcach starej kanapy, pochłonięte szyciem. Zaskoczone poderwały głowy, ręce z nawleczonymi nićmi zawisły w powietrzu.

– Dziecko nie oddycha! – krzyknął.

Carlynn rzuciła robótkę i pobiegła do wyjścia, a oni za nią.

– Którędy? – zawołała, wkraczając w mgłę.

Johnny chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę Tęczy, ale tuż przy schodach przystanął.

– Tam. – Wskazał drzwi.

Carlynn spojrzała mu prosto w oczy.

– Ona ciebie potrzebuje. – Zacisnęła mu palce na nadgarstku i niemal powlokła za sobą.

Wewnątrz żar buchał od pieca, i gdy znaleźli się w sypialni, rozgrzane powietrze uderzyło go w twarz. Ellen płakała i dygotała jak w febrze, na widok Johnny’ego wyciągnęła rękę. Od dziwnego zapachu, jakby mieszaniny metalu i wody morskiej, zakręciło mu się w głowie, ale przysiadł na łóżku obok niej. Wziął ją za rękę, a kiedy się nachylił, żeby pocałować ją w wilgotne czoło, od czułości, jaka go ogarnęła, aż ścisnęło go w piersi i zapiekło pod powiekami. Ucałował jej palce, pogłaskał po plecach. Ależ ze mnie słaby głupiec, że kazałem jej to znosić w samotności, pomyślał, otaczając ją ramieniem. Powinienem być przy niej cały czas.

Felicia klęczała na materacu między jej nogami, w rękach trzymała sine dziecko. Carlynn uklękła przy niej.

– Pępowina owinęła się wokół szyi – powiedziała Felicia, podając jej dziecko.

Carlynn kiwnęła głową. Nachyliła się nad noworodkiem i dmuchnęła mu do nosa i ust. Johnny czekał na krzyk, lecz w pokoju rozlegało się tylko łkanie Ellen.

Carlynn znowu dmuchnęła, a Felicia przysiadła na piętach ze łzami w oczach.

– Już po niej. – Dotknęła ramienia Carlynn. – Odeszła.

– Nie! – krzyknęła Ellen, a Johnny przycisnął mokry policzek do jej policzka. – Nie, proszę.

– Cii – szepnął.

Carlynn uniosła dziecko i po raz pierwszy je zobaczył, z rączkami wiszącymi bezwładnie i skórą bladą, o sinawym odcieniu. Carlynn trzymała maleństwo w dziwnym uścisku, jedną dłoń podłożyła pod plecki, drugą przycisnęła do klatki piersiowej, a wargi do sinej skroni. Trwała tak z zamkniętymi oczami, rzęsy drgały jej na policzku, a w pokoju było słychać tylko jej głęboki, miarowy oddech, wszystko inne ucichło. Ellen przestała płakać. Podparła się na łokciu, żeby lepiej widzieć, a Johnny’emu zaświtało, że Carlynn ma nie po kolei w głowie. Co ona wyprawia?

Głęboko nabrała powietrza i owiała ciepłym oddechem skroń noworodka. Po upływie kilku sekund rozległo się stłumione kwilenie. Johnny nadstawił ucha, błagając o kolejne. Carlynn ponownie dmuchnęła na skroń dziecka i nagle pokój wypełnił krzyk. Potem następny. Dziecko poróżowiało na rękach kobiety, która owinęła je starym flanelowym kocykiem i podała matce.

Johnny pochylił się nad Ellen i dzieckiem, ze wzruszenia i wdzięczności aż ścisnęło go w piersi. Na zewnątrz mgła uniosła się do nieba i po raz pierwszy od tygodnia Big Sur zatonęło w blasku słonecznym.

d3vtw2y
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze (0)

Dzieci widzą i słyszą. #StopMowieNienawiści.
d3vtw2y
d3vtw2y
d3vtw2y
d3vtw2y
d3vtw2y

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj

Cenimy Twoją prywatność

Kliknij "AKCEPTUJĘ I PRZECHODZĘ DO SERWISU", aby wyrazić zgodę na korzystanie w Internecie z technologii automatycznego gromadzenia i wykorzystywania danych oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez Wirtualną Polskę, Zaufanych Partnerów IAB (883 partnerów) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów (405 partnerów) a także udostępnienie przez nas ww. Zaufanym Partnerom przypisanych Ci identyfikatorów w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej. Możesz również podjąć decyzję w sprawie udzielenia zgody w ramach ustawień zaawansowanych.


Na podstawie udzielonej przez Ciebie zgody Wirtualna Polska, Zaufani Partnerzy IAB oraz pozostali Zaufani Partnerzy będą przetwarzać Twoje dane osobowe zbierane w Internecie (m.in. na serwisach partnerów e-commerce), w tym za pośrednictwem formularzy, takie jak: adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń i identyfikatory plików cookies oraz inne przypisane Ci identyfikatory i informacje o Twojej aktywności w Internecie. Dane te będą przetwarzane w celu: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostępu do nich, wykorzystywania ograniczonych danych do wyboru reklam, tworzenia profili związanych z personalizacją reklam, wykorzystania profili do wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profili z myślą o personalizacji treści, wykorzystywania profili w doborze spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, poznawaniu odbiorców dzięki statystyce lub kombinacji danych z różnych źródeł, opracowywania i ulepszania usług, wykorzystywania ograniczonych danych do wyboru treści.


W ramach funkcji i funkcji specjalnych Wirtualna Polska może podejmować następujące działania:

  1. Dopasowanie i łączenie danych z innych źródeł
  2. Łączenie różnych urządzeń
  3. Identyfikacja urządzeń na podstawie informacji przesyłanych automatycznie
  4. Aktywne skanowanie charakterystyki urządzenia do celów identyfikacji

Cele przetwarzania Twoich danych przez Zaufanych Partnerów IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów są następujące:

  1. Przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich
  2. Wykorzystywanie ograniczonych danych do wyboru reklam
  3. Tworzenie profili w celu spersonalizowanych reklam
  4. Wykorzystanie profili do wyboru spersonalizowanych reklam
  5. Tworzenie profili w celu personalizacji treści
  6. Wykorzystywanie profili w celu doboru spersonalizowanych treści
  7. Pomiar efektywności reklam
  8. Pomiar efektywności treści
  9. Rozumienie odbiorców dzięki statystyce lub kombinacji danych z różnych źródeł
  10. Rozwój i ulepszanie usług
  11. Wykorzystywanie ograniczonych danych do wyboru treści
  12. Zapewnienie bezpieczeństwa, zapobieganie oszustwom i naprawianie błędów
  13. Dostarczanie i prezentowanie reklam i treści
  14. Zapisanie decyzji dotyczących prywatności oraz informowanie o nich

W ramach funkcji i funkcji specjalnych nasi Zaufani Partnerzy IAB oraz pozostali Zaufani Partnerzy mogą podejmować następujące działania:

  1. Dopasowanie i łączenie danych z innych źródeł
  2. Łączenie różnych urządzeń
  3. Identyfikacja urządzeń na podstawie informacji przesyłanych automatycznie
  4. Aktywne skanowanie charakterystyki urządzenia do celów identyfikacji

Dla podjęcia powyższych działań nasi Zaufani Partnerzy IAB oraz pozostali Zaufani Partnerzy również potrzebują Twojej zgody, którą możesz udzielić poprzez kliknięcie w przycisk "AKCEPTUJĘ I PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub podjąć decyzję w sprawie udzielenia zgody w ramach ustawień zaawansowanych.


Cele przetwarzania Twoich danych bez konieczności uzyskania Twojej zgody w oparciu o uzasadniony interes Wirtualnej Polski, Zaufanych Partnerów IAB oraz możliwość sprzeciwienia się takiemu przetwarzaniu znajdziesz w ustawieniach zaawansowanych.


Cele, cele specjalne, funkcje i funkcje specjalne przetwarzania szczegółowo opisujemy w ustawieniach zaawansowanych.


Serwisy partnerów e-commerce, z których możemy przetwarzać Twoje dane osobowe na podstawie udzielonej przez Ciebie zgody znajdziesz tutaj.


Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać wywołując ponownie okno z ustawieniami poprzez kliknięcie w link "Ustawienia prywatności" znajdujący się w stopce każdego serwisu.


Pamiętaj, że udzielając zgody Twoje dane będą mogły być przekazywane do naszych Zaufanych Partnerów z państw trzecich tj. z państw spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego.


Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, ograniczenia, przeniesienia przetwarzania danych, złożenia sprzeciwu, złożenia skargi do organu nadzorczego na zasadach określonych w polityce prywatności.


Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że pliki cookies będą umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. W celu zmiany ustawień prywatności możesz kliknąć w link Ustawienia zaawansowane lub "Ustawienia prywatności" znajdujący się w stopce każdego serwisu w ramach których będziesz mógł udzielić, odwołać zgodę lub w inny sposób zarządzać swoimi wyborami. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz w polityce prywatności.