*Pisanie o przestępczości zawsze było skutecznym sposobem, żeby jak w lustrze pokazać napięcia i sprzeczności społeczne – mówi szwedzki autor kryminałów Henning Mankell . * Postać detektywa Kurta Wallandera, którego wymyślił Henning Mankell , to cierpiący na depresję, chory, szpetny i agresywny mężczyzna, który nie potrafi utrzymać związków z najbliższymi i żyje w świecie beznadziei i desperacji. Mimo to jest dla światowej publiczności tak atrakcyjny, że Mankell sprzedał ponad 35 mln książek, a Wallander niezwykle gładko przeszedł ze stron powieści na ekran.
Sukces wśród krytyków i widzów ostatniej wersji BBC z Kennethem Branaghiem poprzedziły dobrze przyjęte adaptacje dla szwedzkiej telewizji. Choć informacja, że BBC ma zamówić drugi zestaw sześciu filmów, wydaje się kolejnym logicznym krokiem, oznacza to też, że zarówno Wallander, jak i Mankell stają na rozdrożu. Nowa seria będzie oparta na ostatnich trzech z dziewięciu powieści o detektywie (po tym, jak rzekomo zakończył serię w 1999 roku, Mankell napisał dziesiątą i „zdecydowanie” ostatnią książkę, która zostanie wydana po angielsku w przyszłym roku). W brytyjskim serialu, tak jak w jednym z dwóch wcześniejszych szwedzkich, znajdą się nowe historie, nienapisane przez Mankella . Tym samym Wallander, podobnie jak panna Marple, Endeavour Morse i kilku innych legendarnych detektywów przed nim, odrywa się od swojego twórcy, by rozpocząć samodzielny byt.
Henning Mankell – tak samo reżyser teatralny, jak pisarz – pomagał obsadzić dwóch szwedzkich Wallanderów i z zadowoleniem zobaczył, w jak różny sposób można zagrać tę rolę. A potem jeszcze Kenneth Branagh zrobił to po raz trzeci i znów był całkowicie oryginalny. Oczywiście żaden z nich nie jest „moim” Wallanderem, bo ja mam swoją własną wersję, tak jak każdy czytelnik ma swoją. Od początku jednak miałem nadzieję, że ta postać zacznie żyć własnym życiem.
Nicholas Wroe
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.