Przed wrocławskim sądem zakończył się w środę proces przeciwko polskiemu wydawcy książki Mein Kampf Adolfa Hitlera - wrocławskiemu wydawnictwu XXL i jego właścicielowi Markowi S. Prokuratura zarzuca S. rozpowszechnianie cudzego utworu bez praw autorskich, które należą do Wolnego Kraju Związkowego Bawarii.
Wyrok zostanie ogłoszony 22 maja.
Prokurator Iwona Elart domagała się dla Marka S. ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata.
– S. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i twierdził, że dopełnił wszelkich formalności związanych z prawami autorskimi – mówiła prokurator, która dowodziła, że wydawca nie dochował należytej staranności.
Ponadto - zdaniem oskarżyciela - mężczyzna wydając książkę, aby uzyskać korzyści finansowe propagował faszyzm.
Z kolei reprezentujący Wolny Kraj Związkowy Bawaria Jacek Franek domagał się dla Marka S. surowej kary i konfiskaty majątku zdobytego w wyniku wydania Mein Kampf Hitlera . Z wyliczeń Franka wynika, że S. zarobił na tym 300 tys. zł.
– Oskarżony jest profesjonalnym wydawcą. A od kogoś takiego należy oczekiwać wysokich standardów – mówił Franek, który uważa, że S. nie dochował należytej staranności przy sprawdzaniu praw autorskich; jak mówił - wystarczyłby jeden telefon do ambasady Niemiec.
Dla reprezentującego Bawarię adwokata najgorsze w postępowaniu S. jest jednak to, że gdy zrobiło się głośno o tej sprawie, a w prokuraturze było już doniesienie o złamaniu praw autorskich, wydawca zrobił jeszcze dodruk Mein Kampf . – To wyjątkowa książka, która stanowi przyczynek do wybuchu II wojny światowej, która do dzisiaj jest biblią dla faszystów i wielu innych oszołomów, których nie brakuje w naszym kraju. Książka, która propaguje treści rasistowskie i antysemickie. Dlatego też wnosimy o surową karę – mówił Franek.
Obrońca wydawcy Andrzej Mękal wnosił zaś o umorzenie warunkowe postępowania.
– Mój klient nigdy nie był karany, więc należy dać mu szansę - jest w końcu tylko wydawcą książek – mówił Mękal.
Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte w kwietniu 2005 r. Prokuratura zarzuca Markowi S. rozpowszechnianie cudzego utworu bez uprawnienia. Wydawca ma już za sobą proces z powództwa cywilnego. Zakończył się ugodą, w której oprócz zakazu druku i rozpowszechniania S. zobowiązał się do wycofania wydrukowanego nakładu z hurtowni i księgarń na własny koszt. Doniesienie do prokuratury o złamaniu prawa autorskiego przez Marka S. złożył Wolny Kraj Związkowy Bawarii, któremu alianci przekazali prawa autorskie do Mein Kampf w 1948 r., na podstawie wyroku sądu w Monachium o skonfiskowaniu mienia należącego do Hitlera. W ten sposób rząd Bawarii, jako właściciel tych praw, chce uniemożliwić wydawcom rozpowszechnianie treści faszystowskich.