Prezenty książkowe. Młodsze przedszkolaki
Przedstawiamy Państwu kilka propozycji wydanych niedawno książek, które mogą stać się dobrymi przyjaciółmi bardzo młodego czytelnika - a może nawet zostać z nim nieco dłużej.
Książki dla najważniejszych ludzi na świecie
Jako bestie wybitnie techniczne moje maluchy przeżywały losy rynny z cudownym okiem Agnieszki Żelewskiej i wiaduktu kolejowego, który chciał zostać mostem. Na placu zabaw budowali domek Mamy Mu, a w domu chcieli hodować karaluchy, zupełnie jak Pluk z Wieżyczki, który jeździ wspaniale czerwonym samochodem, na dodatek z cudownym hakiem, więc nic dziwnego, że każdy porządny przedszkolak też chce taki mieć.
Anna Brzezińska, WP.PL
Książki dla najważniejszych ludzi na świecie: od 3 lat
Wojciech Widłak, jeden z mistrzów polskiej współczesnej prozy dla dzieci, ma niezwykłą zdolność - potrafi uchwycić w krótkich tekstach wydestylowaną z codzienności urodę życia. Tym razem bohaterem jego opowiadań jest prosiaczek Wesoły Ryjek i to on w rozkosznie dziecięcy sposób opowiada swoje przygody, rozpisane na dziesięć dni pewnej zimy. Wesoły Ryjek jest jeszcze malutki, nie rozstaje się ze swoim żółwikiem-przytulanką i większość czasu spędza z mamą w domu, ale każdego dnia uczy się czegoś nowego, a że jest bardzo mądrym prosiaczkiem, to i całkiem dorosłe świnki mogłyby się od niego nauczyć paru ważnych rzeczy.
O szacunku dla dużych i małych. O bardzo poważnych kłopotach małego człowieka, które dużemu człowiekowi wydają się czasami tak małe, że aż znikają. O wzajemnym zaufaniu i umiejętności słuchania. I o tym, jak zaskakujący jest świat, jeśli tylko potrafimy uważnie patrzeć.
"Wesoły Ryjek powraca" jest idealną książką do tworzenia rytuału czytania dziecku, bo zamieszczone w nim teksty są krótkie, mają powtarzalną strukturę, zaczynają się od powitania i kończą prosiaczkowym podsumowaniem dnia, a przy tym napisane językiem eleganckim, lecz zarazem zrozumiałym dla malucha. A jeśli książka skończy się zbyt szybko - co na pewno się stanie - zawsze można wrócić do poprzedniego tomu przygód rezolutnego prosiaczka albo po prostu patrzeć na idealnie podkreślające nastrój tej książki ilustracje Agnieszki Żelewskiej.
Książki dla najważniejszych ludzi na świecie: od 3 lat
Przede wszystkim świetnie nakreślona postać bohaterki, bystrej, ciekawej i pełnej życia, a jednocześnie bardzo mocno osadzonej we współczesnych polskich realiach. Basia jest taka sama jak wielu jej czytelników.
Mieszka w Polsce, w zwyczajnej rodzinie, ze starszym bratem, z którym się kłóci, i młodszym bratem, o którego bywa zazdrosna, z tatą lekarzem i mamą, która usiłuje łączyć wolny zawód z codziennymi obowiązkami. Jeździ autobusem, robi zakupy w supermarkecie, marzy o komórce.
Książki dla najważniejszych ludzi na świecie
Co istotne, Stanecka równie realistycznie kreśli emocje przedszkolaka. Basia nie jest idealna. Obraża się. Wykłóca o swoje. Kręci. Bywa zazdrosna, przestraszona i nieszczęśliwa. A jednocześnie te książeczki przedstawiają pewien plan wychowawczy, w którym bliscy wprawdzie się spierają, ale przede wszystkim mnóstwo ze sobą rozmawiają, szanują się i potrafią zawierać kompromisy.
Książki dla najważniejszych ludzi na świecie
Wyobraźcie sobie Eryka ze Smalandii, który nie mieszka już w swojej zagrodzie w Katthult, tylko jest przedszkolakiem. Pozostało mu jednak mnóstwo świetnych pomysłów, zamiłowanie do stolarstwa, no i bardzo silna więź z tatusiem, którego wprawdzie bardzo kocha, ale i potrafi bardzo mu utrudniać życie. Słowem, nie sposób go nie lubić.
Zresztą tato Alberta w ogóle jest uroczo staroświecki, korpulentny i stateczny, lubi sobie poczytać przy śniadaniu gazetę - papierową, a jakże! - ma też mnóstwo spokoju i zadowolenia - i ani grama młodzieńczej dziarskości, która, mam wrażenie, staje się naszym coraz powszechniejszym obowiązkiem.
Książki dla najważniejszych ludzi na świecie
Jednak codzienne dylematy przedszkolaków oraz ich rodziców nie zmieniły się aż tak bardzo i Alberta poznajemy, kiedy ma cztery lata i za nic na świecie nie chce iść spać, więc z czeluści dziecięcego łóżeczka mnoży kolejne żądania, które jego tatuś z olimpijskim spokojem spełnia.
W innej książeczce widzimy go w krótkiej migawce z poranka, kiedy oczywiście robi wszystko, żeby pomóc tacie szybko wyjść z domu. Najśmieszniejsza jest chyba jednak historyjka o Albercie, który nad wyraz kreatywnie bawi się taty skrzynką na narzędzia. Bo Albert jest niezmordowany, co tylko wzmaga efekt komiczny, bardzo pomysłowy, i robi te wszystkie okropności, które świetnie znają rodzice wszystkich przedszkolaków.
Książki dla najważniejszych ludzi na świecie
Katarzynę Bogucką pokochano w mojej rodzinie od pierwszego wejrzenia - a właściwie od pierwszego ziarnka maku, bo stało się to przy okazji urzekającej książeczki "Siała baba mak". Cenię ją za dowcip, za nawiązania do stylistyki książeczek, które w dzieciństwie wygrzebywałam z czeluści rodzinnej biblioteki, bo u Boguckiej wyraźnie pobrzmiewają w jej ilustracjach lata 50-te i 60-te, mocne kolory i zdecydowane, uproszczone kształty oraz niechęć do taniej tkliwości, która często prześladuje książkę dziecięcą. A moje dzieci nie bawią się w analizy, tylko mówią po prostu - jest świetna! W "Lali Lolka" stworzyła nie tylko ilustracje, ale również rymowany wierszyk, acz obraz prowadzi tutaj równorzędny dialog z tekstem, miejscami wręcz dominuje.
Lekkość rymowanego wierszyka również jest zwodnicza, ponieważ dotyczy spraw raczej istotnych. Oto mały Lolek, chłopiec wrażliwy i zainteresowany modą, zabiera do przedszkola swoją ulubioną zabawkę - lalkę. Lalka wprawia w taki popłoch nauczycielkę chłopca, że czuje się w obowiązku wygłosić mu wykład na temat różnic między światem dziewczynek i światem chłopców, co prowadzi do konfrontacji z tatą Lolka (bynajmniej niezainteresowanym modą) oraz nieoczekiwanego finału, w którym dzieci ze wzruszającą lekkością przechodzą do porządku dziennego nad stereotypami świata dorosłych.
Spokojnie, to nie manifest, tylko pełna wdzięku opowieść o małym chłopczyku, który broni własnych zainteresowań i zabaw, ale też kpina z wielu myślowych kolein (rozkoszna jest mama Lolka, utyskująca, że jej szef z pewnością nie nabierze się kolejny raz na łzy i nie zwolni jej wcześniej z pracy). Ale niepostrzeżenie skłania też do zadumy nad rolą edukacji w przekazywaniu stereotypów, nad obrazem rodziny, która w podręcznikach szkolnych wyraźnie odkleja się od rzeczywistości (co zresztą było już przedmiotem analiz, w tym morderczego "Wszystko o Ewie" Krzysztofa Burnetko i Anny Matei czy publikacji Stowarzyszenia "W stronę dziewcząt").
Nad tym, że istnieją dziarscy chłopcy i chłopcy, którzy bawią się lalkami. Że są dziewczynki, które bawiąc się w królewnę, przymierzają szpilki mamy i takie, które przymierzają jej martensy - i też są królewnami, jeśli tylko zechcą.
Książki dla najważniejszych ludzi na świecie
Ileż niespodzianek może spotkać młodego człowieka! Pewnego dnia ciocia poprosiła małego Oskara, żeby zaopiekował się jej maleńkim dzieckiem i pospiesznie wybiegła na zakupy. Ale kiedy tylko wyszła, niemowlę zaczęło płakać z głodu i mały Oskar musiał wyruszyć na wędrówkę po różnych sklepach i sąsiadach w poszukiwaniu czegoś, czy można je nakarmić. I jakże jest zdumiony, kiedy się okazuje, że taki niemowlak, nawet bardzo głodny, nie skusi się kawałek choćby najpyszniejszego serniczka. Tak powstała sympatyczna historyjka, która może stać się świetnym pretekstem do rozmowy z dzieckiem tuż przed pojawieniem się młodszego rodzeństwa.
Bardzo udane są w "Czarach!" ilustracje Madalena Matoso, naśladujące dziecięce wycinanki, popodklejane, z ciepłą czerwienią i brązem papieru do pakowania - sądzę, że niejedno dziecko zainspirują do stworzenia własnego arcydzieła.
A dzieci, kiedy już wychyną z becików i zaczną jeść serniczek, bywają dociekliwe. - Mamo, dlaczego ten bakłażan jest purpurowy? - zapytało moje sześcioletnie dziecię zaraz po tym, jak przeczytałam mu o dziecku, które stało się od płaczu purpurowe jak bakłażan. - Bakłażan jest przecież fioletowy.
Na szczęście przyjaciele znaleźli dla nas obrazek purpurowych bakłażanów-albinosów i wiara potomka w moc słowa pisanego została ocalona.
Książki dla najważniejszych ludzi na świecie
"Mój dom", książeczka niepokaźna i niezbyt gruba, a nie do pominięcia, bo rewelacyjnie pokazuje podstawowe zalety książek dla dzieci. Bo o co w tym całym pisaniu i malowaniu chodzi? O zabawę! O przyjemność, o wspólnie spędzany czas, o śmiech i zachwyt, kiedy cudza wyobraźnia prowadzi nas w miejsca, do których sami byśmy nie dotarli. Zamierzałam o tej książce napisać później, w większym tekście o domach w literaturze dla dzieci, ale nie - zbyt dużo Państwo stracicie, jeśli nie poznacie jej już teraz.
Delphine Durand stworzyła przewodnik po miejscu surrealistycznym i niemożliwym: spokojna okładka w żaden sposób nie sugeruje rozbuchania pomysłów, kształtów, pokoi i postaci, które wręcz rozsadzają od środka kartki. To nie jest książka do czytania, bo mieszkańcy domu niewiele mówią, ale za to można ją godzinami oglądać, śledząc i dopowiadając historie poszczególnych osób, stworów i potworów.
U nas bohaterem starszego syna został pan Cowieto ("Mamo, on wie, co to wielkość skalarna! Dlaczego ja nie wiem, co to jest wielkość skalarna? Dlaczego TY nie wiesz, co to wielkość skalarna?"), podczas gdy młodszy syn ukochał - przewidywalnie - pana Śmierdzikulę, a potem ruszył na poszukiwanie kotka poprzez zwały różnych różności, klamotów, wichajstrów, rzeczy, które nie istnieją oraz pomysłów, na które jeszcze nikt nie wpadł. Proszę koniecznie wybrać się na wycieczkę do tego domu - z pewnością kilka zakamarków czeka specjalnie na Państwa.
Wyboru książek dokonała: Anna Brzezińska
Wyboru książek dla najmłodszych dokonała Anna Brzezińska, historyk średniowiecza, pisarka i publicystka, trzykrotna laureatka Nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla, najbardziej prestiżowego polskiego wyróżnienia dla twórcy fantastyki, a prywatnie mama dwóch małych czytelników.