Premiera najnowszego kryminału o komisarzu Zakrzewskim. Sprawdźcie, jak powstawał!
Książki z pierwszej serii kryminałów Mieczysława Gorzki „Cienie Przeszłości” spotkały się z entuzjastycznym odbiorem ze strony czytelników. Dziś ma miejsce premiera „Polowania na psy” – wielowątkowej powieści, w której przenika się motyw Wrocławia, lat współczesnych i okresu stanu wojennego. O tym, jak wyglądały kulisy powstawania nowej powieści, opowiada sam autor cyklu.
Czy jest jakieś wydarzenie, które zapoczątkowało pomysł na „Polowanie na psy”?
Nie. Pomysł na książkę wpadł mi nagle do głowy już trzy lata temu, kiedy jeszcze pisałem cykl „Cienie przeszłości”. Pomyślałem wtedy, że umieszczenie części akcji w okresie stanu wojennego we Wrocławiu będzie ciekawym zabiegiem fabularnym.
Wszystkie postaci przedstawione w Twoich kryminałach są wielowarstwowe i autentyczne. Czy czerpałeś z ludzi, których znasz w prawdziwym życiu, aby pomóc rozwinąć te postacie, czy też są one bardziej połączeniem ludzi, których przypadkowo spotkałeś?
Nigdy nie wzoruję się na prawdziwych ludziach, a wszelkie podobieństwa są przypadkowe. Bardzo dbam o to, żeby postaci w moich książkach były realne i prawdziwe. Nawet te drugoplanowe i pojawiające się w ledwie kilku epizodach. Długo zastanawiam się jak taki bohater powinien wyglądać, jakie mam cechy, może mówi w sposób charakterystyczny, ma jakieś specyficzne gesty albo powiedzonka. Piszę dopiero wtedy, gdy taki zestaw cech uznam za satysfakcjonujący. Czasem zdarza się, że na kartach książki pojawiają się nowi bohaterowie wcześniej nie planowani, od razu obdarzeni pewnymi cechami osobowości i odpowiednio wyglądający. Nie wiem jak to się dzieje (śmiech). Czasem po jakimś czasie dołączają do galerii głównych bohaterów. Tak stało się chociażby z Kariną Buczko. W „Iluzji” wystąpiła w kilku scenach jako policjantka z patrolu, a w „Totentanz” była już główną partnerką Zakrzewskiego
Komisarz Zakrzewski ma prawdziwe poczucie sprawiedliwości i nigdy się nie poddaje. Skąd pomysł na tego zdeterminowanego detektywa?
Pomysł na komisarza Zakrzewskiego narodził się z przekory. Jako czytelnik kryminałów dość już miałem głównych bohaterów alkoholików, narkomanów, antypatycznych gburów, skorumpowanych glin, których ciężko jest polubić. Postanowiłem, że mój bohater będzie inny. Będzie sympatycznym, normalnym facetem mającym powodzenie u kobiet, jednak przez poświęcenie się w całości pracy będzie miał problemem z ułożeniem sobie życia osobistego. Równocześnie będzie prostolinijny i do bólu uczciwy. Jednym słowem chciałem, żeby czytelnik natychmiast się z nim zaprzyjaźnił i się z nim identyfikował. Chyba mi się udało.
Jak opisałbyś „Polowanie na psy” komuś, kto nie czytał żadnej z twoich poprzednich powieści?
„Polowanie na psy” to mocna, wielowątkowa kryminalna historia z odniesieniami do czasów stanu wojennego. Akcja toczy się w dwóch horyzontach czasowych. Współcześnie, komisarz Marcin Zakrzewski i jego ekipa ściągają zabójcę policjantów. Szybko okazuje się, że ta sprawa w jakiś sposób łączy się ze śledztwem sprzed lat. W 1982 roku kapitan Milicji Obywatelskiej Marek Piekło ścigał mordercę nazywanego Skalpelem. Razem z kapitanem zagłębiamy się w tamte mroczne czasy, kiedy bardziej od sprawiedliwości liczyły się interesy polityczne i własne korzyści. Podobnie jak w moich poprzednich książkach nie ma tu miejsca na kompromisy, sprawiedliwość musi zatriumfować nawet gdyby główni bohaterowie mieli za to zapłacić wysoką cenę. „Polowanie na psy” to pierwsza książka z nowego cyklu zatytułowanego „Wściekłe psy”.
Czy kryminały odgrywają rolę w ujawnianiu prawd o społeczeństwie?
Oczywiście kryminały mają wielki potencjał jeśli chodzi o próbę penetrowania najmroczniejszych stron ludzkiej natury, poznawania wszystkich odcieni zła w społeczeństwie, czy też próby analizy poznawczej, jaka jest geneza zbrodni i co pcha ludzi do zbrodni. Ja jednak przestrzegałbym przez zbyt wnikliwymi analizami tego typu i wyciąganiem pochopnych wniosków. Pamiętajmy, że kryminał jest literaturą rozrywkową mającą zapewnić czytelnikowi kilka chwil zapomnienia i dobrą zabawę.
Jak ważne są dla Ciebie badania oparte na faktach? Czy prawdę można nagiąć na rzecz lepszej opowieści bez przekraczania granic wiarygodności?
Oczywiście do każdej książki w jakiś sposób się przygotowuję. Odwiedzam miejsca, w których mają się rozegrać kluczowe sceny, dużo czytam o pracy policji i prokuratury. Nie zapominajmy jednak, że kryminały nie są książkami dokumentalnymi. Tak jak już wspomniałem, mają zapewnić czytelnikowi maksimum rozrywki, dlatego moim zdaniem autor może dowolnie naginać rzeczywistość do fabuły. Musi to jednak zrobić tak umiejętnie, żeby czytelnik tego nie zauważył, albo był na tyle wciągnięty w książkę, żeby nie zwrócił na to uwagi.
W „Polowaniu na psy” Wrocław odgrywa główna rolę. Czy wpisanie miasta do poprzedniego i nowego cyklu było dla Ciebie oczywiste?
Od wielu lat mieszkam we Wrocławiu, kocham Wrocław, jestem pasjonatem jego historii. Zaczynając pisanie książek o komisarzu Zakrzewskim naturalnym dla mnie było, że akcja w większości będzie działa się w tym mieście. Przecież Marcin Zakrzewski też jest wrocławianinem, mieszka na osiedlu Muchobór Wielki, pracuje w komendzie wojewódzkiej na Podwalu.
Co najbardziej charakteryzuje lub definiuje Twoje pisarstwo? Czy masz jakieś dziwactwa pisarskie lub motywy, które stale pojawiają się w twoich opowieściach?
Myślę, że cechą charakterystyczną moich książek są skomplikowane i wielowątkowe intrygi, i dbałość o logiczne wyjaśnienie wszystkich wątków otwartych w książce lub w całym cyklu oraz maksimum akcji, tak żeby czytelnik nie nudził się nawet przez moment.
Chyba jeszcze nie dorobiłem się żadnych pisarskich dziwactw. Wszystko jeszcze przede mną (śmiech). W formie ciekawostki powiem tylko, że nagminnie zdarza mi się mylić imiona i nazwiska postaci drugoplanowych. Zdarza się tak, że w jednym rozdziale piszę o Wójciku a w następnym ta postać nosi już nazwisko Wysocki, albo notorycznie mylę Grażynę z Bożeną. Redaktor ma później duży problem, żeby te błędy znaleźć i poprawić (śmiech).
Jak myślisz, jak rozwinąłeś się i zmieniłeś jako pisarz na przestrzeni lat?
Piszę od bardzo dawna i dopiero kilka lat temu poczułem się na tyle pewny efektów tego pisania, żeby pokazać je światu. W ten sposób światło dzienne ujrzał mój debiut czyli „Martwy sad”. Potem były kolejne dwie książki z tego cyklu i dopiero kiedy zabrałem się za pisanie „Polowania na psy”, dostrzegłem pewne zmiany w moim podejściu do tworzenia książki. Na pewno trochę dojrzałem i nabrałem pewności siebie. Zacząłem zwracać uwagę na inne rzeczy niż tylko główni bohaterowie, intryga i akcja pędząca z prędkością pociągu pospiesznego. Moja nowa książka jest trochę inna od poprzednich i mam nadzieję, że czytelnicy dostrzegą i zaakceptują tą zmianę.
Jak ważne jest dla pisarza wsparcie partnera lub rodziny?
To jest bardzo ważna sprawa. Pisząc, potrzebuję wielu godzin spędzonych w ciszy i skupieniu. Najważniejsze wsparcie ze strony rodziny, to zapewnienie mi tego czasu i dobre słowo, kiedy pisanie mi wyjątkowo nie idzie. Poza tym moja żona jest pierwszym surowym recenzentem nowej książki. Jeśli ona nie wyłapie niespójności i braku logiki w fabule, mogę być pewien, że wszystko jest OK (śmiech).
Czy w ciągu ostatnich lat pisania, pojawiły się jakieś punkty, w których pewien aspekt wydawał się nie do pokonania i myślałeś o poddaniu się? Jeśli tak, to jak sobie z tym poradziłeś?
Bardzo często podczas pisania zdarzają mi się sceny lub zakręty w fabule, z którymi początkowo nie mogę sobie poradzić. Wtedy na jakiś czas zostawiam ten fragment, piszę inny rozdział lub nawet zupełnie coś innego. Wiem, że potrzeba kilku dni czasu, żeby do głowy przyszło mi dobre rozwiązanie. Gdy mijają tygodnie a rozwiązania wciąż nie ma, zmieniam tak fabułę, żeby ominąć problematyczną scenę.
Jak myślisz, skąd bierze się w ludziach taka chęć czytania o zbrodniach i zanurzania się w tym ponurym, pełnym tajemnic klimacie?
Zło i występek towarzyszą ludziom od tysiącleci. Taką mamy naturę. Myślę, że wielu z nas lubi zapuścić się w zakazane rejony, których całe życie unikamy. Lubimy dreszczyk emocji, kiedy ścigamy morderców, nie ruszając się z miękkiego fotela i wiedząc, że na końcu i tak zatriumfuje sprawiedliwość i dobro.
Podobno zamierzasz napisać kolejne książki. Czy będzie to kontynuacja przygód Zakrzewskiego czy zupełnie inny temat i gatunek?
W tej chwili piszę kolejną książkę z komisarzem Zakrzewskim z cyklu „Wściekłe psy”, ale myślę żeby zrobić sobie przerwę od Zakrzewskiego.
Mam kilka pomysłów na książki w stylu horror&mystery, na klasyczne horrory, powieści fantasy i science-fiction. Niektóre z nich są jeszcze w fazie planowania, inne są już w fazie pisania. Być może jeszcze w tym roku ukaże się mój debiut w stylu fantasy.
W zaawansowanym stadium jest również mój projekt napisania kryminału w trochę innym, absolutnie bezkompromisowym stylu. Pomysł ma pewne cechy komedii kryminalnej, ja jednak nazwałem go „kryminałem cynicznym”. Mam nadzieję, że książka ujrzy kiedyś światło dzienne i spodoba się czytelnikom.
WP Książki na: