Debiut w przedszkolu
"O czym tu pisać?" - zapyta ktoś. - "To tylko prosta muzyka dla prostych ludzi, koniec tematu". Cóż, niekoniecznie tak musi być, jeśli spojrzymy na liczby. Bayer Full nie jest jedynie popularną kapelą biesiadną, to prawdziwa instytucja. Prężna machina, która sprzedała 16,5 miliona płyt (przypomnijmy, że w Polsce status złotej zdobywają płyty sprzedane w 15-tysięcznym nakładzie). Mowa tu oczywiście tylko o legalnych nośnikach - tych nielegalnych, rozprowadzanych na bazarach i kopiowanych na kaseciakach, nikt nigdy nie policzy. Czy tego chcemy czy nie, Bayer Full jest jednym z najistotniejszych polskich zespołów powstałych po roku 1989. A jego lider to jeden z nielicznych prawdziwych celebrytów środowiska discopolowego. Teraz już nie tylko w Polsce, ale również w... Chinach. Ale o tym później. Zacznijmy od początku.
Sławomir Świerzyński urodził się w 1961 roku w Gostyninie. Od dzieciństwa ciągnęło go do występowania na scenie -* pierwsze estradowe występy miał za sobą już w przedszkolu. Śpiewał od zawsze, więc miał najmocniejszy głos ze wszystkich dzieci. Świerzyński przywołuje zresztą w tym temacie następującą anegdotę: "Poszedłem z babcią do kościoła. Leciały teksty na wyświetlaczu. Ja ich jeszcze nie potrafiłem dobrze przeczytać, ale śpiewałem sobie te pieśni głośno i donośnie. I w pewnym momencie zorientowałem się, że *koło mnie zaległa zupełna cisza. Wszystkie kościelne śpiewaczki, które zawsze tak uwielbiają zawodzić, zamilkły. A jak jedna się wyrwała, to pozostałe fuknęły: 'Cicho bądź! Niech mały śpiewa!'. Od początku Bozia mi głos dała". To niejedyna predyspozycja Świerzyńskiego do występowania na scenie. Drugą jest... całkowity brak tremy. Niezależnie od tego, czy występuje przed polską, czy przed zagraniczną publicznością.