Wiek Kafki
1.
Nigdy się nie dowiemy, dlaczego właśnie tego dnia młody urzędnik Zakładu Ubezpieczeń Robotniczych od Wypadków, zamiast spędzić wieczór w towarzystwie przyjaciół w którymś z praskich lokali albo we własnym łóżku z ciekawą lekturą, usiadł za biurkiem, jakby mało mu było godzin spędzonych w biurze. Widocznie jednak tak być musiało, bo przecież właśnie tej nocy stał się tym, kim - jeśli wierzyć w przeznaczenie - pisane mu było się stać: jednym z największych pisarzy XX wieku. Wieku, który być może właśnie tamtej nocy z 22 na 23 września 1912 roku naprawdę się zaczął. Wieku Kafki. Gdy nad ranem odłożył pióro i przeczytał ukończone opowiadanie o młodym kupcu Georgu Bendemannie, który nie mogąc pogodzić się z tym, że nie spełnił pokładanych w nim przez rodzinę nadziei, przyjmuje wyrok ojca i rzuca się z mostu do rzeki, "krzycząc z cicha": "Drodzy rodzice, zawsze was przecież kochałem", czuł chyba satysfakcję, może ulgę, a na pewno zmęczenie po nieprzespanej nocy. Trudno jednak sobie wyobrazić, by już wtedy zdawał
sobie sprawę, co naprawdę się stało, bo przecież rzadko się zdarza, by nawet ktoś obdarzony darem jasnowidzenia przewidział własną przyszłość. Nie mógł więc wiedzieć, że w dwa miesiące po Wyroku napisze Przemianę, opowiadanie o młodym urzędniku Grzegorzu Samsie, który pewnego poranka, po przebudzeniu, stwierdził, że zamienił się w robaka, tak wielkiego, że z trudem mieścił się w pokoju na najwyższym piętrze Domu Oppeltów przy Rynku Staromiejskim. Pokoju, w którym mieszkał wtedy Kafka. Dlaczego Grzegorz Samsa zamienił się w robaka? Z tego samego powodu, dla którego Georg Bendemann rzucił się z mostu do Wełtawy: by uciec przed wyrzutami sumienia. Bo czy robak może mieć choć trochę sumienia? Nie więcej niż trup.
2.
Kafka, pisząc Przemianę, nie mógł wiedzieć, że za dwa lata wybuchnie wojna światowa, która pochłonie dziesięć milionów istnień ludzkich i całkowicie odmieni mapę Europy Środkowej. Miliony jej mieszkańców z dnia na dzień staną się obywatelami wcześniej nie istniejących państw, a zarazem rozbitkami po państwie, które przestało istnieć. Jak on sam, niemieckojęzyczny Żyd i obywatel monarchii, który w trzydziestym piątym roku życia stał się z mocy urzędu Czechosłowakiem. Takie przemiany miały być udziałem niemal każdego pokolenia dawnych obywateli ck monarchii i ich potomków w tym stuleciu, ale Kafka nie mógł o tym wiedzieć. Wtedy, we wrześniu 1912 roku, nie wiedział także, że dwukrotnie się zaręczy z Felicją Bauer, córką berlińskiego fabrykanta, którą poznał miesiąc wcześniej, i dwukrotnie ją porzuci. Nie wiedział też, że przyprawi rogi Ernstowi Polakowi, znajomemu z kawiarni literackich, tak jak i Polak nie mógł wiedzieć, że za kilka lat poślubi szesnastoletnią wówczas Milenę Jesenską. Gdzieś w Polsce dorastała
wtedy Dora Diamant, jedyna kobieta, przy której Kafka był naprawdę szczęśliwy i z którą chciał się ożenić. Małżeństwo nie doszło do skutku. Nie zgodził się na nie bogobojny ojciec Dory. Podobno gdy Kafka wyznał mu w liście, że stracił wiarę, lecz pragnie się nawrócić, niedoszły teść zasięgnął porady u cadyka z Góry Kalwarii, ten zaś odpowiedział krótko: "Nie". Kilka miesięcy później, 3 czerwca 1924 roku, Kafka zmarł na gruźlicę.
3.
Nie wiemy, czy rzeczywiście chciał się nawrócić. W rodzinie matki Franza, Loewych, nie brakowało rabinów i uczonych w Piśmie, ale jego ojciec Hermann Kafka równocześnie bogacił się, asymilował w środowisku niemieckim i obojętniał na sprawy wiary. Z syna wiejskiego szocheta - rytualnego rzeźnika, stał się - własnym wysiłkiem, ale i dzięki posagowi żony - właścicielem kilku praskich sklepów, z których największą dumą napawał go ten w pałacu Kinskich przy Rynku Staromiejskim w Pradze. W tym samym pałacu mieściło się niemieckie gimnazjum, do którego posłał Franza. Franz był najstarszy z sześciorga rodzeństwa. Dwaj jego bracia zmarli w dzieciństwie, ojciec widział więc w nim swego następcę i spadkobiercę. Czy można dziwić się furii, z jaką ten twardo stąpający po ziemi selfmademan reagował na "marzycielstwo" syna? Spodziewał się, że Franz pójdzie w jego ślady, zajmie się przedsiębiorczością czy handlem lub podejmie praktykę prawniczą. Czy nie po to opłacał jego edukację? Dopóki Franz uczęszczał do gimnazjum, ojca
cieszyły dobre oceny z wypracowań syna. Nawet jego udział w studenckich kółkach literackich znosił tak, jak znosi się wybryki młodych. Gdy jednak Franz w 1906 roku ukończył studia, ojciec ani myślał tolerować podobnych fanaberii. Nikt nie rodzi się pisarzem. Także Kafka, pisząc podczas studiów pierwsze drobne teksty, nie wiązał jeszcze swej przyszłości z literaturą. Jego marzenia o ucieczce spod kurateli ojca przybierały inne kształty; chciał wyrwać się w świat, tak jak to uczynili jego wujowie, którzy słali listy z Panamy, Chin i Konga, a o ich przygodach w zamorskich krajach krążyły w rodzinie legendy. W 1902 roku dziewiętnastoletni Kafka napisał do najstarszego z braci matki, Alfreda Loewy, w owym czasie dyrektora towarzystwa kolei żelaznych w Hiszpanii, z prośbą o posadę za granicą. Wuj, rzecz jasna, zbył go byle czym, ale pięć lat później, gdy bratanek ukończył studia, wystarał mu się o posadę, nie za granicą jednak, lecz w praskim przedstawicielstwie firmy Assicurazioni Generali. Kafka po roku
przeniósł się do Zakładu Ubezpieczeń Robotniczych od Wypadków i ugrzązł tam na dobre - opuścił biuro dopiero w 1922 roku, z zaawansowaną gruźlicą, by resztę życia spędzić w sanatoriach. Marzenie o wyjeździe na koniec świata towarzyszyło mu jednak do ostatnich chwil; podobno niedługo przed śmiercią chciał wyjechać do Palestyny.
4.
Praca w biurze uniezależniła go finansowo od ojca, a przy tym nie absorbowała jego uwagi po godzinach pracy. Wyprowadził się z domu, wynajmował coraz to nowe mieszkania. Był więc wolny, ale za to musiał znosić pogardę ojca. A tego właśnie znieść nie mógł. Latem 1911 roku ostatni raz spróbował spełnić pokładane w nim nadzieje. Za namową rodziny został, wraz z mężem swej siostry Gabrieli, Karlem Hermannem, współwłaścicielem fabryki azbestu Prager Asbestwerke Hermann & Co. Wytrzymał w tej roli do jesieni 1912 roku. Trudno nam sobie wyobrazić Kafkę w roli przedsiębiorcy, w istocie taka wizja budzi w nas śmiech, ale skąd sam Kafka, wówczas niespełna trzydziestoletni, miał wiedzieć, że jego przeznaczeniem jest pisarstwo? Potrzebował tego roku, musiał spróbować stać się takim, jak jego kuzyni i wujowie, zajęci wyłącznie zarabianiem pieniędzy, by zrozumieć, że nie potrafi tak żyć, że nie umie poświęcić reszty życia biuru i fabryce. Nawet jeśli od tego zależało, czy najbliżsi uznają go wreszcie za swego. Myślał o
samobójstwie. I może rzeczywiście skończyłby jak jego siedemnastoletni kuzyn Oscar, który zastrzelił się po niezdanym egzaminie do szkoły kadetów kawalerii - gdyby nie kartka papieru i ołówek. Zamiast siebie bowiem w nocy z 22 na 23 września 1912 roku uśmiercił swego sobowtóra Georga Bendemanna. Umarł Georg Bendemann. Urodził się Franz Kafka.
5.
Prawdopodobnie Rynek Staromiejski w Pradze jest miejscem, które najczęściej przychodzi mi do głowy w wolnych chwilach, w przerwie na papierosa, a najczęściej w pociągu, którym dojeżdżam do pracy z podwarszawskiej miejscowości, jednej z tych szczęśliwych mieścin, których mieszkańcy codziennie dojeżdżają pociągiem podmiejskim do stołecznych, a więc najlepiej płatnych miejsc pracy, renomowanych uczelni, najlepszych kin, kawiarń i sklepów. Ci, którzy jeżdżą tą trasą dostatecznie długo, prędzej czy później przesiadają się do własnych samochodów, by pokonywać ją wiecznie zapchaną szosą. Zyskują przez to komfort jazdy, unikają wystawania na peronach w nerwowym oczekiwaniu na spóźniające się pociągi, uwalniają od tłoku. Tracą jednak tę godzinę czy dwie, które większość pasażerów pociągów podmiejskich wciąż jeszcze poświęca na lekturę. Niedawno zobaczyłem w pociągu dziewczynę czytającą Proces Kafki. I nie wyjąłem już własnej lektury z teczki, zamiast tego przeniosłem się w wyobraźni na Rynek Staromiejski w Pradze i
stamtąd spróbowałem odgadnąć, co mogło skłonić tę dziewczynę do sięgnięcia po Proces. Może po prostu przerabiają go w szkole? A może wróciła właśnie z wycieczki do Pragi i postanowiła przekonać się, kto zacz ten Kafka, na którego podobiznę natykała się tam co krok (może nawet kupiła sobie koszulkę z jego wizerunkiem)? Nie zapytałem o to, bo ile razy zdarzyło mi się rozmawiać z kimś o książkach Kafki, miałem wrażenie, że się zgrywam, i nie było to miłe uczucie.