Powstanie warszawskie powinno być przestrogą
Temat trudny do udźwignięcia
O powstańczych zrywach, Baader-Meinhof, pisaniu o mężczyznach i tym, co naprawdę myśli o powstaniu warszawskim, w rozmowie z WP opowiada Maria Nurowska.
O powstańczych zrywach, Baader-Meinhof, pisaniu o mężczyznach i tym, co naprawdę myśli o powstaniu warszawskim, w rozmowie z WP opowiada Maria Nurowska.
Robert Ziębiński, WP.PL: Oś fabularna " Miłość rano, miłość wieczorem " opiera się na, wydawałoby się, pomyśle prostym: on i ona, rozdzieleni przez polityczną zawieruchę, spotykają się po latach. Prosty pomysł szybko komplikuje Pani jednak biografiami bohaterów: byli powstańcy, Baader-Meinhof, współpraca ze Stasi... Intryguje mnie, jak powstawała ta książka. Jak kolejne wątki w Pani głowie nakładały się na siebie?
Maria Nurowska: Historia trzech przyjaciół z powstania warszawskiego miała stać się moim debiutem, ale mimo że "materiał" sam wpadł mi w ręce - moi przyszli bohaterowie przyjeżdżali latem na Mazury, do leśniczówki, w której się wychowywałam - nie udźwignęłam tego. Zawsze jednak wiedziałam, że o nich napiszę. I pisząc teraz swoją książkę, miałam przed oczyma ich twarze. Byłam wtedy licealistką i z wypiekami na policzkach słuchałam ich opowieści przy ognisku. To był taki trójgłos na temat powstania, starałam się teraz go wiernie opisać. Moją wielką fascynacją stał się pierwowzór Ola - był z nich najprzystojniejszy i bardzo szarmancki wobec dam, nawet wobec takiej smarkuli, jaką wtedy byłam.