Denerwowniki - to słowa oznaczające przekleństwa; migadełka – to kierunkowskazy, a lodowatka - to po prostu zimny sok. „Dziennik” prezentuje dziecięcy język, który zostanie ujęty w specjalistycznym słowniku. Publikacja trafi wkrótce do księgarń.
Słownik języka dziecięcego autorstwa Damiana Strączka ma zawierać ok. 200 najoryginalniejszych słów wymyślonych i używanych przez maluchy i 350 historyjek, w których najmłodsi błysnęli ciętą ripostą.
Zdaniem językoznawcy prof. Jerzego Bralczyka słownik może pomóc w zrozumieniu procesu uczenia się języka przez człowieka. Słownictwa dzieci nie należy lekceważyć. Wielu naukowców dopatruje się w nim bowiem pierwotnego języka.
Do wymienionych dodajmy więc jeszcze kilka słowotwórczych możliwości maluchów. Poluzak to narzędzie takie jak śrubokręt czy kombinerki, dżydżyt - to zamek błyskawiczny, psiełonki – to pieniądze, a tryskanna - to nic innego jak fontanna. A na wszelkie kosmetyki mamusi, począwszy od lakieru do włosów, poprzez kremy, a skończywszy na pudrach, dzieci mówią malo.