Postapokalipsa przypomina nam, że wojna jest możliwa
Wywiad z Pawłem Majką
"Żyjemy obecnie w bardzo wygodnym świecie. Tak wygodnym, że sama myśl o wojnie wydaje się wielu z nas mało prawdopodobna" - o schronach w Nowej Hucie, możliwości wojny i postapokalipsie rozmawiamy z Pawłem Majką, autorem "Dzielnicy obiecanej", pierwszej polskiej powieści rozgrywającej się w uniwersum "Metro 2033".
"Żyjemy obecnie w bardzo wygodnym świecie. Tak wygodnym, że sama myśl o wojnie wydaje się wielu z nas mało prawdopodobna" - o schronach w Nowej Hucie, możliwości wojny i postapokalipsie rozmawiamy z Pawłem Majką, autorem "Dzielnicy obiecanej", pierwszej polskiej powieści rozgrywającej się w uniwersum "Metro 2033".
Tomasz Pstrągowski: Bohaterowie "Dzielnicy obiecanej" pochodzą z Federacji Schronów Starej Nowej Huty. To kompleks schronów przeciwatomowych pod Nową Hutą, które naprawdę istnieją. Kiedy powstały i kto je budował?
Paweł Majka:Schrony pod budynkami Nowej Huty były budowane na bieżąco, w miarę jej wznoszenia. Stara Nowa Huta (czyli jej centrum) była budowana tak, by w razie wybuchu bomby atomowej po pierwsze odprowadzić energię od kombinatu (stąd promienisty układ szerokich ulic, w każdym razie pierwotnie), po drugie zapewnić przeżycie pracownikom tego kombinatu, by jak najszybciej mogli znów zacząć pracować. Dziś zdarza nam się zapomnieć co naprawdę znaczyła Zimna Wojna. To nie były tylko potyczki szpiegów, jak mogło by wynikać to z filmów sensacyjnych, ale całkiem poważne przygotowywanie się do wojny w Europie. Stąd układ kolejowy i drogowy w Polsce przystosowany był do przejazdu wojsk ze wschodu na zachód (nawet dziś widać to na mapach kolejowych), więcej szpitali zbudowano na zachodniej ścianie Polski niż wschodniej (żeby można było szybko hospitalizować rannych z bitew na terenie Niemiec), stąd i schrony pod Nową Hutą. Oczywiście, powstawały na zlecenie państwa. Coś takiego w PRL nie mogłoby być budowane z
prywatnej inicjatywy.
Tomasz Pstrągowski: Można je zwiedzać?
Paweł Majka: Schrony może Pan "zwiedzić", jeśli zna Pan kogoś, kto nad nimi mieszka, bo znaczną część z nich oddano do dyspozycji wspólnot mieszkaniowych. Nie wiem tylko, czy jest tam co zwiedzać - ja odwiedziłem po znajomości jeden z nich, był zamieniony w graciarnię. Do zwiedzania przystosowany jest schron pod Muzeum PRL, tyle, że muzeum, o ile wiem, jest w tej chwili nieczynne. Ale plany jego ponownego uruchomienia istnieją. Wtedy warto się tam wybrać i zobaczyć jak taki schron wygląda.