"Porady dla psychopatów": Wiara czyni cuda. Nigdy odwrotnie
Okrutne to pisać w taki dzień. Trudno, to jest poradnik dla psychopatów. A więc: porzućcie wszelkie oczekiwania, którzy to czytacie!
Termin tej publikacji zobowiązuje. Niełatwo jest debiutować ze swoim poradnikiem dla psychopatów w dzień Zmartwychwstania. Człowiek wobec takiego terminu tkwi sparaliżowany przed monitorem i waży każde słowo. Co by nie napisał, śmierć. A wszystko blednie, kiedy idzie o śmierć. Ale żeby to chociaż śmierć była! Śmierć to, owszem, rzecz tajemnicza, pociągająca. Ale przynajmniej istnieje. Jest wynikiem życia, jak dwa razy dwa równa się cztery. Ale zmartwychwstanie to już dzielenie przez zero. Tu trzeba sięgnąć po aksjomat, żeby przebrnąć ten rollercoaster i nie wylecieć z wagonika. Tym czymś jest wiara.
Jeśli masz umysł ścisły, wiesz dobrze, jak trudno żyć w oparach absurdu. Najlepiej go odrzucić, albo po prostu przyjąć i nie zgłębiać. Ludzie tak najczęściej robią. Wszak jesteśmy zwierzętami stadnymi i musimy ze sobą wytrzymać. Z jakiegoś powodu potrzebujemy rozmawiać. Z jeszcze bardziej niepojętego powodu potrzebujemy wierzyć.
Wiara to pojęcie względne. Może dotyczyć historii młodego mężczyzny, którego zwłoki po trzech dniach ożyły i powędrowały ku niebu. Ale może też dotyczyć zwykłego życia, codziennych spraw. Oczekiwań. Że po męczeńskim żywocie czeka nas nagroda. Że ktoś nas kiedyś doceni. Mąż? Matka? Teściowa?! Skoro nigdy to nie nastąpiło, to wreszcie nastąpi. Wszystko wskazuje na to, że ten cud przed nami. Wiara czyni cuda. Poświęcamy się więc, tkwiąc w swoim poczuciu krzywdy przez dziesiątki lat i czekając na jakiś spektakularny fajerwerk docenienia. Kiedyś to nastąpi. Może na łożu śmierci? Może jak umrzemy?
I tu muszę was rozczarować. Okrutne to pisać w taki dzień, ale trudno. To jest poradnik dla psychopatów. Nie ma zmiłuj. To nigdy nie nastąpi. Kto was do tej pory ani razu nie docenił – nigdy was nie doceni. Ani na łożu śmierci. Ani po śmierci. Wiara czyni cuda. Niestety, nigdy odwrotnie. Porzućcie więc wszelkie oczekiwania, którzy to czytacie.
Oczekiwania zatrzaskują was w ciasnym wyobrażeniu czegoś, co od was nie zależy. Zamykają na to, co się stanie, bo już przecież wiecie, a raczej wierzycie w to, co się stanie. To tak, jakbyście przystępowali do rozwiązywania zadań z samymi niewiadomymi, choć na biurku leżą tablice matematyczne. A wy nic. Nie otworzycie ich. Nie dowiecie się. Przecież dawno już wymyśliliście, że X to coś tam. Tylko że jakoś się nie sprawdza. Nikt was nie docenia, nikt wam życia nie ułatwia. Dopóki sami sobie go nie ułatwicie. I tu dochodzimy do sedna.
Jak to w matematyce bywa, jest wyjątek reguły. Istnieje pewien rodzaj wiary bez niewiadomych. Ta wiara bez zaglądania do zbioru danych daje niezły wynik. Jak to możliwe? To proste. Nie trzeba zaglądać do podręcznika, żeby wiedzieć. Wystarczy zajrzeć do własnej głowy. Tak, to jest wiara w siebie. Jedyny aksjomat bez chwiejnych przypuszczeń. Nie czekaj aż ktoś cię doceni. Po prostu sam(a) się doceń.
Sylwia Kubryńska, pisarka, felietonistka, autorka książek: Kobieta dość doskonała, Furia Mać!, 30 sekund. Od wielu lat prowadzi bloga Najlepszy Blog na Świecie. W maju wychodzi jej najnowsza powieść Mama.