Polskie tradycje bożonarodzeniowe

Polskie tradycje bożonarodzeniowe

Obraz

/ 11Polskie tradycje bożonarodzeniowe

Obraz
© AFP

Boże Narodzenie - jedno z najważniejszych świąt chrześcijańskich - zostało wprowadzone dla uczczenia tajemnicy narodzin Jezusa Chrystusa. Jest obchodzone od IV wieku. Czas ten tradycyjnie upływa w atmosferze radości i na rodzinnym śpiewaniu kolęd i składaniu wizyt.

Pierwsza wzmianka o obchodach Bożego Narodzenia pochodzi od kronikarza, który zapisał ją w 336 roku. Według najbardziej prawdopodobnego wyjaśnienia chrześcijanie, nie znając faktycznej daty narodzin Chrystusa, obrali dzień przesilenia zimowego obchodzonego 25 grudnia w Rzymie pogańskim ku czci boga Słońca, by przeciwstawić mu narodzenie Boga Człowieka.

Data Bożego Narodzenia została przypuszczalnie wydedukowana z apokryfów Nowego Testamentu, gdzie jest mowa o poczęciu Chrystusa 25 marca. Stąd też Jego narodzenie powinno przypadać 25 grudnia.

W przeszłości Boże Narodzenie zwane było w Polsce Godami, Godniami lub Godnymi Świętami - od starosłowiańskiego słowa god, czyli rok. Nazwą Gody określano nie tylko dwa świąteczne dni, ale też czas od Bożego Narodzenia do święta Trzech Króli 6 stycznia, gdyż jeszcze na początku naszego stulecia Boże Narodzenie świętowano przez całe dwanaście dni.

Pierwszy dzień Bożego Narodzenia, 25 grudnia, rozpoczynało poranne nabożeństwo. Potem czas spędzano przy suto zastawionym stole, na rozmowach, śpiewaniu kolęd, modlitwie i odpoczynku. Tego dnia powstrzymywano się od wszelkiej pracy, nie wolno było sprzątać, rąbać drewna, przynosić wody ze studni, a nawet gotować. Tradycja zakazywała również czesania się, przeglądania się w lustrze i spania w ciągu dnia, zwyczajowo nie urządzano w tym dniu wesel ani zabaw, poza najbliższą rodziną nie składano i nie przyjmowano wizyt.

Drugi dzień świąt jest dniem poświęconym męczeństwu św. Szczepana. W przeszłości popularnym zwyczajem, związanym prawdopodobnie z wczesnochrześcijańskimi praktykami zaklinania urodzaju, było obrzucanie się ziarnem. Podczas składania sobie życzeń sypali nim domownicy i sąsiedzi, dzieci używały go podczas powrotu z nabożeństwa do psot i zabaw, a kawalerowie nie szczędzili ziarna do obsypywania dziewcząt. Podobnie jak w pierwszy dzień świąt, nie pracowano, za to popularne było składanie wizyt rodzinie i sąsiadom.

Jeszcze na początku XX wieku drugi dzień świąt rozpoczynał dwanaście tzw. szczodrych dni (zwanych też czasem Godami), które trwały aż do Trzech Króli.Świętowano je podobnie jak Boże Narodzenie - nie należało pracować, za to trzeba było bawić się, jeść i odpoczywać.

/ 11Polskie tradycje bożonarodzeniowe

Obraz
© AFP

Świętowanie Bożego Narodzenia 25 grudnia jest datą umowną, nie znamy bowiem prawdziwego dnia narodzin Jezusa Chrystusa - przypomniał kierownik Katedry Filologii Biblijnej Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, ks. dr hab. Krzysztof Bardski.

– Ustalenie dnia narodzin Jezusa Chrystusa na 25 grudnia miało miejsce za panowania cesarza Konstantyna, kiedy chrześcijaństwo stało się religią panującą w imperium rzymskim – powiedział ks. Bardski.

Jak wyjaśnił, chrześcijanie zastąpili dawne pogańskie święto niezwyciężonego boga słońca (Natale Solis Invicti) świętem narodzin Chrystusa.

– W symbolice chrześcijańskiej, zgodnie z kantykiem Zachariasza (jedna z pieśni w Ewangelii św. Łukasza - PAP) i proroctwem Malachiasza, słońce było symbolem Chrystusa. Z tym łączy się też dodatkowy wymiar symboliczny - od 25 grudnia powiększa się dzień, słońce - Chrystus niejako wzrasta – wyjaśnił.

Nieznany jest dokładny rok narodzin Chrystusa. Badacze przyjmują różną datę, opierając się m.in. na zapisach ewangelicznych, czy kronikarzach chrześcijańskich.

– Pierwszym chrześcijańskim teologiem, który próbował, na podstawie datacji panowania poszczególnych cesarzy, określić rok narodzin Chrystusa jest Dionizy Mniejszy – powiedział ks. Bardski. Ten żyjący w IV w n.e. kronikarz ustalił datę narodzin Jezusa na 4. rok p.n.e.

Ewangelia św. Mateusza podaje, że Chrystus urodził się za czasów Heroda Wielkiego. Ten król żydowski zmarł około 4 roku p.n.e., a Chrystus musiał urodzić się kilka lat przed tym faktem. Z kolei Ewangelia św. Łukasza podaje, że narodzenie Jezusa miało miejsce w czasach kiedy panował cesarz rzymski Oktawian August (lata 31 p.n.e-14 n.e.).

/ 11Polskie tradycje bożonarodzeniowe

Obraz
© AFP

Tego dnia o zmroku spożywamy uroczystą wieczerzę w gronie rodzinnym. Poprzedza ją łamanie się opłatkiem, składaniem życzeń świątecznych. Towarzyszy jej również wzajemne obdarowywanie się prezentami.
,br> Według tradycji, uroczysta wieczerza powinna być postna, co obecnie - zgodnie z nową formułą przykazań kościelnych - nie jest obowiązkowe. Wigilia postna obowiązuje katolików jedynie wówczas, gdy przypada w piątek.

Od 2003 roku - zgodnie z formułą przykazań kościelnych, zatwierdzonych przez Watykańską Kongregację Nauki i Wiary - formalnie nie obowiązuje już post w Wigilię Bożego Narodzenia. Biskupi polscy zachęcają jednak ludzi wierzących do dochowania wierności wieloletniej tradycji - wigilijnego postu.

Początkowo wigilię praktykowano przed wszystkimi uroczystościami roku liturgicznego. W czasach nowożytnych upowszechniła się wigilia w przeddzień Bożego Narodzenia i była wyłącznie określeniem wieczerzy postnej przed uroczystością pamiątki Narodzenia Chrystusa.

W Wigilię na wsi i w dworach umieszczało się w czterech rogach głównej sali (izby) cztery snopy zbóż: pszenicy, żyta, jęczmienia i owsa, aby Boże Dziecię nie skąpiło w Nowym Roku niezbędnego pokarmu dla zwierząt i ludzi. Stół pokrywano sianem i białym obrusem, co miało przypominać ołtarz i pieluszki Dzieciątka. Ustawiano osobne zestawy dla członka rodziny zmarłego w bieżącym roku, a także dla przypadkowo zjawiającego się gościa.

Ojciec rodziny lub najstarszy wiekiem rozpoczynał wieczerzę modlitwą, odczytaniem opisu narodzenia Pańskiego z Ewangelii św. Łukasza. Następnie dzielono się opłatkiem i składano sobie życzenia. Do tego doszedł później zwyczaj ubierania choinki i obdarowywania się prezentami.

/ 11Polskie tradycje bożonarodzeniowe

Obraz
© AFP

„Obchodzono je hucznie, żarłocznie i głośno; pito ponad miarę” - pisze Jan Stanisław Bystroń (1892-1964), autor klasycznego dzieła Dzieje obyczajów w dawnej Polsce.

W niektórych okolicach odbywały się wówczas tzw. „kradzieże na Szczęście”, czyli próby zapewnienia sobie pomyślności w nowym roku przez... zagarnięcie dobytku sąsiada. Porywano np. worki zboża. Zwykle społeczność traktowała to pobłażliwie, uznając za żart. Zwyczaj bywał jednak często usprawiedliwieniem poważniejszych kradzieży.

Polska szlachta uważała że pochodzi od Sarmatów - koczowniczych plemion, zamieszkujących do III w. p.n.e. obszary między Donem a Wołgą; od Sarmatów wywodzono też szlacheckie tradycje, m.in. gościnność. Obowiązkiem gospodarza przyjmującego gości była prynuka, czyli zapraszanie, a często przymuszanie gości do nadmiernego jedzenia i picia.

Aby przetrzymać sarmacką ucztę, trzeba było mieć końskie zdrowie. Zaczynało się od toastów, a gdy wyczerpały się pomysły biesiadników, piło się już bez toastów. Kto miał słabszą głowę, starał się podstępem zmylić czujność gospodarza. Pilnowano jednak gości, by pili jak najwięcej. Za każdym czatował pachołek z gąsiorkiem, a bywało, że nawet pod stołem sadzano służących, aby dolewali tym, co wino wylewają potajemnie - pisze Jan Stanisław Bystroń. Zdarzały się też wyścigi pucharowe - kto prędzej wypije.

Były również zakłady o wypicie duszkiem ogromnych garnców. Kapela grała melodie wyznaczające czas wypicia garnca z alkoholem - kto nie zdążył, temu nalewano od nowa i powtarzano całą operację. Wymyślano rozmaite reguły picia - kto ich ściśle nie przestrzegał, musiał wypić jeszcze więcej niż inni.

Teatralnym gestem było tłuczenie kielicha - oznaczało to, że nikt nie jest godzien pić z naczynia, którym spełniono już toast. Pito także z panieńskich trzewików, zdarzały się toasty z butów dygnitarskich.

/ 11Polskie tradycje bożonarodzeniowe

Obraz
© AFP

Według niektórych wierzeń, przebieg Wigilii może mieć wpływ na cały nadchodzący rok, dlatego należy zastosować się tego dnia do licznych zakazów i nakazów.

Aby w następnych miesiącach zachować dobre samopoczucie i energię, w Wigilię należało wstać wcześnie rano i umyć się w rzece lub w strumieniu. Mimo obowiązującego postu, pozwalano sobie na kromkę chleba maczanego w miodzie i odrobinę wódki, by w ciągu całego roku nie brakowało jedzenia i picia. Nie wolno było niczego pożyczać, bo groziło to utratą mienia; nie zawadziła natomiast drobna kradzież - miała zapewniać powodzenie w handlowych przedsięwzięciach.

Powszechna była wiara, że dusze zmarłych mogą w Wigilię opuszczać zaświaty i pod różną postacią odwiedzać domy bliskich. Stawiano więc dla niespodziewanych gości dodatkowe nakrycie, pozostawiano dla nich resztki potraw z wigilijnej wieczerzy i nie mytą zastawę na stole. Na wszelki wypadek dmuchano na krzesło, zanim się na nim usiadło i szeptem przepraszano mogącą tam odpoczywać duszę. Aby nie przestraszyć, ani nie zranić duchów, nie wolno było pluć, wylewać pomyj, rąbać drew, prząść ani szyć.

Pełna cudów - według ludowych wierzeń - była wigilijna noc, bo cała ziemia i wszechświat łączyły się, by wspólnie uczcić narodziny Chrystusa. Wierzono, że ziemia otwiera się i pokazuje swe skarby, w sadach drzewa okrywają się kwiatami i natychmiast wydają owoce, zwierzęta leśne budzą się z zimowego snu, a bydło, przed wiekami obecne przy narodzinach Jezusa o północy na chwilę klęka przy swych żłobach.

Niewielu jednak mogło ujrzeć te cuda, bo były one dostępne tylko ludziom bez grzechu, o prawym charakterze i niezwykłej odwadze. Nie było też śmiałków, chętnych do podsłuchiwania nocnych rozmów zwierząt - legendy głosiły bowiem, że mogą one przepowiedzieć śmierć gospodarzy lub członków rodziny.

Boże Narodzenie jest obchodzone od VI w., lecz poprzedzający je dzień wigilijny zaczęto świętować dopiero dwa stulecia później. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa termin tych świąt był ruchomy. Ostatecznie za najwłaściwszy do obchodów narodzenia Chrystusa uznano czas przesilenia słonecznego - święto obchodzone również w kulturze antycznej, perskiej i egipskiej.

/ 11Polskie tradycje bożonarodzeniowe

Obraz
© AFP

Jak mówi Elżbieta Kaczmarek, etnograf z Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie, w wigilijną noc na Warmii do dzieci przychodzi orszak Szemela, czyli biały koń, przypominający krakowskiego lajkonika, ze sługami.

Szemel, wcielając się w świętego Mikołaja, rozdaje prezenty tylko najmłodszym. Dorośli dostają słodycze. Pierniki, cukierki i orzechy znajdują się na stole wigilijnym albo pod choinką.

Resztkami z kolacji wigilijnej częstowano zwierzęta domowe oraz dusze zmarłych. Zostawiano im oprócz jedzenia także ogień w piecu, by mogły się ogrzać. Na posypanych piaskiem ławach stojących obok pieca miano potem znajdować ślady odpoczywających dusz.

* Do 1910 roku w warmińskim domu nie było choinki.* Rolę drzewka pełnił snop zboża ustawiony w kącie izby.

Po kolacji Warmiacy szli do kościoła na pasterkę, która rozpoczynała się nie o północy, ale o 5 rano pierwszego dnia świąt Bożego Narodzenia. Drugiego dnia - zgodnie ze zwyczajem - w kościele święcono wino, przyniesione przez wiernych. Posłużyło ono w wigilię Nowego Roku jako dodatek do ciasta zwanego Nowolatkiem.

Na Warmii przez cały okres świąt Bożego Narodzenia trzeba było powstrzymać się od ciężkich prac, a już absolutnie nie wolno było wykonywać prac związanych z ruchami okrężnymi.
<,br> Na przykład szycie na okrętkę przez gospodynie mogło wróżyć szybkie urodzenie się cieląt, które miały zaszyte pyski, prace związane z przędzeniem miały oznaczać pokręcenie się spraw w gospodarstwie albo przywłóczenie się wilków, smażenie skwarek mogło spowodować zagnieżdżenie się wszy, a gotowanie grochu - rychłe pojawienie się wrzodów u domowników.

/ 11Polskie tradycje bożonarodzeniowe

Obraz
© AFP

Warmińskie panny swą matrymonialną przyszłość przepowiadały z ciasta zwanego Nowolatkiem. Lepiono z niego figurki o kształtach człowieka, krzyża, różańca i pierścionka, które następnie ukrywano pod odwróconymi miseczkami. Dziewczyna, która wylosowała figurę człowieka miała wkrótce spodziewać się dziecka, pierścionek oznaczał szybkie zamążpójście, różaniec - życie w klasztorze, a krzyżyk - rychłą śmierć.

Nowolatek miał przynieść gospodarzom także obfitość w polu i w sadzie. Gospodarz zanosił okruchy ciasta do sadu i rozrzucając je mówił: „Ja ci daje nowe lato, a ty daj mi owoc za to”.

Dużym powodzeniem cieszyła się także zabawa zwana chwytanie szczęścia, polegająca na wyłowieniu ustami pieniążka, który został wrzucony do miski z wodą.

Bardzo popularne były wróżby na pogodę. Gospodynie wypatrywały jaka jest pogoda w ciągu 12 kolejnych nocy pomiędzy Wigilią Bożego Narodzenia a świętem Trzech Króli. Pogodne noce zwiastowały urodzaj w zbliżającym się roku.

W święta Bożego Narodzenia obowiązywały też szczególne zakazy. Nie wolno było rozwieszać prania, bo dusze zmarłych mogły się powiesić, a to nie wróżyło dobrze gospodyni. Nie wolno było wylewać bez uprzedzenia wody za próg, bo można było przy okazji oblać duszę, a wówczas czekałoby nas suszenie jej koszuli do końca naszego życia. Gospodynie uprzedzały więc wszystkich zmarłych słowami: uciekajcie wszystkie dusze, bo ja wodę wylać muszę.

Warmińskich gospodarzy odwiedzali przebierańcy zwani Rogalami. Nazwę zawdzięczają od rogatych pączków - racuchów jakie dostawali za życzenia i przyśpiewki od gospodyń.

/ 11Polskie tradycje bożonarodzeniowe

Obraz
© Inne

Jednym z takich tajemniczych i dziś zapomnianych zwyczajów było wprowadzanie na wigilię lub drugiego dnia świąt (w zależności od okolicy) konia do domu. Zwierzę częstowano owsem, a osobę, która go przyprowadziła - wódką. Konia następnie oprowadzano trzykrotnie wokół izby, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Miało to zapewnić szczęście na cały następny rok.

– A kupę szczęścia miało przynieść, gdy taki koń załatwił w izbie swoje potrzeby fizjologiczne. Taki prezent to była pewna pomyślność w nadchodzącym roku dla gospodarza i jego rodziny – powiedział dyrektor Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie, Krzysztof Ruszel.

Innym zwyczajem było trzymanie łyżki w dłoni przez cały czas trwania wieczerzy wigilijnej i jedzenie nią wszystkich potraw. Miało to zapewnić dostatek pożywienia przez cały rok. Upuszczenie łyżki było złą wróżbą - zapowiadało, że osoba, która ją upuściła, nie doczeka następnej wigilii. Taką wróżbę odczytywano zwłaszcza z upuszczenia łyżki na podłogę.

Natomiast w Boże Narodzenie konieczne było zachowanie absolutnej ciszy. Wierzono, że dzień ten jest czasem szczególnej bliskości zmarłych. Dlatego też zakazane było hałasowanie i wykonywanie niektórych czynności, zwłaszcza tych hałaśliwych. Cisza miała zapewnić przychylność dusz, które w tym czasie odwiedzały domy.

Aby nie przeszkadzać duszom w ich odpoczynku nie wchodzono do komór, które były zwyczajowym miejscem przechowywania odzieży. Ubrania należało przenieść do izby poprzedniego dnia. W niektórych domach nakazu ciszy przestrzegano do tego stopnia, że oliwiono zawiasy w drzwiach, by nie skrzypiały przy otwieraniu. Wierzenie w obecność dusz wiązało się także z zakazem gotowania. Wolno było jeść jedynie to, co zostało z wigilijnej kolacji. Potrawy te jednak spożywano na zimno, nie wolno bowiem było rozpalać ognia w piecu, by podgrzać dania, ponieważ - jak wierzono - piec to także siedlisko dusz przodków.

Kolejny zakaz dotyczył opuszczania gospodarstw, wolno było jedynie pójść do kościoła. Zakaz ten wynikał z przekonania, że dom to miejsce bezpieczne, przychylne człowiekowi. W wielu okolicach oczekiwano odwiedzin samego Jezusa, który właśnie w tym dniu miał chodzić po kolędzie. Wcześniej zapalano lampy i stawiano w oknach, aby wskazać Mu drogę.

Bardzo charakterystycznym zwyczajem bożonarodzeniowym było spanie na słomie rozłożonej na podłodze. Według etnografów, interpretacji tego zwyczaju jest kilka, m.in. podobieństwo do żłóbka, w którym urodził się Chrystus, oraz zaklinanie urodzaju. Jednak najprawdopodobniej w ten sposób odstępowano na tę noc wygodne spanie w ciepłym łóżku duszom zmarłych.

Tak przygotowane słomiane posłanie sprzątano dopiero po północy, gdy następował drugi dzień świąt, kontrastujący nastrojem z Bożym Narodzeniem - gwarny, wypełniony śmiechem, radosnymi zabawami i odwiedzinami dzień św. Szczepana. W tym dniu od wczesnych godzin rannych chłopcy odwiedzali dziewczęta w domach. Dostawali okup, najczęściej w postaci wódki, gdy zastali dziewczynę w izbie, w której na podłodze leżała jeszcze słoma.

Rozmaite zwyczaje, czynności, które nam obecnie wydają się niezrozumiałe, kiedyś miały swoje miejsce i uzasadnienie. W ówczesnym światopoglądzie wszystko to pełniło określoną funkcję– wyjaśnił Ruszel.

/ 11Polskie tradycje bożonarodzeniowe

Obraz
© Inne

Jednym z takich tajemniczych i dziś zapomnianych zwyczajów było wprowadzanie na wigilię lub drugiego dnia świąt (w zależności od okolicy) konia do domu. Zwierzę częstowano owsem, a osobę, która go przyprowadziła - wódką. Konia następnie oprowadzano trzykrotnie wokół izby, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Miało to zapewnić szczęście na cały następny rok.

– A kupę szczęścia miało przynieść, gdy taki koń załatwił w izbie swoje potrzeby fizjologiczne. Taki prezent to była pewna pomyślność w nadchodzącym roku dla gospodarza i jego rodziny – powiedział dyrektor Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie, Krzysztof Ruszel.

Innym zwyczajem było trzymanie łyżki w dłoni przez cały czas trwania wieczerzy wigilijnej i jedzenie nią wszystkich potraw. Miało to zapewnić dostatek pożywienia przez cały rok. Upuszczenie łyżki było złą wróżbą - zapowiadało, że osoba, która ją upuściła, nie doczeka następnej wigilii. Taką wróżbę odczytywano zwłaszcza z upuszczenia łyżki na podłogę.

Natomiast w Boże Narodzenie konieczne było zachowanie absolutnej ciszy. Wierzono, że dzień ten jest czasem szczególnej bliskości zmarłych. Dlatego też zakazane było hałasowanie i wykonywanie niektórych czynności, zwłaszcza tych hałaśliwych. Cisza miała zapewnić przychylność dusz, które w tym czasie odwiedzały domy.

Aby nie przeszkadzać duszom w ich odpoczynku nie wchodzono do komór, które były zwyczajowym miejscem przechowywania odzieży. Ubrania należało przenieść do izby poprzedniego dnia. W niektórych domach nakazu ciszy przestrzegano do tego stopnia, że oliwiono zawiasy w drzwiach, by nie skrzypiały przy otwieraniu. Wierzenie w obecność dusz wiązało się także z zakazem gotowania. Wolno było jeść jedynie to, co zostało z wigilijnej kolacji. Potrawy te jednak spożywano na zimno, nie wolno bowiem było rozpalać ognia w piecu, by podgrzać dania, ponieważ - jak wierzono - piec to także siedlisko dusz przodków.

Kolejny zakaz dotyczył opuszczania gospodarstw, wolno było jedynie pójść do kościoła. Zakaz ten wynikał z przekonania, że dom to miejsce bezpieczne, przychylne człowiekowi. W wielu okolicach oczekiwano odwiedzin samego Jezusa, który właśnie w tym dniu miał chodzić po kolędzie. Wcześniej zapalano lampy i stawiano w oknach, aby wskazać Mu drogę.

Bardzo charakterystycznym zwyczajem bożonarodzeniowym było spanie na słomie rozłożonej na podłodze. Według etnografów, interpretacji tego zwyczaju jest kilka, m.in. podobieństwo do żłóbka, w którym urodził się Chrystus, oraz zaklinanie urodzaju. Jednak najprawdopodobniej w ten sposób odstępowano na tę noc wygodne spanie w ciepłym łóżku duszom zmarłych.

Tak przygotowane słomiane posłanie sprzątano dopiero po północy, gdy następował drugi dzień świąt, kontrastujący nastrojem z Bożym Narodzeniem - gwarny, wypełniony śmiechem, radosnymi zabawami i odwiedzinami dzień św. Szczepana. W tym dniu od wczesnych godzin rannych chłopcy odwiedzali dziewczęta w domach. Dostawali okup, najczęściej w postaci wódki, gdy zastali dziewczynę w izbie, w której na podłodze leżała jeszcze słoma.

Rozmaite zwyczaje, czynności, które nam obecnie wydają się niezrozumiałe, kiedyś miały swoje miejsce i uzasadnienie. W ówczesnym światopoglądzie wszystko to pełniło określoną funkcję– wyjaśnił Ruszel.

10 / 11Polskie tradycje bożonarodzeniowe

Obraz
© Inne

Tuż po zbudzeniu przez gaździnę, gazda wychodził do lasu po połaźnicę, czyli czubek jodełki, który później ozdabiano główkami cebuli, czosnku, orzechami, domowymi ciastkami i łańcuchami ze słomy. Połaźnicę wieszano u powały, tuż nad stołem.

Przed wieczerzą gazdowie oporządzali bydło. Przygotowywali także dla nich pokarm na czas od Wigilii do Trzech Króli. Tradycja zakazywała bowiem w tym czasie ciężko pracować.

Stół, przy którym zasiadali do wieczerzy wigilijnej górale w Beskidzie Żywieckim, opasywany był żelaznym łańcuchem, na którym domownicy stawiali nogi. Górale wierzyli, że dzięki temu będą twardzi niczym żelazo. Przy stole kładli siekierę, aby rodzina przez cały rok była zdrowa.

Stół przykrywało białe prześcieradło, pod którym górale rozkładali grubą warstwę siana i monety. Wierzyli, że dzięki temu na polach obficie obrodzi zboże, a sami nie będą narzekać na brak pieniędzy.

Wieczerzę rozpoczynano, gdy wzeszła pierwsza gwiazda. Honorowe miejsce zajmował nestor rodziny. Jako pierwszy brał ze stołu opłatek i dzielił się z resztą rodziny. Odkrawał też piętkę z bochenka chleba, wykrawał z niej miękki środek. Wkładał tam kawałek opłatka. Po wieczerzy chował okraik za święty obraz. Wierzono, że przyniesie to urodzaj na polach.

Na wigilijnym stole pojawiała się m.in. zupa z suszonych śliwek podsypywana kaszą, ryba słodkowodna, żur z ziemniakami i grzybami oraz kapusta z fasolą lub grochem.

W trakcie kolacji nikt nie mógł odejść od stołu pod groźbą śmierci w nadchodzącym roku. Wieczerzę kończyła wspólna modlitwa.

11 / 11Polskie tradycje bożonarodzeniowe

Obraz
© Inne

– Gospodarz z siekierą podchodził do drzewa w sadzie i krzyczał: „Jeśli nie będziesz rodzić jak należy, to ja cię zaraz zetnę!”. A za drzewem stała gospodyni, albo parobek, i odpowiadała za drzewo „Nie ścinaj mnie, ja już teraz będę już rodzić owoce jak należy” – relacjonowała Elżbieta Oficjalska z Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu- Bierkowicach.

Zdaniem naukowiec, właśnie zwyczaje agrarne - związane z gospodarstwem - ulegały stopniowemu zapomnieniu od okresu międzywojennego.

Innym ciekawym świątecznym zwyczajem ze Śląska Opolskiego było, nie obserwowane już, godzenie - czyli zamawianie służby na następny rok. Niektórzy badacze wywodzą nawet od niego ludową nazwę świąt Bożego Narodzenia - czyli Godne Święta, albo Gody.

Zdaniem naukowiec zajmującej się badaniem kultury materialnej i zwyczajów Śląska Opolskiego to właśnie potrawy świąteczne są tym, co najbardziej odróżnia Święta w Opolskiem od reszty Polski. Te najbardziej charakterystyczne - np. mouczka czy siemieniotka nie znajdą raczej uznania u mieszkających poza Śląskiem.

– W jego skład oprócz bakalii i piernika wchodzą też ciemne piwo, czasem wywar wołowy i pasternak – powiedziała Oficjalska.

Mouczka jako potrawa jest wciąż popularna wśród śląskich rodzin, a gospodynie przekazują jej recepturę kolejnym pokoleniom.

– To również dosyć specyficzna zupka podawana z tatarką, czyli kaszą gryczaną. Ona ma też dość specyficzny smak – opowiadała.

Charakterystyczne dla Opolszczyzny, a bardziej do przyjęcia w reszcie kraju są również makówki, czyli mak gotowany na mleku, podawany jako przekładaniec z kluskami lub pieczywem.
– To było bardzo dobre, słodkie i popularne jest do tej pory – tłumaczyła naukowiec.

Oficjalska dodała, że obecność maku była związana z tym, że podczas świąt podawano potrawy niepoliczalne, co miało przynieść pomyślność w następnym roku.
– Mak, kasza a także inna tego typu potrawa - popularny w całej Polsce groch z kapustą, znany też jako „chłopski zając” – wyjaśniła.

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]