Pojechał na granicę i wysłuchał obu stron. Szokujące słowa pograniczników
Kryzys uchodźczy na granicy polsko-białoruskiej wciąż trwa. Wstrząsające relacje ratowników, aktywistów i pograniczników wysłuchał Mikołaj Grynberg i spisał w książce "Jezus umarł w Polsce". To trudna, ale obowiązkowa lektura.
Pisarz i fotograf Mikołaj Grynberg spędził sporo czasu w strefie przygranicznej, rozmawiając z osobami, które zaangażowały się w pomoc uchodźcom. Znaleźli się wśród nich zarówno ludzie mieszkający tuż obok granicy z Białorusią, jak i ci, którzy zostawili gdzie indziej swoje życie i oddali się sprawie. Do wielu rozmówców autor wracał ponownie, sprawdzając, jak zmieniły się ich odczucia i przemyślenia po miesiącach sytuacji, która wciąż nie została rozwiązana.
Słuchając audiobooka "Jezus umarł w Polsce" w Audiotece można poznać wielowymiarowy obraz bolesnej rzeczywistości. To, że ktoś rzucił się z pomocą obcym ludziom, nie znaczy, że zawsze będzie cierpliwy, wytrwały, że nie będzie mu przeszkadzał nieprzyjemny zapach czy napastliwe komentarze. Każdy ma swoje granice, dla niektórych to moment, gdy słyszą, żeby "podrzucili colę i fajki, tak jakbyśmy byli firmą taksówkarsko-kurierską".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Audiobooki, od których się nie oderwiecie. Masa superprodukcji
Aktywiści spod białoruskiej granicy nie ukrywają, że z irytacją patrzyli na to, jak Polacy rzucili się na pomoc Ukraińcom, zapominając, że kilkaset kilometrów dalej również są ci, którzy uciekają przed wojną w swoich ojczyznach. Frustracja i złość na system, na państwo, na obojętne społeczeństwo często prowadzi do wypalenia.
Grynberg pyta jedną z pomagających kobiet, skąd czerpie siłę, by dalej działać. - Z w...wu. Jak jestem w lesie, to mam poczucie sprawczości, bo głodnemu zanoszę zupę i przez chwilę znowu nie jest głodny. Przemoczonemu zanoszę suche ubrania i to ma sens. Jesteśmy na plusie - odpowiada.
Jak w takiej sytuacji zadbać o siebie, o swoją psychikę, o własną rodzinę i dzieci? Rozmówcy Grynberga mówią wprost, że koszty ich zaangażowania ponoszą wszyscy z bliskiego otoczenia.
Najtrudniej słucha się rozmów autora reportażu "Jezus umarł z Polsce" z pogranicznikami. I to nie tylko ze względu na emocjonalny, wręcz napastliwy ton reportera. Jeden ze strażników przyznaje, że uchodźcy dla niego "mimo wszystko dalej są ludźmi". Inny tłumaczy, że gdyby pisarz tak jak on miał kredyt, to by zrozumiał, dlaczego wyrzucał uchodźców przez drut kolczasty.
W publicznej debacie mówi się zwykle o dwóch obozach: tych, którzy domagają się humanitarnego traktowania uchodźców i sami są w stanie nieść pomoc, jak i tych, którzy bezwzględnie opowiadają się przeciwko dopuszczenia imigrantów z Bliskiego Wschodu do polskiej granicy. Zapomina się jednak o tych, którzy cynicznie wykorzystują sytuację, handlując ludźmi. Ale rozmówcy Grynberga nie obawiali się mówić o okrucieństwie szmalcowników.
Po lekturze książki "Jezus umarł w Polsce" można odnieść wrażenie, że dla naszego narodu nie ma już nadziei. Bo system nie działa. Państwo nas zawodzi i szokuje swoim brutalizmem. Ale jednak są jeszcze ludzie, którzy w momencie próby wykazali się swoim człowieczeństwem. Przykro słucha się tego, co ich za to spotkało.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" sprawdzamy, jak bardzo Netflix zmasakrował "Znachora", radzimy, dlaczego niektórych seriali lepiej nie oglądać w Pendolino oraz żegnamy się z "Sex Education", bo chyba najwyższy już czas, nie? Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski