Zdobycie i odbudowa Warszawy
Dobę zaledwie zajęło Rosjanom przejęcie od Niemców tego, co zostało z polskiej stolicy. Rozpoczęło się mozolne przekształcanie pełnego ruin cmentarza w miejsce nadające się do życia. Dopiero na początku marca 1945 roku "Dziennik Polski" zawiadamiał, że komitet ds. ekshumacji sprzątnął już z ulic zwłoki ofiar i rozpoczął wydobywanie ich spod gruzów. Szabrownicy ruszyli na łowy - według państwa Łozińskich, "szabrem, rzecz jasna, na różną skalę zajmowali się tuż po wojnie nieomal wszyscy". Bardzo ryzykowne to stwierdzenie; niestety, nie ostatnie w tej książce. Faktem jednak jest, że szabrownicy dokonali praktycznie niemożliwego. Wydawałoby się, że umarłe miasto nie ma im nic do zaoferowania, tymczasem okazywało się, że opuszczone mieszkania i rumowiska dostarczały bezcennych wówczas zdobyczy.
Dawni mieszkańcy pojawiali się w mieście już w pierwszych dniach i tygodniach po "wyzwoleniu" - w ruinach dawnych domostw rozpoczynali na nowo egzystencję, wykorzystując każdą przestrzeń dającą choćby iluzję schronienia. 22 lipca 1945 roku przez to wracające z wolna do życia miasto przeszedł huragan, grzebiąc pod ruinami kilkaset osób.W kolejnym roku pojawiły się pierwszej trolejbusy, podarowane przez samego Stalina. Nowinka ta nie spotkała się jednak z entuzjazmem warszawiaków, w przeciwieństwie do, nabytych za polski węgiel od Francuzów, eleganckich autobusów Chausson.