Ostatnio pisarze, którzy na co dzień uczą w szkołach, tracą posady. Nie dalej jak w zeszłym tygodniu informowaliśmy o Dorocie Szczepańskiej, pisarce i nauczycielce z Sopotu, z którą rozwiązano umowę o pracę po tym, jak jej debiutancka książka pt: Zakazane po legalu ujrzała światło dzienne.
Dziś dowiadujemy się, że kolejny autor, tym razem Wydawnictwa Dolnośląskiego, stracił posadę nauczyciela. Mowa o Januszu Paliwodzie, poloniście, który napisał książkę pt.: Joint.
"- Uznałam, że nauczyciel, który używa takiego języka, nie może uczyć w naszej szkole" - mówi Barbara Borkowska, dyrektor gimnazjum w podbiałostockim Wasilkowie.
Paliwoda, który 2 lata temu pracował w owej szkole na zastępstwie, o stracie pracy dowiedział się z dnia na dzień. Najpierw dyrektorka szkoły szukała z nim kontaktu, by go ponownie zatrudnić na dłużej. Pisarz de facto pracował w szkole jeden dzień. 10 lutego Paliwoda znał jeszcze swój plan zajęć, by już 11 lutego zostać bezrobotnym. Nastąpiło to na wniosek zszokowanych po lekturze Jointa rodziców.
Debiutancka powieść nauczyciela Joint nakreśla obraz polskiej szkoły. Agresja jest wszechobecna. Kradzieże, pobicia, znęcanie się, wymuszenia. Belferstwo staje do walki z przebiegłą, upaloną młodzieżą.
„- Wydaje mi się, że to jakieś podstawowe niezrozumienie pojęć i istoty literatury. To nie ja się posługuję takim wulgarnym językiem, tylko moi bohaterowie. Czy ktoś słyszał, żebym zachowywał się w sposób ordynarny, odzywał się niekulturalnie? To jest fikcja literacka. Nie ma tu słowa o wasilkowskim gimnazjum”.
Czy polscy pisarze będą musieli dwa razy zastanowić się, zanim sięgną po pióra, by nie stracić pracy? Czy obserwujemy właśnie powrót cenzury?
Na zdjęciu: autor, Janusz Paliwoda.