Trwa ładowanie...

Paweł Kapusta z WP o agonii służby zdrowia: Ratownikom medycznym ”siada na łeb”

- Byłem na SOR-ach, w więzieniu, w Gostyninie w ośrodku dla tzw. bestii. Pytałem ratowników i lekarzy, gdzie widzą największą patologię systemu - mówi Paweł Kapusta, który może dostać prestiżową Nagrodę im. Kapuścińskiego za wstrząsającą książkę o polskiej służbie zdrowia. Ogłoszenie zwycięzcy w piątek, 24 maja, o godz. 20 w Teatrze Dramatycznym.

Paweł Kapusta z WP o agonii służby zdrowia: Ratownikom medycznym ”siada na łeb”Źródło: Facebook.com
di4096u
di4096u

Książka ”Agonia” Pawła Kapusty, reportera WP, nominowana jest do prestiżowej Nagrody Im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki. Recenzenci piszą, że to mistrzowski reportaż pisany jakby na sygnale syreny, często bez tchu, aby wyrazić ból, śmierć, odejście i upokorzenie. Autor oddaje głos ludziom, którzy pracują za niskie stawki: medycznym ratownikom, pielęgniarkom i padającym z nóg lekarzom. Pisze o agonii polskiej służby zdrowia, ukazując przy tym najgorsze i najlepsze strony człowieczeństwa.

Sebastian Łupak: Po lekturze twojej książki czytelnik ma wrażenie, że najgorsze, co może nas spotkać, to pójście do szpitala, na OIOM albo trafienie do karetki. Ratownicy są przemęczeni, padają z nóg, są źle wynagradzani, biorą po dwie prace, by przeżyć do pierwszego. Koszmar.

Paweł Kapusta, WP: Z ”Agonii” można wyciągnąć różne wnioski. To, o czym wspominasz, to jedna strona medalu. System jest niewydolny, szpitale zmagają się z brakami kadrowymi, niedofinansowaniem, stąd przemęczenie, wielogodzinne dyżury, zmęczenie, kolejki, nerwy w poczekalniach. Myślę jednak, że wbrew pozorom, w książce można też dostrzec coś pozytywnego. Chodzi mi o ludzi-pracowników, którzy tkwią w tym systemie, a mimo wszystko wciąż im zależy. To dość niepopularna teza, bo szczególnie w internecie można przeważnie spotkać wylewane pomyje na lekarzy i pielęgniarki.

Rzeczywiście, są ludzie, którym zależy. Ale szybko wyjeżdżają do pracy do Anglii…

Bohater mojego pierwszego reportażu wyjechał do Anglii i pracuje w pogotowiu ratunkowym pod Londynem. Spotkałem się z nim pół roku temu. I oczywiście, że jest mu tam lepiej finansowo. On tam pracuje tylko w pogotowiu, nie musi po pracy robić kawy w kawiarni na Dworcu Centralnym. Ma normalny zakres obowiązków i nie pracuje po 36 godzin. Poza tym, jeśli idzie w Anglii po dyżurze w uniformie ratownika medycznego do supermarketu, to ludzie przepuszczają go w kolejce do kasy, bo mają dla niego szacunek.

Nie wybielasz w swojej książce lekarzy i ratowników?

Spotykam się z takimi zarzutami, ale nie zgadzam się z nimi. Chciałem pokazać, jak to wygląda z drugiej strony, dać im przemówić. Moim celem było zwiększenie świadomości pacjentów, pokazanie, jak pewne zjawiska i rzeczywistość widzi druga strona, która przeważnie nas – pacjentów – nie interesuje. Zanim ocenimy, postarajmy się zrozumieć. A co do wybielania – ostatnie, o czym myślałem, to robienie z bohaterów książki osób nieskazitelnych, świętych. W każdej grupie zawodowej są ludzie pozytywni i negatywni.

Nagroda im. Kapuścińskiego
Źródło: Nagroda im. Kapuścińskiego

Ratownicy medyczni jeżdżą do 20 przypadków w czasie jednego dyżuru. To ogromny stres i do tego stykanie się na co dzień ze śmiercią na ich oczach. Ci ludzie nie mają żadnej pomocy od psychologów…

Ludzie różnie odreagowują stres. To może być alkohol albo sporty ekstremalne. To naprawdę ciężka robota, ”siadająca na łeb”. Ja bym nie mógł tego robić.

di4096u

Jak pracowałeś nad książką?

Byłem na SOR-ach, innych oddziałach, w więzieniu, w Gostyninie w ośrodku dla tzw. bestii. Do tego przeprowadziłem wiele długich rozmów z ratownikami, lekarzami. Pytałem, co ich boli, co uwiera, co im najbardziej przeszkadza, gdzie widzą największą niesprawiedliwość i patologię systemu. Niektóre teksty są tylko wynikiem zwierzeń, jak choćby tekst o ratownikach medycznych. Przyznaję, że karetkami z nimi nie jeździłem. Inne to wynik obserwacji, rozmów na miejscu w szpitalu. Zależało mi przy tym na plastycznym opisie, żeby utrzymać czytelnika w tekście. Żeby nie była to kolejna, nudna pozycja.

Jesteś na co dzień dziennikarzem sportowym…

Tak, ale jakkolwiek by to nie zabrzmiało - chciałem oczyścić głowę, wyjść poza ramy dziennikarza sportowego. W połowie 2017 roku przyszło po prostu zmęczenie materiału. Chciałem napisać o czymś innym niż o sporcie i trafiłem w internecie na wyznanie ratownika medycznego, które mnie bardzo poruszyło. Zainspirowany, sam zacząłem szukać kontaktu do przedstawicieli tego zawodu, czego efektem był tekst do Magazynu WP. Nie spodziewałem się, że tak się to wszystko potoczy: reportaż został bardzo pozytywnie odebrany, zostałem za niego nominowany do wielu nagród. W końcu pojawiła się propozycja napisana książki. Sprawdzam się w tym, pisanie reportaży sprawia mi ogromną satysfakcję. Po jednym z tekstów jeden z czytelników napisał mi: chyba znalazłeś swoją formę.

Co dalej?

Jestem w trakcie pisania drugiej książki. Premiera zaplanowana jest na październik. Tym razem będzie to jeden, duży reportaż, a nie zbiór tekstów. Nie chcę jednak na razie mówić o tematyce. Na to przyjdzie pora.

di4096u
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
di4096u