Demokratyzacja muzyki
PAP: Jak ocenia pani dzisiejszą wersję rock and rolla? Czy wykorzystał szansę na "odzyskanie autentyczności", jaką dawał punk rock i, później, grunge?
P. S.: Tak. Uważam, że dobrze sobie radzi. Cały czas słyszę o nowych zespołach, jak Baby In Vain, wciąż pojawiają się kolejne młode grupy. Jest cała masa ludzi, starających się zrobić coś własnego. Tak samo było, gdy dorastałam - z jednej strony były gwiazdy pop, z drugiej artyści niezależni. Nie wydaje mi się, żeby dziś wyglądało to inaczej.
Dawniej gwiazdy rocka, jak Hendrix, były bożyszczami, pół-bogami; można było wyryć ich popiersia w Mount Rushmore. Wydaje mi się, że dziś każdy zajmuje się sobą, brakuje wyrazistych postaci, liderów. A jednak każdy coś nagrywa, wrzuca do internetu, dzieli się. Codziennie ktoś mnie zaczepia na ulicy, wciskając swoją płytę demo. Jestem przyzwyczajona do czegoś innego. Gdy dorastałam, nie mieliśmy takich możliwości ani pieniędzy, żeby pracować tak szybko. Technika oferuje nowe możliwości, demokratyzuje muzykę.