Papież zna prawdę? Szokująca sprawa 15-latki wraca
- Papież i Watykan muszą wiedzieć, co się stało z zaginioną dziewczyną, pewnie są też w tę sprawę w ten czy inny sposób zamieszani - mówi Wirtualnej Polsce Jacek Tacik o powracającej po latach do prokuratury sprawie Emanueli Orlandi.
Ta zagadka rozpalała wyobraźnię już od dawna, dziś powraca podwójnie: za sprawą zbierającego wysokie noty serialu Netfliksa i wznowienia śledztwa przez watykańską prokuraturę. Chodzi o tajemnicze zaginięcie, prawdopodobnie porwanie, do którego doszło 40 lat temu w jednym z wydawałoby się najbezpieczniejszych miejsc na świecie: w Watykanie. Letnim popołudniem, w czerwcu 1983 r., Emanuela Orlandi, wówczas 15-letnia, córka jednego z cywilnych pracowników państwa kościelnego, wyszła z domu na lekcję muzyki. Po jej zakończeniu zadzwoniła jeszcze do rodziny i od tego momentu ślad po niej zaginął. Do dziś nie wiadomo, co się z nią stało.
O tym, co mogło się stać i co może o tym wiedzieć Watykan, opowiada WP Jacek Tacik, znawca tematu, dziennikarz i autor książki o zamachu na Jana Pawła II, który zaskakująco mocno wiąże się ze sprawą Orlandi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Teza, że papież nie popełnił błędu, jest nie do utrzymania". Ksiądz Prusak o pedofilii w polskim Kościele
Przemek Gulda, Wirtualna Polska: To oczywiście świetnie brzmi w mediach, że "prokuratura po latach wszczęła dochodzenie za sprawą serialu", ale wiadomo, że śledczy nie podejmują działań na podstawie popularności tematu w serwisach streamingowych. Czemu więc tak naprawdę ta sprawa powraca na biurka watykańskich prokuratorów?
Jacek Tacik: Presja mediów ma oczywiście w tym przypadku spore znaczenie. Serial wzbudził na nowo zainteresowanie tematem, ludzie chcą wiedzieć, co się tak naprawdę stało. Do tego dochodzi jeszcze nieustająca, zaciekła walka brata dziewczyny Pietra Orlandi, który od lat za wszelką cenę stara się dowiedzieć, co się z nią stało.
Czy to wszystko coś da? Czy ta sprawa doczeka się wyjaśnienia?
Im dłużej się nią zajmuję, tym bardziej mam wrażenie, że odpowiedź jest bliżej, niż się wszystkim wydaje.
Czyli gdzie?
Za murami Watykanu. Zaraz po swoim wyborze na papieża Franciszek celebrował mszę w kościele św. Marty - to świątynia w granicach Watykanu, ale swobodny dostęp mają do niej także ludzie spoza niego. Po zakończeniu uroczystości podszedł do brata Emanueli Orlandi, położył mu dłoń na ramieniu i powiedział poważnym głosem: "Emanuela jest już w niebie". To brzmi jak nieco patetyczna opowiastka, ale mam wrażenie, że to dość mocny dowód, że papież wie, co się tak naprawdę stało. Gdyby nie miał tego typu wiedzy, nie wypowiedziałby publicznie takich słów. Nie wiadomo skąd to, wie, ale wie. To jest ważne.
Czyli to, czy ta sprawa się wyjaśni, zależy od woli papieża, od tego, czy będzie chciał, aby prawda wyszła na jaw?
Tak, ale obawiam się, że skoro Watykan do tej pory nie dał odpowiedzi na ważne dla tej sprawy pytania, nie udzieli ich także i teraz. Wygląda na to, że przy okazji mogą wyjść na jaw kwestie, o których Watykan bardzo nie chce mówić otwarcie i informować o nich opinii publicznej. Bo mogłyby one boleśnie uderzyć w sam Kościół.
Spróbujmy przyjrzeć się tej sprawie od początku. Jak to się zaczęło?
Trzeba się cofnąć do momentu, kiedy Ali Agca, odsiadujący karę wiezienia za zamach na Jana Pawła II, rozpoczął współpracę z włoskim wymiarem sprawiedliwości. Podawał nazwiska osób, z którymi przygotowywał zamach, ujawniał ważne okoliczności. Mówiąc krótko: zaczął "sypać". Działo się tak do momentu, kiedy w więzieniu odwiedził go bułgarski "prawnik" - to był moment, kiedy w sprawie zaczął się coraz wyraźniej rysować "bułgarski wątek", czyli sugestie, że zamach był inspirowany przez służby specjalne tego kraju.
Gość Agcy oczywiście nie był żadnym prawnikiem, ale funkcjonariuszem tych służb. Musiał być bardzo przekonujący, bo po rozmowie z nim zamachowiec przestał współpracować ze śledczymi. Mówił potem, że dowiedział się, że jeśli będzie dalej "sypał" - zginie, a jeśli przestanie - szybko wyjdzie z więzienia, ale ktoś inny zaginie. Zaraz potem zaginęła Orlandi.
To wszystko działo się w czasie, kiedy papieżem był Jan Paweł II. Jak na to zareagował?
Był wtedy na pielgrzymce w Polsce. Kiedy dowiedział się o sytuacji, powiedział publicznie coś, co było bardzo znaczące: nie użył w odniesieniu do sytuacji Orlandi słowa "zaginięcie", którym zwykle posługiwała się wtedy prasa, pisząca o tej sprawie. Powiedział natomiast o "porwaniu", choć to był wówczas tylko jeden z rozważanych wątków. To wyraźnie wskazuje na to, że papież musiał już wtedy, na bardzo wczesnym etapie, wiedzieć, że chodzi właśnie o porwanie. To najlepszy dowód, że Watykan już wtedy wiedział więcej, niż się wydawało i niż oficjalnie ujawniał.
Co dalej z Agcą?
Przyjął bardzo znamienną strategię: zaczął udawać człowieka niespełna rozumu. Przemawiał, ogłaszał przedziwne rzeczy, koniec końców ogłosił się Jezusem Chrystusem. To znakomicie zadziałało - nikt nie traktował go poważnie i wszyscy dali mu spokój, a jemu najwyraźniej o to chodziło.
Co się tak naprawdę stało z Orlandi? Co dziś wiadomo na pewno?
Nic konkretnego. Można tylko spekulować. Wśród najróżniejszych teorii i hipotez, wydaje się, że najbardziej uprawdopodobnione i sensowne są cztery. Pierwsza, najmocniej związana z osobą Ali Agcy, to teoria o grze służb zachodnich i komunistycznych, o swoistej wymianie, która miała się dokonać: zamachowiec miał wyjść z więzienia, wolność miała odzyskać też dziewczyna. Ale coś poszło nie tak. Druga wersja związana jest z opowieścią o seksualnych orgiach, które odbywają się w Watykanie z udziałem wysokich hierarchów kościelnych. Orlandi miałaby być wykorzystana w jednej z nich, ale ktoś posunął się za daleko i dziewczyna zginęła.
Ale to chyba raczej soczysta fantazja, niż prawdopodobna teoria...
Rzeczywiście trochę tak brzmi. Ale jest coś na rzeczy. Najpoważniejszym dowodem, że taka wersja była na poważnie brana pod uwagę, jest fakt przeszukania, którego dokonano na terenie Watykanu. Jest tam mały, nieużywany od lat cmentarzyk, na którym chowano niemieckich księży i zakonników. Włoska prokuratura, rozważając wątek ukrycia zwłok za murami państwa kościelnego, zwróciła się z wnioskiem o dokonanie oględzin na miejscu. Watykan musiał się zgodzić i wpuścić na cmentarz ekipę śledczą. Co prawda niczego tam nie odnaleziono, ale to oczywiście nie przesądza, że ta wersja pozbawiona jest racji bytu.
A dwie kolejne?
Trzecia hipoteza zakłada, że w sprawę zamieszana była z kolei komunistyczna służba bezpieczeństwa NRD, czyli Stasi. Według tego scenariusza dziewczyna miałaby być wywieziona poza granice Włoch. Uprawdopodobniło go zgłoszenie kobiety z miejscowości Bolzano przy granicy z Austrią, która miała zobaczyć Orlandi. Ale ostatecznie to się też nie potwierdziło. I wreszcie ostatnia z ważnych hipotez to ta, w której główną rolę odgrywa włoska mafia, zorganizowana grupa przestępcza z jednego z rzymskich przedmieść.
To ona miałby porwać dziewczynę na skutek zatargu, pewnie na tle finansowym, z Watykanem. Jak zeznawała partnerka bossa tej grupy, dziewczyna miała zostać zamordowana przez jej członków, a jej ciało zalane betonem. Potem te zeznania zostały zresztą odwołane, więc nie wiadomo, jak dalece są wiarygodne.
Ale warto zwrócić uwagę na jeden fakt – ów szef mafii po śmierci został, niemal z honorami, pochowany w jednym z rzymskich kościołów pod władzą Watykanu. Czymś musiał sobie na to zasłużyć u watykańskich decydentów, a więc rzeczywiście musiały istnieć jakieś powiązania między jego grupą a państwem kościelnym.
Swego czasu pojawił się jeszcze wątek "Solidarności" i pieniędzy dla związku, które miały pochodzić z Watykanu.
Moim zdaniem to wątek bardzo poboczny, taki charakter miał zresztą od samego początku. Chodziło o to, że rzeczywiście przez Watykan przechodziło wiele sum, które trafiały na konta polskiej opozycji w czasach PRL. Czyli mowa jest o finansach Watykanu, a te, jak wynika z ostatniej hipotezy, mogą mieć powiązania z finansami mafii. Ale nie wyciągałbym z tego zbyt daleko idących wniosków.
Co z tego wszystkiego wynika? Czy Watykan ma ze sprawą Orlandi coś wspólnego?
Ujmę to tak: gdyby nie miał, mógłby to bardzo łatwo i skutecznie udowodnić. W prosty sposób: ujawniając dokumenty z tamtego czasu i decydując się na pełną transparentność w tej sprawie. Nie zrobił tego wtedy, nie zrobił w żadnym momencie później, nie wygląda na to, aby miał to zrobić teraz. A to mnie mocno przekonuje, że coś jest na rzeczy. Franciszek rządzi państwem kościelnym już kilka ładnych lat. Gdyby chciał coś w tej sprawie zrobić, miał sporo czasu i dużo możliwości, ale nie zrobił nic.
Czy komuś jeszcze tak naprawdę zależy, żeby wyjaśnić tę sprawę?
Na pewno najmocniej zależy na tym rodzinie, a dziś właściwie już tylko bratu dziewczyny, bo on jest w tę sprawę najbardziej zaangażowany. I był zresztą od samego początku, wtedy jeszcze wspólnie z ojcem, który dziś już nie żyje. Nagłaśniał sprawę, jeździł w różne miejsca, skąd docierały sygnały, że ktoś widział dziewczynę, odbierał mnóstwo listów, w których były sensowne albo kompletnie absurdalne czy wręcz celowo zafałszowane wiadomości – słynne były swego czasu przysłane rodzinie taśmy, na których miały być nagrane dźwięki z ostatnich chwil życia dziewczyny.
Co to było?
Potem okazało się, że były całkowicie spreparowane – były to fragmenty ścieżek dźwiękowych filmów pornograficznych, odtwarzane od tyłu. Dla rodziny to wszystko musiało być ogromnym koszmarem. Dla brata – wyjątkowo mocnym. On miał szczególne powody do zmartwienia, bo rozstał się z siostrą w kłótni. Tamtego dnia, kiedy zaginęła, poprosiła go rano, aby zawiózł ją autem na zajęcia w szkole muzycznej, a on odmówił, więc zdecydowała się pójść sama.
Pewnie długo miał, może wręcz do dziś ma, poczucie, że gdyby wtedy się pogodzili i usiadł za kierownicą, wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej. To on najbardziej prosił Watykan o pomoc w rozwiązaniu tej sprawy, ale się jej nie doczekał. Watykan zostawił jego i jego rodzinę samym sobie.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o rozdaniu Złotych Globów, przeżywamy aferę z rewelacjami księcia Harry’ego i z wypiekami na twarzach czekamy na nadchodzące w 2023 roku filmy i seriale. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.