Panzerschokolade, czyli pancerna czekolada. Okazuje się, że istnieje legalna wersja
Pancerna czekolada podawana była nazistom na wojnie. Nie był to zwykły deser, jak się pewnie domyślacie. Miał dodatek metaamfetaminy. Podobno siłę jej działania porównywać można z kilkoma litrami kawy. Skutki uzależnienia były jednak straszne.
Panzerschokolade podawano niemieckiej armii podczas drugiej wojny światowej. Serwowana w małych, okrągłych puszkach. Okazuje się, że istnieje firma, która dziś produkuje mleczne czekoladki w opakowaniach inspirowanych tymi sprzed lat. Jedno takie trafiło w nasze ręce. Tak wydawnictwo Fronda promuje swoją najnowszą książkę – "Dragi i wojna" autorstwa Teresy Kowalik i Przemysława Słowińskiego.
Scho-ka-kola na szczęście ma z "pancerną czekoladą" niewiele wspólnego. W tej, której można dziś spróbować jest kofeina. Sam pomysł może i ciekawy (coś dla tych, którzy interesują się takimi wyimkami historii drugiej wojny światowej), ale przypomina brutalną przeszłość i historię tego, jak nazistowska armia wykorzystywała narkotyki w swoich działaniach.
Zobacz: Mistel - skrzydlata bomba Hitlera
Stymulacja żołnierza
W książce "Dragi i wojna" można wyczytać pod starym zdjęciem puszki z czekoladą, że: "siłę jej działania żołnierze Wehrmachtu porównywali do kilku litrów kawy. Niemców o ponadludzkich możliwościach obawiali się przeciwnicy. Brytyjska prasa donosiła o cudownej tabletce, która czyni nazistowską armię niepokonaną".
Jak piszą autorzy, pod koniec lat 30. w Niemczech prowadzono na rynek lek o nazwie Pervitin. Plakaty reklamujące ten środek pojawiały się w autobusach, na przystankach, a lekarzy hojnie obdarowywano próbkami. Przedstawiano, że to lek dla tych, którzy czują, że mają mało energii, popadają w depresję. Mówiło się także podczas uniwersyteckich spotkań ekspertów, że Pervitin pomaga tym, którzy zmagają się z efektami odstawienia alkoholu, kokainy czy pochodnych opium.
To miała być legalna alternatywa dla nielegalnych używek. Pervitin brały pielęgniarki, które musiały przetrwać długie dyżury w szpitalach, studenci przed egzaminami… W rzeczywistości Pervitin, czyli metaamfetamina niczym się nie różniła od tych znanych już substancji narkotycznych. Była nawet silniejsza.
Działanie było natychmiastowe, więc naziści zaczęli wykorzystywać Pervitin na wojnie.
Tu fragment z książki: Za całym przedsięwzięciem stał przede wszystkim jeden człowiek – lekarz wojskowy Otto Ranke, dyrektor Instytutu Fizjologii Ogólnej i Obronnej na Berlińskiej Akademii Medycyny Wojennej. Postanowił on, na polecenie najwyższych notabli NSDAP, zmienić ‘zwykłych niemieckich żołnierzy, marynarzy i lotników w bitewne automaty o nadludzkich cechach’ w taki sposób, by ich potęga dorównywała ideologicznym wyobrażeniom szerzonym przez Führera.
Dragi w służbie oficerów
Jakie były skutki zażywania Pervitinu? Wrażenie przepełnienia energią, pobudzenie, silne odczuwanie wszystkich zmysłów. Żołnierz po takiej tabletce był gotów zawsze ryzykować życiem. Był mniej podatny na ból, nie odczuwał głodu ani pragnienia, myślał, że potrzebuje mniej snu. I tak przez nawet 12 godzin.
Masowo Pervitin łykano wiosną i latem 1940 roku. W tym czasie Wehrmacht podbijał Holandię, Luksemburg i Francję. Z "Dragi i wojna" można się dowiedzieć, że w tamtym czasie żołnierze zażyli w sumie 35 mln pigułek tego "leku". Był tak popularny, że zaczęto dystrybuować go nawet w formie czekolady.
Pervitin uzależniał ekspresowo. "Żołnierze, którym go zabrakło, cierpieli na halucynacje, oblewały ich zimne poty, wielu popadało w stan apatii, przeradzającej się z czasem w ciężką depresję. Część młodych ludzi wziętych do wojska umierała na choroby serca, inni w szale strzelali sobie w głowę" – czytamy.
Żołnierze byli z czasem agresywni wobec swoich przełożonych. Ale Trzecia Rzesza nie zablokowała im dopływu narkotyków. Wprost przeciwnie – prowadzono prace nad innym środkiem. Testowano go na więźniach obozów koncentracyjnych. Do użytku nie zdążyli go wprowadzić. Wojenna klęska Trzeciej Rzeczy zatrzymała dopływ nowego narkotyku dla wojsk.
Więcej o tym, jak wykorzystywano narkotyki na wojnach, przeczytacie w książce Teresy Kowalik i Przemysława Słowińskiego.