Trwa ładowanie...
fragment
09-11-2015 21:05

Pani mecenas ucieka

Pani mecenas uciekaŹródło: "__wlasne
d2olowy
d2olowy

Wszystko będzie w porządku.
Powtarzam to sobie tyle razy, że musi to być prawda. Wiem, że powinnam zadzwonić do Guya. Kilka razy się do tego przymierzałam, trzymałam telefon w dłoni. Zawsze jednak powstrzymywało mnie upokorzenie. To prawda, jest moim przyjacielem, najbliższą mi osobą z całej firmy, ale to mnie wyrzucono z pracy. To ja okryłam się hańbą, nie on.
W końcu siadam, pocieram twarz i usiłuję zebrać się w sobie. Przecież to Guy. Na pewno chce, żebym się do niego odezwała. Pomoże mi, bez wątpienia. Otwieram klapkę telefonu i wybieram numer. Chwilę później słyszę na korytarzu coraz głośniejsze stukanie drewnianych obcasów. Trish. Wyłączam telefon, wrzucam go do kieszeni i sięgam po brokuły.
- Jak ci idzie? - pyta Trish od progu. - Jakieś postępy? - Wchodzi do kuchni i z zaskoczeniem konstatuje, że siedzę dokładnie w tym samym miejscu, w którym mnie zostawiła. - Wszystko w porządku?
- Ja tylko... po prostu szacuję składniki - improwizuję. - Wyczuwam je.
W tym momencie obok Trish pojawia się nieznajoma farbowana blondynka w zdobionych dżetami okularach przeciwsłonecznych zatkniętych na czubku głowy. Przygląda mi się z ogromnym zainteresowaniem.
- Jestem Petula - oznajmia. - Jak się masz?
- Petula właśnie skosztowała twoich kanapek - wtrąca się Trish. - Uważa, że były fantastyczne.
- Słyszałam opowieści o twoim foie gras w glazurze morelowej! - Petula unosi brwi. - Imponujące!
- Samantha potrafi ugotować absolutnie wszystko! - oznajmia zarumieniona z dumy Trish. - Szkoliła się u Michela de la Roux de la Blanc! U samego mistrza!
- Jak będziesz robiła polewę do foie gras? - pyta Petula z zainteresowaniem. W kuchni zapada cisza. Obie kobiety czekają, wyraźnie podekscytowane.
- Cóż - chrząkam kilka razy. - Prawdopodobnie użyję... klasycznej metody. Słowo „glazura” naturalnie wskazuje na przezroczystość... wykończenia... i dopełnia gras. Foie - dodaję. - De gras. Mieszanina... smaków.
Gadam kompletne bzdury, ale ani Trish, ani Petula zdają się tego nie zauważać. Obie są wyraźnie pod wrażeniem.
- Skąd ty ją wytrzasnęłaś? - pyta Petula szeptem, który, jak zapewne sobie wyobraża, jest dyskretny. - Moja dziewczyna jest beznadziejna. Nie potrafi gotować i nie rozumie ani słowa z tego, co do niej mówię.
- Sama się zgłosiła, nagle i niespodziewanie! - odpowiada przyciszonym głosem Trish, nadal zarumieniona z zadowolenia. - Angielka! Z dyplomem kucharskim! Nie mogliśmy w to uwierzyć!
Spoglądają na mnie obie, jakbym była jakimś rzadkim zwierzęciem z rogami wyrastającymi z głowy. Nie potrafię tego dłużej znieść.
- Czy mam przygotować paniom herbatę i podać w oranżerii? - pytam desperacko.
- Nie. Wychodzimy na manikiur - odpowiada Trish. - Do zobaczenia później, Samantho.
Następuje pauza, pełna oczekiwania. Nagle zdaję sobie sprawę, że Trish chce, abym dygnęła. Z zakłopotania zaczynam się rumienić. Po jaką cholerę to robiłam?
- Tak jest, pani Geiger - pochylam głowę i wykonuję dziwaczny ukłon. Kiedy spoglądam w górę, widzę ogromne jak talerze oczy Petuli. Kiedy obie kobiety wychodzą z kuchni, dobiega mnie szept znajomej Trish:
- Ona dyga? Przed tobą?
- To po prostu wyraz szacunku - odpowiada Trish beztrosko. - Bardzo efektywny. Wiesz, Petula, powinnaś wypróbować tego ze swoją gosposią...
O Boże, co ja narobiłam?!
Czekam, aż ucichnie odgłos stukania obcasów, a potem na wszelki wypadek przenoszę się do spiżarki, otwieram telefon i jeszcze raz dzwonię do Guya. Odbiera po trzecim sygnale.
- Samantha - wydaje się nieco spięty. - Cześć. Czy już...
- Wszystko w porządku, Guy. - Na chwilę zaciskam powieki. - Rozmawiałam z Kettermanem. Wiem wszystko.
- Chryste, Samantha - głośno wypuszcza powietrze z płuc. - Tak mi przykro, naprawdę...
Nie mogę znieść jego współczucia. Jeśli powie coś jeszcze, chyba się rozpłaczę.
- Nie ma sprawy - przerywam mu. - Naprawdę. Nie rozmawiajmy już o tym, tylko... o przyszłości. Muszę wrócić do normalności.
- Jezu, ależ ty jesteś opanowana! - W jego głosie słyszę cień podziwu. - Nic cię nie wytrąca z równowagi, prawda?
Odgarniam włosy z twarzy. Wydają się przesuszone, zaniedbane i pełne rozdwojonych końcówek.
- Po prostu muszę... jakoś sobie radzić - udaje mi się utrzymać kontrolę nad głosem. - Powinnam wrócić do Londynu, ale nie mogę pojechać do domu. Ketterman kupił mieszkanie w mojej kamienicy. Teraz będzie tam mieszkał.
- Tak, słyszałem o tym. - Guy przełyka głośno ślinę. - Co za niemiły zbieg okoliczności.
- Nie mogę stanąć z nim twarzą w twarz, Guy. - Czuję, że znowu jestem bliska płaczu i zmuszam się do zaczerpnięcia kilku głębokich oddechów. - Dlatego zastanawiałam się, czy nie mogłabym zatrzymać się u ciebie na jakiś czas. Tylko kilka dni.
Zapada cisza. Nie spodziewałam się jej.
- Samantho, chciałbym ci pomóc, ale muszę się porozumieć z Charlotte - mówi wreszcie Guy.
- Oczywiście - odpowiadam, nieco zbita z tropu.
- Nie rozłączaj się, zaraz do niej zadzwonię.
Przełącza mnie na tryb oczekiwania. Siedzę więc i czekam, słuchając jakiejś cichej melodyjki wygrywanej na klawesynie i usiłując nie poddać się konsternacji. To nierozsądne z mojej strony spodziewać się, iż zgodzi się od razu. Oczywiście, że musi najpierw uzgodnić to ze swoją dziewczyną.
Wreszcie znowu zgłasza się na linii.

d2olowy
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2olowy

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj