Niegroźne początki
"Nasza pamięć jest naszą spójnią, naszym rozumem, naszym uczuciem, nawet naszym działaniem. Bez niej jesteśmy niczym". Słowa Luisa Bunuela przywoływane są przez Durand jako motto. I trudno się z nimi nie zgodzić. "Parenteza" czytana przez kogoś, kto nigdy nie miał styczności z epilepsją może się wydawać niezrozumiała, a jej bohaterka jawić się będzie takiemu czytelnikowi jako zakompleksiona panikara. Wystarczy jednak odrobina empatii, by uświadomić sobie na czym polegał koszmar Durand - zapominała kim jest.
Z początku choroba wydawała się zupełnie niegroźna. Pełna energii dziewczyna w zasadzie nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, że coś jest nie tak.* Owszem, zapominała co pewien czas o różnych szczegółach, ale któż nie zapomina?* Z czasem zorientowała się jednak, że jej zapominanie różni się od zwykłego. Metodycznie traciła wspomnienia - zazwyczaj te najświeższe. Wpadała w złość, by za chwilę przekonać się, że nie pamięta, o co się złościła.Spędzała dzień na plaży, a następnie w ogóle o tym nie pamiętała. Coraz łatwiej było ją rozdrażnić.