Jest ogromny, brudny i wzbudza wiele emocji. Stoi w samym centrum miasta. Zdaje się, że to nie tylko pępek Warszawy, ale całej Polski. Pałac Kultury i Nauki - niektórzy chcą go wyburzać, inni zaciekle bronią. W 2018 roku wzięto się wreszcie za czyszczenie jego elewacji. Po zakończeniu będzie jak "nówka sztuka". Pokazujemy wam na wizualizacjach, jakim jeszcze budynkom w Polsce przydałoby się wielkie mycie.
Pałac Kultury i Nauki – dar od towarzysza Stalina – wyrósł w zaledwie trzy lata (1952-1955). Przy budowie pracowało ok. 4000 robotników rosyjskich i tyle samo polskich. Pierwsi mieszkali w specjalnie dla nich wybudowanym Osiedlu Przyjaźń na Jelonkach.
Pałac postawiono w ówczesnym centrum Warszawy, choć jako lokalizację pod uwagę brano również Pragę i Mokotów. Wiele osób bulwersuje to, że pod budowę Pałacu zburzono część kamienic, które przetrwały wojnę i nadawały się do remontu (niektóre z nich zostały już nawet odnowione). Przestrzeń w sercu miasta kusiła urbanistów, którym marzyły się szerokie ulice, wysokie budynki i zieleń. Pałac wpisywał się w ich koncepcje. Jednak ogromna przestrzeń wokół niego, niezagospodarowana przez lata, do dziś straszy pustkami.
Rodzeństwo Pałacu
W Moskwie nasz PKiN ma "Siedem Sióstr" – czyli siedem podobnych wieżowców zbudowanych w stylu socrealistycznym, które miały symbolizować potęgę Stalina. Nasz Pałac zaprojektował radziecki architekt Lew Rudniew. Zanim przystąpił do pracy, pojechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie przyglądał się wieżowcom w stylu art déco. Ale, jak pisał Rem Koolhaas w książce "Deliryczny Nowy Jork", wysokość powstających tam budynków była związana między innymi z rozmiarami działek. Słowem: bardziej ekonomicznie było postawić budynek, który piął się w górę, ale był wąski. Rudniew nie miał takich ograniczeń. Dlatego bryła PKiN w dolnych kondygnacjach mogła zostać poszerzona.
Pierwsze próby czyszczenia
O Pałacu i innych budynkach w Polsce, którym przydałoby się czyszczenie, rozmawiam z Marią Wojtysiak – architektką i konserwatorką. To dzięki przygotowanej przez nią ekspertyzie PKiN został wpisany na listę zabytków w pierwszych latach XXI wieku.
- Ucieszyłam się, gdy przeczytałam, że obecne władze ponownie przystąpiły do czyszczenia Pałacu – mówi Maria Wojtysiak. – Ponownie, bo na początku XXI wieku podejmowane były już takie próby. Zastosowano wtedy metodę gommage, która polega na czyszczeniu elewacji granulatem z gumy pod odpowiednim ciśnieniem, który czyści elewację bezszkodowo. Została wtedy wyczyszczona w ramach próby jedna z bram wjazdowych od strony ul. Emilii Plater.
Teraz podjęto decyzję o nieco tańszej metodzie czyszczenia. Ale powinna być równie skuteczna.
- PKiN jest obłożony płytkami ceramicznymi wypiekanymi w wysokich temperaturach. Są niebywale wytrzymałe – mówi konserwatorka. – Elewacja Pałacu jest w doskonałym stanie. Można by ją właściwie czyścić wszystkimi dostępnymi metodami. Zdecydowano się na parę wodną.
Malowanie to zbrodnia
Wśród metod, których nie powinno się stosować przy czyszczeniu zabytków, moja rozmówczyni wymienia: czyszczenie wodą pod ciśnieniem (zarówno wysokie ciśnienie, jak i duża ilość wody szkodzą elewacjom) oraz czyszczenie chemiczne (wymaga ogromnej precyzji i wiedzy konserwatora). Minimalny błąd w proporcjach może grozić dewastacją zabytku. Jest sposób czyszczenia, który Maria Wojtysiak uważa za najlepszy. To czyszczenie laserowe.
- Można w ten sposób wyczyścić wszystko, nic nie niszcząc. Mamy takie elewacje, gdzie są malowidła, sgraffita, freski – wskazuje konserwatorka. - Były odświeżane z różnymi efektami. Mam nadzieję, że laser z czasem spowszechnieje i stanieje, bo w tej chwili to bardzo droga metoda. Ale i tak lepiej stosować tańsze techniki czyszczące, niż malować szlachetne tynki. Malowanie kamienia, szlachetnych tynków, to jest zbrodnia. Powinno się za to karać.
Hotel Cracovia - Kraków
Budowę zaprojektowanego przez Witolda Cęckiewicza budynku zakończono w 1965 roku. Był wówczas najdłuższym i jednym z najnowocześniejszych hoteli w Polsce. W 2011 roku został zamknięty. Przez kilka lat dzielił los krakowskiego hotelu Forum – służył za ogromny słup reklamowy. W 2016 roku został kupiony przez miasto dla Muzeum Narodowego w Krakowie.
Maria Wojtysiak mówi o nim: - Budynek został wpisany na listę zabytków z uwagi na nazwisko architekta i na lokalizację – stoi vis a vis muzeum, a przed sobą ma Błonia. To istotna przestrzeń w panoramie miasta. Ponadto ma bardzo ciekawe, świetnie zachowane wnętrza. Jest tam dużo ozdobnych elementów, na przykład mozaiki. Również jego elewacja jest inna niż typowe z tamtego okresu. Owszem, jest żelbetowa, ale to nie jest płaska ściana z nudnymi oknami, tylko coś tam się dzieje – to dzięki zastosowaniu ozdobnych aluminiowych elementów.
Kamienica Orhensteina - Kraków
Stojąca na skrzyżowaniu ulic Stradomskiej i Dietla ponad stuletnia kamienica razi swoim opłakanym stanem. Przepiękny budynek wymagałby nie tylko czyszczenia elewacji, ale też gruntownego remontu.
- Tynki przedwojenne generalnie były barwione w masie – mówi Maria Wojtysiak. – Miały kolorystykę i fakturę zbliżoną do kamienia. Nie mówiąc o wytrzymałości. Elewacja kamienicy Orhensteina to czerwony piaskowiec. Ale budynek jest w tak opłakanym stanie, że samo czyszczenie by tu nie wystarczyło.
Kamienica przy ul. Roosevelta – Poznań
W kamienicy przy Roosevelta 5 w Poznaniu rozgrywa się akcja "Jeżycjady" Małgorzaty Musierowicz. Ale nie tylko dlatego warto o nią zadbać. Efektowne zdobienia – drzwi wejściowe i metalowe drzewo "rosnące" między pierwszym a drugim piętrem, wnęki balkonowe i sylwetki owadów na balustradach balkonów – to wszystko składa się na niezwykle ciekawy przykład architektonicznej secesji.
Poznań ma na Jeżycach więcej secesyjnych kamienic. Miasto zapowiada ich remont. Ale czy elewacja zostanie wyczyszczona, czy odmalowana – trudno powiedzieć.
Koszary na ul. Podwale – Wrocław
Gmach wzniesiono w 1832 roku. Początkowo mieściły się w nim pruskie koszary. Po II wojnie światowej budynek przestał pełnić pierwotną funkcję i stał się obiektem użyteczności publicznej. Obecnie znajduje się w nim Prokuratura Rejonowa. Miasto zapowiedziało remont budynku, który straszy w samym centrum.
- Elewacja tego budynku jest z cegły – mówi pani Maria. – Nie wolno jej malować!
Dworzec Toruń Miasto
Budynek został wniesiony w 1873 roku, w stylu neogotyckim. Może nie jest najważniejszym toruńskim dworcem z punktu widzenia komunikacyjnego, jednak jego lokalizacja w bliskim sąsiedztwie Zespołu Staromiejskiego wpisanego na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO, zobowiązuje.
- Trudno powiedzieć, jak wyglądała oryginalna elewacja tego budynku – mówi Maria Wojtysiak. – W 1938 roku, podczas wizyty marszałka Rydza-Śmigłego, został przebudowany i na nowo otynkowany. Ale ten nowy tynk z dzisiejszego punktu widzenia też ma wartość historyczną więc również powinniśmy traktować go jako zabytek.
MDM
Na koniec rozmawiamy o Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej. Pani Maria przyczyniła się do tego, że została wpisana na listę zabytków. Choć na elewacjach budynków nie ma już reklam, to podejmowane próby remontów są nieudolne. - Biadam nad tym, co się dzieje z MDM-em… nad malowaniem, próbami ocieplania – mówi konserwatorka.
Wniesiony w ekspresowym tempie (1950-1952) zespół mieszkaniowy został zaprojektowany przez zespół architektów pod kierunkiem Józefa Sigalina i Stanisława Jankowskiego.
Socrealizm jest wyjątkowo ważny dla Marii Wojtysiak. Choć wie, jak wyglądało życie w czasach stalinizmu, jej zdaniem wraz z socrealizmem umarła w Polsce myśl urbanistyczna: – MDM został pomyślany jako miejsce przyjazne do życia. Tam każdy miał dla siebie odpowiednio dużo przestrzeni. Dzisiaj już nikt tak nie myśli. Buduje się bez ładu i składu. Zabudowuje się każdą wolną przestrzeń, bez myślenia o konsekwencjach.
Po naszej rozmowie, jeszcze tego samego dnia, wybieram się na spacer. Oglądam PKiN, który zawsze robi na mnie wrażenie. Monumentalny, ale zarazem bardzo swojski. To ważny element naszej historii.
– Może jak się Pałac wyczyści i zobaczymy go w pełnej krasie, to zakusy na jego rozebranie troszkę się zmniejszą? – zastanawiała się pani Maria. Też mam taką nadzieję.