Trwa ładowanie...

Odgrywał wyluzowanego faceta. Tylko kilka osób znało prawdę o jego tożsamości

Musiał uciec ze swojego małego miasteczka, od konserwatywnych rodziców, którzy nie akceptują tego, że jest osobą transpłciową. "Niektóre marzenia są tak wielkie, ważne i onieśmielające, że nie można wypowiadać ich na głos. Moim marzeniem jest żyć jako chłopiec, wyrosnąć na mężczyznę i grać w teatrach przed wielką widownią" - opowiada bohater książki "Act Cool".

"Act Cool" to książka o podążaniu za swoimi marzeniami i pozostaniu wiernym sobie"Act Cool" to książka o podążaniu za swoimi marzeniami i pozostaniu wiernym sobieŹródło: pexels
dakeppm
dakeppm

Poniżej publikujemy fragment książki "Act Cool", której patronuje Wirtualna Polska.

Gdybyście mnie teraz zobaczyli, uznalibyście, że moje marzenia się spełniają. Za chwilę czeka mnie przesłuchanie kwalifikacyjne do najbardziej renomowanego liceum artystycznego w kraju. Każdy aktor marzyłby o czymś takim. Ale ubiegłej nocy śniło mi się, że jestem nagi w klasie pełnej uczniów. Czy to senne marzenie też się spełni? Albo sen, w którym stoję na scenie i nie mogę sobie przypomnieć mojej kwestii? Chętnie z obu zrezygnuję. Natomiast nie miałbym nic przeciwko temu, żeby spełniło się marzenie o dostaniu się do tej szkoły.

Wygładzam koszulę, przeczesuję palcami włosy i wchodzę do klasy. Inaczej niż w moim śnie, jestem ubrany. To zwykła sala lekcyjna, z tym że są tu podium i fortepian Steinwaya. W mojej poprzedniej szkole odsuwaliśmy stoliki pod ściany i wtaczaliśmy nieco rozstrojony fortepian z sali prób orkiestry. Nie licząc tej różnicy, ta klasa, w której moje życie może na zawsze się zmienić, wygląda zwyczajnie. Nie ma się czym przejmować.

Mężczyzna, który, jak przypuszczam, jest panem Danielsem, podnosi wzrok znad zaczytanej książki w miękkiej oprawie. Ma potargane siwe włosy i nieco mniej niechlujną siwą brodę. Nosi okulary zsunięte na czubek nosa – jest okularnikiem jak każdy bystrzak – i trochę się garbi. Obok niego siedzi miła dziewczyna, chyba w moim wieku. Pierwsze, co zauważam, to jej wielkie brązowe oczy. Włosy ma czarne i wydatne kości policzkowe, przypomina piosenkarkę i aktorkę Idinę Menzel. Uśmiecha się do mnie. Widok ich obojga budzi we mnie niepokój, choć z odmiennych powodów.

dakeppm

– Przyszedłem na przesłuchanie – oznajmiam możliwie najniższym głosem.

– Ach, zatem zapewne jest pan tym sławetnym Augustem Greene’em.

– Tak, proszę pana – odpowiadam, zastanawiając się, dlaczego nazwał mnie "sławetnym".

– Nazywam się Daniels, a to Anna, moja asystentka.

– Cieszę się, że mogę państwa poznać. Dziękuję, że znaleźliście dla mnie czas – mówię cały spięty, recytując znajome frazesy. – Jestem bardzo…

dakeppm

– Może zacznijmy, dobrze? – Pan Daniels ucina moją gładką gadkę spod znaku #dzieńdobry #smacznejkawusi, a ja kładę plecak na stoliku i wchodzę na środek podium. – Przyniósł pan fotografię i życiorys?

– Nie, ale w szkole grałem główne role we wszystkich musicalach – mówię pośpiesznie.

– To uroczo – mruknął zgryźliwie. – Czy przynajmniej przygotował pan dwa monologi?

dakeppm

– Tak – niemal wrzeszczę z ulgi, że jednak coś mam. – Pierwszy z Kotki na gorącym blaszanym dachu. Ale… czy mógłbym prosić o chwilę? Muszę się skupić.

– Tyle czasu, ile pan zechce, panie Greene. Zaczekamy – odpowiada pan Daniels.

– Dziękuję – mówię, ignorując jego ostry ton.

Owszem, słowa brzmią cierpko, ale spogląda na mnie uprzejmie. Odwracam się plecami do mojej dwuosobowej widowni, a mięśnie napinają mi się wskutek nagłego zdenerwowania. Zamykam oczy i biorę głęboki wdech. Przestaję być "sławetnym" Augustem Greene’em na przesłuchaniu w nowojorskiej Szkole Sztuk Performatywnych. Jestem teraz Brickiem w środku lata w Missisipi. Jestem spocony, gniewny i zmęczony, a także mocno pijany – i sekretnie jestem gejem. Kieruję gniew i frustrację ku mojej żonie Maggie.

dakeppm

Odwracam się twarzą do dwuosobowej publiczności. Pan Daniels kartkuje książkę, niemal rzucając mi wyzwanie, żebym przykuł jego uwagę. Asystentka posyła mi promienny uśmiech, który sprawia, że aż robi mi się ciepło w środku. Przytrzymuję się stołka, bo Brick ma złamaną nogę, i wchodzę w rolę:

– Dobra. Sama się o to prosisz…

Przez następne dwie minuty wkładam w ten monolog całego siebie i kończę wyczerpany. Ubiegłej nocy czytałem w internecie rady dotyczące przesłuchań kwalifikacyjnych, i ktoś zasugerował, by obserwować "oznaki" reakcji u ludzi po drugiej stronie stołu. Anna z aprobatą pstryka palcami. Dobry znak. I na ile mogłem się zorientować, pan Daniels patrzył już na mnie, nie w książkę. Kolejny dobry znak.

dakeppm

– Całkiem ładnie, Auguście – mówi. – Rozumiem, dlaczego twoja ciotka tak cię wychwala. – Najwyraźniej nie jest zwolennikiem nepotyzmu, a to zły znak. – Czy wiesz, jak często zwalnia się miejsce na wydziale teatralnym Szkoły Sztuk Performatywnych?

– Nieczęsto – zgaduję.

– Nigdy – oznajmia, po czym wyjmuje z szuflady pomarańczę i zaczyna ją obierać. – Jeden z uczniów został przeniesiony do Londynu, by w ostatniej chwili dołączyć do obsady musicalu Pippin wystawianego na West Endzie. Za mojej bytności w tej szkole podobne przypadki zdarzyły się tylko kilka razy… – Milczy przez chwilę. – A zatem wiedz, synu, że trafia ci się naprawdę rzadka okazja.

dakeppm

(...)

– Wybrałeś monologi Bricka i Maggie. Nigdy dotąd czegoś takiego nie widziałam. Czy transpłciowość ułatwia granie zarówno męskich, jak i kobiecych ról?

Skąd wiedziała, że jestem trans? Może ciotka powiedziała panu Danielsowi, a on jej? Ciekawe, czy to takie oczywiste.

– Jako aktor potrafię się wcielić w obie płcie, jeśli ma to artystyczny sens. – Trochę mimo woli, a trochę nie, wpadam w ton przechwałki. – Mogę zagrać dowolną postać rodem z tej ziemi.

– Śmiała deklaracja, drogi panie – kwituje z uroczym uśmiechem.

Po raz pierwszy usłyszałem słowo "transpłciowy" w ósmej klasie na lekcji historii. Może nie tyle po raz pierwszy, bo już wcześniej znałem to pojęcie, przecież nie żyję w jaskini, lecz jego najgłębszy sens jeszcze do mnie nie dotarł. Był koniec roku, czyli moje ostatnie dni w gimnazjum. Nauczyciel z okazji Miesiąca Dumy miał wykład na temat historii LGBTQ. Omawiał kolejno L, G i B, a ja byłem jak zwykle R(oztargniony). Ale potem doszedł do T, mówił o tym, jak źle czują się osoby transpłciowe z przypisaną im płcią, a ja poczułem, że mój cały świat przestał się nagle ze mną bawić w ko(T)ka i myszkę, bo znalazłem swoje T.

Po lekcjach wróciłem do domu, zamknąłem się w pokoju i zajrzałem do internetu. Wypełniłem test Czy jesteś transpłciowy? i wyszło mi, że rzeczywiście jestem. By się upewnić, zrobiłem jeszcze trzy inne, i wszystkie z tym samym rezultatem.

Testy sugerowały, żebym z kimś porozmawiał. Ale z kim miałbym to zrobić w tak konserwatywnym miasteczku jak West Grove? Nie znałem żadnych osób transpłciowych i nie mogłem wyznać prawdy o sobie moim starym. Wiedziałem, jak by zareagowali. Postanowiłem, że nikomu o tym nie powiem, prawdy nie dowie się nawet Hugo, a to mój najlepszy przyjaciel. Ukrywałem ten wielki sekret, nosząc aprobowane przez matkę kiecki.

Anna trąca mnie w ramię, ściągając z powrotem na ziemię.

– Auguście, zaintrygowałeś mnie. O co w tym wszystkim biega?

Dobre pytanie. Mój problem jest skomplikowany, a nie wiem, ile mogę powiedzieć asystentce człowieka, od którego zależy moja przyszłość. Muszę rozegrać to na luzie. Dla Anny będę Wyluzowanym Ziomalem. Niewzruszonym, spokojnym, zdystansowanym. Rozpieram się na ławce, szeroko rozstawiam nogi.

– Biega o to, że przeprowadziłem się tutaj i zamieszkałem u ciotki.

– Aha, przeprowadziłeś się… – Przechyla głowę na bok. – Kiedy? Niedawno?

– Tak – odpowiadam nadzwyczaj swobodnym tonem. – Ale bywałem tu mnóstwo razy, przez większość weekendów – kłamię.

Obrzuca mnie pełnym powątpiewania spojrzeniem.

– Ile widziałeś przedstawień na Broadwayu?

– Straciłem rachubę – rzucam, co w przekładzie oznacza: "Straciłem rachubę, ile pirackich nagrań spektakli broadwayowskich obejrzałem na moim starym poobijanym laptopie".

– Wykrętna odpowiedź – mówi. – Ja widziałam dwanaście. Gdzie mieszkasz?

Wczoraj wieczorem ciotka podała mi nazwę dzielnicy, ale nie mogę jej sobie przypomnieć.

– Gdzieś na Brooklynie, przy pomarańczowej linii metra.

– Przy pomarańczowej linii metra? – powtarza z ironicznym zaśpiewem.

Jednego już jestem pewien: metoda na Wyluzowanego Ziomala nie działa. Za mało wiem, żeby odgrywać luzaka. Pora zmienić scenariusz. Dla Anny stałem się Naiwnym Prawiczkiem, który szeroko otwartymi oczami chłonie obcy dla niego świat i łatwo wpada w ekscytację.

– No dobra, tak mnie ciśniesz, że muszę powiedzieć prawdę. To mój pierwszy dzień w Nowym Jorku.

– Wiedziałam! – Triumfalnie unosi ręce. – Prawdziwy nowojorski prawiczek!

Twarz mi czerwienieje.

– Nie przeczołguj mnie.

– Żadnych obietnic – kwituje ze śmiechem, a potem wyjmuje z torebki okulary przeciwsłoneczne.

Są przesadnie ogromne, jakby ukradzione z kreskówki, ale stylowe. W szkłach widzę moje odbicie. Niemal nie rozpoznaję siebie w porównaniu z tym sprzed zaledwie dwóch dni. Żegnajcie kwieciste bluzki i długie spódnice, witajcie T-shirty i dżinsy. Przesuwam dłonią po krótkich włosach, które wciąż jeszcze są dla mnie czymś obcym. Wczoraj wieczorem ciotka Lil mnie ostrzygła. Wydrukowaliśmy z internetu zdjęcie Shawna Mendesa jako inspirację i ciotka naprawdę się postarała. Włosy po bokach mam megakrótkie, a na górze ładnie kędzierzawe. Wyglądam nie jak Shawn, ale o wiele bardziej jak ja.

Książkę "Act Cool" wydano w lutym tego roku nakładem wydawnictwa Harper Collins Polska.

"Act Cool" Materiały prasowe
"Act Cool"Źródło: Materiały prasowe
dakeppm
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dakeppm