Trwa ładowanie...
23-01-2015 15:49

Odbierz mi dziewictwo (Serio, weź je)

"Nie taka dziewczyna" Leny Dunham to jedna z najgorętszych premier tego roku. Autobiograficzne felietony autorki głośnego serialu "Dziewczyny" to odważne i prowokacyjne teksty, w których Dunham pisze między innymi o utracie cnoty, nagości, zakochiwaniu się, nieudanych randkach, samotności i prawdziwej miłości. Przygotowywana przez wydawnictwo Czarne publikacja (premiera już 2 lutego) była jedną z najchętniej komentowanych książek ubiegłego roku w Stanach Zjednoczonych. Dlatego z przyjemnością prezentujemy na łamach Wirtualnej Polski dwa teksty z "Nie takiej dziewczyny". Już dziś felieton "Sceny erotyczne, nagość i publiczne obnażanie się". Zaś w najbliższych dniach otwierający książkę tekst: "Odbierz mi dziewictwo (Serio, weź je)". Zapraszamy do lektury!

Odbierz mi dziewictwo (Serio, weź je)Źródło:
d4lvjar
d4lvjar

* "Nie taka dziewczyna" Leny Dunham to jedna z najgorętszych premier tego roku. Autobiograficzne felietony autorki głośnego serialu "Dziewczyny" to odważne i prowokacyjne teksty, w których Dunham pisze między innymi o utracie cnoty, nagości, zakochiwaniu się, nieudanych randkach, samotności i prawdziwej miłości. Przygotowywana przez wydawnictwo Czarne publikacja (premiera już 2 lutego) była jedną z najchętniej komentowanych książek ubiegłego roku w Stanach Zjednoczonych. Dlatego z przyjemnością prezentujemy na łamach Wirtualnej Polski dwa teksty z "Nie takiej dziewczyny". Dziś felieton "Odbierz mi dziewictwo (Serio, weź je)". Zapraszamy do lektury!*

Kiedy miałam dziewięć lat, napisałam pomarańczowym magicznym markerem przysięgę zachowania czystości i zjadłam kartkę. Obiecałam sobie, że pozostanę dziewicą do zakończenia szkoły średniej. Wydawało mi się to ważne, ponieważ mama czekała z seksem aż do wakacji przed pójściem na studia, a Angeli Chase totalnie odbiło po przejściach w tanim motelu, do którego dzieciaki z liceum chodziły kopulować. Jeśli mój związek z pasztetem z wątróbki miał być dowodem na silną wolę (a objadałam się nim wtedy do obrzygania), okazałaby się ona bardzo słaba. Potrzebowałam czegoś silniejszego niż samo postanowienie, skoro miałam powstrzymać się od seksu do właściwego momentu, dlatego spisałam ową przysięgę i kazałam ją podpisać mamie. Odmówiła.

- Przecież nie wiesz, co ci życie przyniesie. Nie chcę, byś czuła się winna.

Okazało się, że spisywanie umowy było zupełnie zbędne. Ani w liceum, ani nawet na pierwszym roku studiów w New School nie nadarzyła się żadna okazja do stracenia cnoty, chyba żeby uznać za taką niemal wykorzystaną szansę z przysadzistym Jamesem, który chciał być pilotem. Do skonsumowania nigdy nie doszło, choć sprawy na naszym spotkaniu zaszły tak daleko, że następnego dnia zza łóżka w akademiku musiałam wyławiać niewykorzystaną gumkę koloru miętowego. Wszystko szło nieźle, zdjęłam już koszulkę i majtki, gdy jednak zdradziłam, że jestem dziewicą, James zaczął się (być może słusznie) obawiać, że poczuję do niego nieodwzajemnione i bardzo trwałe uczucie – dlatego zwiał. Na drugim roku przeniosłam się na niewielką uczelnię sztuk wyzwolonych w Ohio, znaną z tego, że jako pierwszy college w kraju przyjmowała kobiety oraz Afroamerykanów, a także z tego, że miała poliamoryczne, biciekawe ciało studenckie. Ani jedno, ani drugie mnie nie ruszało, ale uznałam, że to dobre, przyjazne środowisko, w którym w końcu
zaliczę ostatnią bazę.

d4lvjar

(img|540216|center)

College Oberlin był spełnieniem fantazji o wolnej miłości. Kiedy rozszalała się pierwsza ulewa w sezonie, nadzy studenci wyszli na dziedziniec, by poobrzucać się błotem. (Ja miałam na sobie tankini). Ludzie mówili o sobie per „byli kochankowie, obecnie przyjaciele”. Studenci prowadzili seminarium o seksie, w trakcie którego co roku jeden chłopak i jedna dziewczyna pokazywali odpowiednio swoje penis i waginę, ku uciesze tłumu następców Ruth Westheimer.

Czułam się najstarszą dziewicą w mieście (pewnie słusznie) oprócz jednej równie sfrustrowanej biuściastej punkówy z Olimpii w stanie Waszyngton; spotykałyśmy się wieczorami w koszulach nocnych, by omawiać brak postępów. Niczym dwie Emily Dickinson z kolczykami na twarzy zastanawiałyśmy się, co nas w życiu czeka i czy może nieświadomie przekroczyłyśmy już granicę między „niewinna” a „żałosna”.

- Josh Krolnik złapał mnie za gumkę od majtek! Jak myślisz, co to znaczy?

d4lvjar

- Mnie też złapał…

Zauważyłyśmy również z niejakim przerażeniem, że facet przychodzący na zajęcia w fioletowym szlafroku ma dziewczynę zawsze ubraną w piżamę z Supermanem i ta dziewczyna go kocha! Ciągle robili do siebie maślane oczy, pogrążeni we własnym (bez wątpienia seksualnym) bieliźnianym świecie.

Nie było z czego wybierać, szczególnie jeśli tak jak ja etap biseksualny miało się za sobą. Przynajmniej połowa heteryków w kampusie grała w Dungeons & Dragons, a druga połowa unikała noszenia jakiegokolwiek obuwia. Najfajniejszy chłopak, jakiego dotąd widziałam na uczelni, długowłosy wspinacz skałkowy Privan, pod koniec którychś zajęć wstał z ławki i okazało się, że ma na sobie falbaniastą białą spódnicę. W końcu zrozumiałam, że jeśli mam doświadczyć miłości cielesnej, muszę pójść na jakieś ustępstwa.

d4lvjar

*

Jonaha poznałam w studenckiej kafeterii. Nie reprezentował jakiegoś konkretnego stylu, oprócz tego, że ubierał się trochę jak lesbijka w średnim wieku. Był niski, ale silny. (Chyba jestem skazana na facetów poniżej metra sześćdziesięciu). Miał wtedy na sobie koszulkę ze szkolnego dnia na rzecz ruchu LGBT (szkoła, w której obchodzi się Spirit Day! osobliwe!), a jego stosunek do nieśmiertelnego stołówkowego bufetu był bardzo elegancki, co mi odpowiadało. Nawet weganie zwykle nakładali sobie na talerze stosy jedzenia, jakby nadchodził koniec świata, i wracali do akademików półprzytomni z trawiennego wysiłku. Mimochodem wspomniałam, jak bardzo frustruje mnie niemożność dotarcia do Kentucky, gdzie chciałam zrobić projekt na zajęcia z dziennikarstwa, a Jonah natychmiast zaoferował pomoc. Zrobił tym na mnie wrażenie, ale tak naprawdę wolałam nie ryzykować pięciogodzinnej jazdy samo-chodem z nieznajomym. Za to nie miałam nic przeciwko pięciu lub czterdziestu pięciu minutom seksu.

Oczywiście najłatwiej mogłam do tego doprowadzić, organizując prywatkę z winem i serem, co też zrobiłam w swoim pokoju dwa i pół metra na trzy na „cichym piętrze” akademika East Hall. Skombinowanie wina oznaczałoby przejechanie na rowerze w arktycznym mrozie ponad dziesięciu kilometrów do sklepu w pobliskim Lorain, bo tam nie sprawdzali dowodów, dlatego też skończyło się na piwie, serze i dużym pudełku krakersów. Zaprosiłam Jonaha „mimochodem” w zbiorowym ­e-mailu, w którym pozowałam na dużo bardziej wyluzowaną, niż naprawdę byłam („Cześć wam, w czwartek wieczorem muszę odsapnąć. Piszecie się?”). I Jonah przyszedł, i został, nawet kiedy pozostali goście się zwinęli. Wtedy już wiedziałam, że dojdziemy przynajmniej do marnej drugiej bazy. Rozmawialiśmy, najpierw z wielkim ożywieniem, potem zaś nerwowymi półwykrzyknikami, które zastępują pocałunki, kiedy ludzie są zbyt nieśmiali. W końcu oznajmiłam, że mój tata zawodowo zajmuje się malowaniem obrazów wielkich penisów. Kiedy Jonah spytał, czy możemy obejrzeć je
w sieci, złapałam go za kark i poszłam na maksa. W sekundę ściągnęłam bluzkę, podobnie jak wcześniej, kiedy byłam z pilotem, co chyba i tym razem zrobiło wrażenie. Nie mniej brawurowo zerwałam się, by znaleźć gumkę z „zestawu przetrwania pierwszoroczniaka”, który mi dali, choć byłam na drugim roku i miałam niemal stuprocentową pewność, że gdyby nadeszła apokalipsa, potrzebowalibyśmy dużo więcej niż podrabianych ray-banów, batonika zbożowego i plasterków.

d4lvjar

(img|540218|center)

W tym samym czasie po drugiej stronie kampusu moja koleżanka Audrey przechodziła własne piekiełko. Od początku semestru była w stanie wojny ze swoją współlokatorką, ponętną, lubującą się w średniowiecznych przebierankach mieszkanką Filadelfii, obiektem pożądania każdego LARP-era i heavy­metalowego świra na uczelni. Audrey potrzebowała chwili ciszy, by poczytać „The New Republic” i porozmawiać na czacie ze swoim chłopakiem z Wirginii, ale akurat wtedy współ­lokatorka chodziła z pewnym dzieciakiem, który próbował robić ­metamfetaminę w kuchni akademika, co prędzej czy później gwarantowało najazd mężczyzn w białych kombinezonach. Aud­rey poprosiła koleżankę, by nie trzymała krążka antykoncepcyjnego w lodówce, co tamta uznała za niewybaczalny afront.

Przed wyjściem na moją serowo-piwną imprezę Audrey zostawiła współlokatorce wiadomość: „Czy w okresie przed egzaminami seme-stralnymi mogłabyś, proszę, ciszej uprawiać seks? Będę wdzięczna”. W odpowiedzi zastała spaloną kartkę, popiół rozrzucony po podłodze i liścik: „Ty oziębła suko. Znajdź sobie jakieś zajęcie”.

d4lvjar

*

Audrey przybiegła do mnie z nadzieją, że przenocuje. Szlochała i bała się, że spalony liścik to tylko wstęp do poważniejszych gróźb, no i była pewna, że w samotności właśnie dojadam resztki sera. Gwałtownie, bez pukania otworzyła drzwi i zobaczyła leżącego na mnie Jonaha. Zrozumiała powagę sytuacji i przez łzy zawołała: „Mazeł tow!”.

Nie powiedziałam Jonahowi, że jestem dziewicą, a jedynie, że „rzadko to robię”. Byłam zresztą pewna, że błonę dziewiczą przerwałam już w liceum, wspinając się na brooklyński płot w poszukiwaniu kota, który wcale nie potrzebował ratunku. Bolało jednak bardziej, niż się spodziewałam, i trochę inaczej – ból był tępy, mniej jak dźgnięcie nożem, bardziej jak migrena. Jonah także się denerwował, więc by zachować równość płci, żadne z nas nie miało orgazmu. Po wszystkim leżeliśmy i gadaliśmy, bo dobry był z niego chłopak, cokolwiek to znaczy.

d4lvjar

*

Następnego ranka obudziłam się tak jak każdego innego dnia i zrobiłam to samo co zwykle: zadzwoniłam do matki, wypiłam trzy szklanki soku pomarańczowego, zjadłam pół kostki ostrego cheddara, który od wczoraj leżał na wierzchu, posłuchałam trochę jakiejś panny brzdąkającej na gitarze. Pooglądałam ładne rzeczy w internecie i sprawdziłam, czy w okolicach bikini nie mam wrastających włosków. Odebrałam pocztę, złożyłam wszystkie swetry, potem je rozłożyłam, próbując się zdecydować, który włożyć. Wieczorem się położyłam (jak zawsze) i szybko zasnęłam. Nie pękła żadna tama. Nie otworzył się żaden skarbiec kobiecości. Było, jak było.

Jonah i ja tylko raz uprawialiśmy seks. Dzień później wpadł do mnie, by powiedzieć, że jego zdaniem zrobiliśmy to za wcześnie, a teraz powinniśmy odczekać kilka tygodni i lepiej się poznać. Potem zapytał, czy zostanę jego dziewczyną, założył mój różowy kask rowerowy i oznajmił, że będzie to „znak naszego związku”, jakby go tym kaskiem oficjalnie aprobował. „Związek” trwał dwanaście godzin i zakończyłam go w pralni w akademiku Jonaha. Na Boże Narodzenie przysłał mi na fejsie krótką wiadomość: „Jesteś hot”.

Okazało się, że dużo łatwiej jest uprawiać seks, niż mi się wydawało. Zdałam sobie sprawę, że w ciągu poprzednich kilku lat interesowałam się facetami, którzy nie interesowali się mną, a to po prostu dlatego, że nie byłam gotowa. Mimo filmów o nastolatkach schodzących na złą drogę, które lubiłam oglądać, w liceum zajmowałam się kochaniem moich zwierzaczków, pisaniem wierszy o miłości w zaułku i oddawaniu się wyłącznie fantazjom. I jeszcze nie byłam gotowa, by z tego wszystkiego zrezygnować. Miałam pewność, że jeśli pozwolę komuś, by mnie spenetrował, świat zmieni się w niekoniecznie wiadomy, ale fundamentalny sposób. Nigdy już nie uściskam rodziców z tą samą niewinnością, a bycie sam na sam ze sobą nabierze innego znaczenia. Jakże można doświadczyć prawdziwej samotności, skoro ktoś grzebał w moim wnętrzu?

Dziewictwo długo wydaje się stanem stałym, a potem nagle zupełnie nieistotnym. Po Jonahu niemal całkowicie zapomniałam owo naglące uczucie pustki i wstydu. Któregoś dnia minęłam w kampusie tamtą pankówę idącą za rękę ze swoim chłopakiem z ostatniego roku. Dwie ocalone, a nawet nie skinęłyśmy sobie głowami. Ona pewnie uprawiała seks co wieczór, obfity biust unosił się do rytmu jakiejś ostrej muzyki, a łącząca nas dawniej więź gdzieś zniknęła. Nie należałyśmy już do żadnego klubu, lecz do świata. Dobrze, że jej się udało.

Dopiero później seks i tożsamość stały się dla mnie jednym. Wieczór mojego rozdziewiczenia niemal kropka w kropkę odtworzyłam w swoim pierwszym filmie Creative Nonfiction, rezygnując tylko ze sceny, w której Audrey wpada do pokoju, drżąc o własne życie. Kiedy kręciliśmy tę scenę seksu, moją pierwszą, zmieniłam się bardziej, niż doświadczając go naprawdę z Jonahem. Jakby tamto było tylko seksem, to zaś – moją pracą.

Tłumaczenie Dobromiła Jankowska

Wirtualna Polska patronuje książce "Nie taka dziewczyna"

d4lvjar
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4lvjar

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj