Panowie w czarnych uniformach firmy ochroniarskiej Hektor dzień i noc przeganiają ciekawskich przechodniów, którzy próbują majstrować przy oryginalnej elewacji, jaką tworzą ceglane żaluzje pawilonu „ Wyspiański 2000” przy ul. Grodzkiej - informuje „Gazeta Krakowska”.
– Tego w Krakowie jeszcze nie było. Ochroniarze strzegą ściany – oburza się radny Stanisław Rachwał z PiS.
I zapowiada, że będzie żądał od prezydenta Krakowa wyjaśnień w sprawie wydatków na ochronę.
Nowoczesny pawilon wart 10,6 mln zł stanął w reprezentacyjnym punkcie miasta, przy Drodze Królewskiej na Wawel. Został oddany do użytku na początku czerwca tego roku. I od razu pojawiły się problemy. Przechodnie zaczęli sprawdzać, jak działają ceglane żaluzje, przekręcali je, wpuszczali między cegły gołębie, a nawet szczury laboratoryjne.
Początkowo, do czasu wyłonienia w przetargu firmy ochroniarskiej, pawilonu pilnowali strażnicy miejscy. Od 1 sierpnia dyżuruje tam przez całą dobę przynajmniej jeden pracownik Hektora, co miesięcznie kosztuje gminę 7 tys. 270 zł. Filip Berkowicz, zastępca dyrektora Krakowskiego Biura Festiwalowego, gminnej instytucji zarządzającej pawilonem, podkreśla, że rola ochrony jest znacznie szersza, niż pilnowanie ściany z żaluzjami.
– W budynku znajduje się sprzęt multimedialny o wartości prawie 2,5 mln zł. Na elewacji są wyeksponowane znakomite witraże Wyspiańskiego . Forma architektoniczna pawilonu jest unikalna. To wymaga ochrony zarówno wewnątrz, jak na zewnątrz – przekonuje wicedyrektor Berkowicz.
– W kościele Franciszkanów jest jeszcze cenniejszy witraż Wyspiańskiego i nie widziałem tam ochrony – nie daje za wygraną radny Rachwał.
Według niego wydatki na ochronę są zbędne i niepotrzebnie zwiększają koszty utrzymania pawilonu. Projektant budynku Krzysztof Ingarden twierdzi, że rotacja cegieł była potrzebna, by ustalić strefy światła i cienia dla idealnej ekspozycji wiraży Wyspiańskiego . Im bliżej witraży, tym ciemniejsze powinno być wnętrze.