Fotokopie nieznanych dotąd listów i fotografii oraz autografy i wiersze poety Juliana Tuwima pochodzące z nowojorskiego okresu jego życia, wzbogaciły zbiory Muzeum Literatury w Warszawie. Te cenne dokumenty przekazała placówce dziennikarka i pisarka Renata Gorczyńska. W tym roku mija pół wieku od śmierci genialnego poety.
Nieznane dotąd listy to korespondencja Tuwima z Józefem Wittlinem i Oskarem Schenkerem. Jak mówi Gorczyńska, - Z listów wyłania się niezbyt korzystny obraz poety. Tuwim oszalał na punkcie Związku Sowieckiego i wierzył w jego wyzwolicielską rolę. Korespondencja pokazuje tło jego wielkiego konfliktu z Janem Lechoniem. Poglądy na sprawę rosyjską doprowadziły starych przyjaciół do zerwania wszelkich kontaktów na emigracji.
Zdjęcia pokazują poetę w jego domu w White Plains pod Nowym Jorkiem, a ich autorem jest Oskar Schenker. Gorczyńska opublikowała dokumenty w najnowszej książce "Jestem z Wilna i inne adresy".
Zwiedzający warszawskie muzeum mogą zobaczyć filiżanki z łódzkiego domu, w którym spędził dzieciństwo, pióro, którym pisał między innymi "Kwiaty polskie", walizkę, z którą wyjeżdżał z Polski we wrześniu 1939 roku i ceramiczny krzyż, na którym - według rodzinnej legendy - miał kiedyś napisać "Kto raz zgodził się, żeby nieść krzyż, tego zawsze wbijać będą".
Pamiątki po Tuwimie zachowały się przede wszystkim dzięki zapobiegliwości żony - ukochanej Stefci. To ona przekazała Muzeum Literatury całe archiwa, zbiory, książki i rękopisy poety. Stefania Tuwimowa nie była - jak Wanda Broniewska - "wdową narodową" wykorzystującą pośmiertną sławę męża. Dbała raczej o dobrą pamięć po nim. Pieniądze za wciąż wydawane tomiki poezji oddała Fundacji SOS Jacka Kuronia, niejako zaczynając w ten sposób jej działalność. Potem to dzieło kontynuowała córka Tuwimów, Ewa - adoptowana przez nich już po wojnie.