O czym milczą mieszkańcy małych miasteczek? Przekonasz się, czytając kryminały Hanny Greń
Małe społeczności kryją wielkie tajemnice. Wie o tym doskonale Hanna Greń, portretując je na kartach swoich kryminałów. W należących do serii z byłą policjantką, Dionizą Remańską, kryminałach Wioska kłamców i Więzy krwi trafiamy wprawdzie do fikcyjnych miejscowości, ale relacje między ich mieszkańcami czy codzienne problemy są jak najbardziej autentyczne.
Wejść w głowę mordercy
„Pisanie kryminałów jest moim małżeńskim obowiązkiem”, zdradza Hanna Greń przy okazji premiery Więzów krwi, drugiego tomu serii z Dionizą Remańską zapoczątkowanego rewelacyjnie przyjętą Wioską kłamców. Tak właśnie może się skończyć małżeństwo z policjantem. Ekonomistka, właścicielka biura rachunkowego zaczyna... zabijać na kartach powieści. Co na to mąż? Jak na dobrego męża przystało, wspiera żonę dzielnie jako konsultant, sprawdzając, czy dochodzenia prowadzone na stronicach książek zgadzają się z realiami.
Na szczęście, pisanie dla Hanny Greń to nie tylko małżeński obowiązek, ale i czysta przyjemność. Największą frajdę sprawia jej wchodzenie w głowę mordercy. „Staram się wtedy myśleć tak, jak on by myślał, wraz z nim przeżywam euforię po udanym zabójstwie i upokorzenie po klęsce. Te sceny pisze mi się najłatwiej, tekst po prostu sam płynie. Wręcz namacalnie wyczuwam strach ofiary, widzę ostatnie drgnienia jej ciała i czuję zapach krwi. Ale spokojnie, to tylko na kartach powieści. Na razie…”
Małe miasteczka, wielkie sekrety
Skąd w autorce zamiłowanie do zaglądania za fasadę pozornie spokojnych, małych społeczności? Odpowiedź jest banalnie prosta. Właśnie takie środowisko Greń zna najlepiej. Dobrze jej znane dzielnice Wisły, w której urodziła się i mieszkała przez osiemnaście lat, posłużyły za inspirację do wykreowania Strzygomia oraz Świercznicy, fikcyjnych miejscowości, do których trafia jej bohaterka, by tam rozwiązywać zagadki kryminalne.
W życiu małych miasteczek Hannę Greń najbardziej fascynuje mentalność ich mieszkańców. Obserwując ich, zauważyła pewną prawidłowość, niezmienną mimo upływu lat. Otóż bardzo często jest tak, że ci ludzie kłócą się między sobą, tworząc przy tym swoiste kliki czy kółka wzajemnej adoracji, natomiast wobec prób zewnętrznej ingerencji tworzą monolit. Z takim murem milczenia zderza się Dioniza Remańska, w Wiosce kłamców próbując odnaleźć morderców swojego ojca, a w Więzach krwi pomagając lokalnej policji w ustaleniu, kto i dlaczego brutalnie zamordował pewną młodą dziewczynę, która przyjechała do niewielkiej Świercznicy w znanym tylko sobie celu. Mieszkańcy niechętnie dzielą się swoją wiedzą i bardzo dbają o to, by ich sekrety nie dotarły do uszu i oczu obcych.
Hanna Greń, baczna obserwatorka rzeczywistości
Siłą sukcesu kryminałów Hanny Greń jest ich autentyczność. W jej książkach jest wiele scen i dialogów wywodzących się z obserwacji bliźnich. To dla autorki niewyczerpane źródło inspiracji. Podobnie rzecz ma się z opisem miejsc akcji. One także wzorowane są na istniejących lokalizacjach. Domy rozsiane po wzgórzach dzielnic Wisły, odległych od centrum, dały początek strzygomskiej przestrzeni. Zabudowa terenu jest tam bardzo rzadka, a i mieszkańców nie ma zbyt wielu.
Obserwując rzeczywistość, autorka nie stawia sobie za cel szukania inspiracji do zbrodni. Te pojawiają się same, np. pod postacią piwnicy zrujnowanego domu, jaskini w skałach czy starego, opuszczonego szpitala. Bodźcem wcale nie musi być widok czegoś tajemniczego lub przerażającego. Tak było z budynkiem sądu w Cieszynie. Wystarczyło jedno spojrzenie, by Hanna Greń zobaczyła przed nim kobiece zwłoki przykryte białym całunem, ze świecą w złożonych jak do modlitwy dłoniach. „Taki czy inny widok nagle wywołuje dreszcz ekscytacji, a wyobraźnia zaczyna pracować, kreując sceny mordu” – zdradza pisarka.
Więzy krwi, czyli o czym milczą mieszkańcy Świercznicy
Znana z Wioski kłamców była policjantka, Dioniza Remańska, przyjeżdża do Świercznicy, aby pomóc lokalnej policji odnaleźć sprawcę brutalnego morderstwa. Młoda kobieta, Wioletta Kamińska, przyjechała do tej niewielkiej, górskiej miejscowości w znanym tylko sobie celu. Pomimo odnalezienia śladów biologicznych na ciele zgwałconej i uduszonej dziewczyny, nie udało się ustalić sprawcy zabójstwa. Mieszkańcy Świercznicy nie są skorzy do pomocy w rozwikłaniu zagadki. Pytani o Wiolettę, nabierają wody w usta lub uciekają w kłamstwa. Dioniza nie zamierza się jednak poddać. Z właściwym sobie uporem rozpoczyna śledztwo, które do łatwych należeć nie będzie.
Hanna Greń doskonale trafia w gust czytelników kochających klimat małych miasteczek i historie, które nie są oderwane od życia. Autorka świetnie łączy kryminalne napięcie z życiowymi problemami bohaterów, z którymi czytelnikom bardzo łatwo się utożsamić. Będzie mrocznie, choć nie zabraknie także odrobiny humoru.
I pamiętajcie: niektóre tajemnice najlepiej zabrać do grobu, a kiedy tracisz rodzinę, tracisz wszystko...
Materiał partnera