Nigdy nie myślałem o tym, żeby opublikować coś więcej na temat Marii. Rozmowa z Miguelem Gallardo, autorem książki „Maria i ja”
* Beata Majewska (tłumacz książki „ Maria i ja ”): Jak to się stało, że zacząłeś rysować dla Marii? Czy był jakiś jeden moment, który o tym zadecydował?*
* Miguel Gallardo :* Pamiętam, że rysowałem Marii, odkąd była małym dzieckiem. Rysowałem dla niej, kiedy prosiła mnie o postaci z Disneya albo z bajek. Ważnym momentem było to, kiedy zacząłem jej rysować postaci prawdziwe z tworzonych przez nią list osób. To po części stało się formą naszej komunikacji. Teraz, kiedy jesteśmy razem, zawsze mamy notatnik ze sobą.
B.M.: Jak Maria komunikuje się ze światem, kiedy nie możecie być razem? Korzysta również z rysunków?
M.G.: Maria ma dość bogaty zasób słów, choć sporo w nim echolalii i powtórzeń, przez co czasami jest mało komunikatywna. Rysunek jest tak naprawdę narzędziem. Marii rysuje także jej mama, która jest nauczycielką łaciny.
B.M.: Czy spotkałeś się z taką formą kontaktu z dzieckiem z autyzmem w innej rodzinie?
M.G.: Wiele dzieci z autyzmem komunikuje się za pośrednictwem rysunków, to naprawdę dobra forma komunikacji. Ponadto jest wiele dzieci z zaburzeniami tego typu, które same świetnie rysują, odzwierciedlają swoje obsesje i w ten sposób rysunek staje się dla nich wspaniałą formą ekspresji.
B.M.: Jak komunikujesz się z Marią, kiedy nie jesteście razem?
M.G.:Kiedy jesteśmy daleko od siebie, rozmawiamy przez telefon. Próbowaliśmy rozmawiać przez Skype’a, ale Maria była zagubiona, nie mogła się w tym odnaleźć. Jesteśmy w stanie rozmawiać nawet przez godzinę. Trzeba tylko umieć utrzymać uwagę i nie wykraczać poza wytyczony przez nią scenariusz rozmowy.
B.M.: Piszesz w książce, że jest Ci trudno, kiedy widzisz mur otaczający Marię i miny, jakie czasem robią ludzie patrzący na nią, obserwujący ją. Co Twoim zdaniem można by zrobić, żeby to nastawienie się zmieniło i czy obserwujesz jakieś zmiany na przestrzeni lat?
M.G.: Kiedy myślimy o zmianie nastawienia innych ludzi do autyzmu, do osób z autyzmem, najlepiej robić to, co właśnie robimy: opowiadać historię Marii w różnych miejscach, wydawać książkę, przygotowywać film dokumentalny, czy filmy krótkometrażowe… Najważniejszą rzeczą jest opowiadać i edukować. To jedyny sposób, żeby zmienić postawy, przesądy i ogólny brak empatii. Na przestrzeni ostatnich lat w moim otoczeniu mogłem zaobserwować pewne zmiany. Teraz ludzie podchodzą, żeby poznać Marię, którą znają już z filmu. W ich postawie jest więcej wrażliwości w stosunku do tego, co było kilka lat temu. Dawniej ograniczali się do przyglądania się jej, jak jakiemuś dziwnemu stworzeniu.
B.M.: Twoja książka już od kilku lat funkcjonuje na rynku. Jak jest przyjmowana? Z jakimi reakcjami czytelników się spotykasz?
M.G.: Książkę wydałem początkowo z bardzo skromnymi oczekiwaniami odnośnie do tego, jak będzie odebrana. Historia ojca i córki z autyzmem spędzających wakacje w jakimś kurorcie nie należała do tematów, po które ludzie chcieliby sięgać. Z czasem jednak zaczęło się coraz więcej mówić o książce, coraz więcej ludzi zaczęło po nią sięgać i oto mamy już szóste (polskie – przyp. red.) wydanie. Ta książka jest dobrą lekturą dla całej rodziny. Ludzie często dziękują mi za nią, opowiadają jak bardzo ich wzruszyła i jak bardzo śmiali się, czytając ją. Wielu rodziców dzieci z autyzmem widzi siebie w różnych scenach książki.
B.M.: Maria w rzeczywistości jest już starsza, niż to przedstawiłeś w książce, nie jest już dzieckiem. Czy myślisz o napisaniu następnej książki o Marii, o dorastającej Marii?
M.G.:Tak naprawdę nigdy nie myślałem o tym, żeby opublikować coś więcej na temat Marii. Jeżeli jednak to zrobię, to zależeć będzie od jakości i zainteresowania notatkami, które powstają podczas naszych podróży, niezależnie od wieku Marii.
B.M.: Gdybyś miał powiedzieć, co jest najważniejszym przekazem Twojej książki, to co by to było?
M.G.: Najważniejszym przesłaniem książki jest to, ze wszyscy jesteśmy RÓŻNI i zarazem wszyscy jesteśmy WAŻNI. Maria zmieniła moją hierarchię wartości, mój sposób rysowania, patrzenia na świat i… moje życie stało się lepsze.